wstążka świętokrzyska

Powstanie Styczniowe

Zacznijmy tę drugą część naszej opowieści o uzbrojeniu z czasów powstania styczniowego od największego kuriozum i groteski na ówczesnym polu walki, czyli od formacji powstańczej nazwanej "drągalierami", czyli ludzi uzbrojonych w potężne drągi – jeśli czas pozwolił - okute przez kowala naprędce żelazem… Pamiętajmy, ze to nie epoka kamienia, ale druga połowa XIX wieku...

Kosynierzy, to może już nieco lepsza formacja, ale bliższa średniowieczu... Walka takich formacji z regularną armią rosyjską kończyła się najczęściej paniczną ich ucieczką z pola walki… 

Może zacznijmy tak... Powszechność i dostępność broni palnej – jej unifikacja i zastępowalność – to podstawa systemu pola walki – wówczas i dziś.

Możesz mieć nawet pewne ilości broni o świetnych parametrach technicznych, ale one w skali operacyjnej, nie mówiąc już o strategicznej, nie zarobią na chleb na polu walki, na którym decydują – masowość, dostępność i zastępowalność środków walki. Wydajna produkcja i sprawna logistyka jest kluczowa.

Aby zwyciężyć musisz mieć wszystkiego dużo – na polu walki ilość, to także jakość.

Kilka postaci w bladym świetle ulicznych latarni – latarni przy ulicy Kieleckiej w Świętej Katarzynie konkretnie – dość raźnym krokiem zmierza po pochyłości zbocza Łysicy okrytego tutaj pancerzem betonu i asfaltu…

Postacie te przenikają jedna po drugiej obok starych murów klasztornych, pamiętających czasy największej świetności Rzeczypospolitej – klasztoru p.w. Świętej Katarzyny

Siedzę przy oknie i spoglądam w „noc ciemną”, która niedawno spowiła swym kruczym skrzydłem świat skuty lodem i okryty sporą warstwą śnieżnej pierzyny… Jak łatwo i przyjemnie patrzy się przez to okno, z tej ciepłej strony domu, na ten biało – szaro – granatowy krajobraz… Lodowaty krajobraz… Myślę o Nich… O tych – w większości młodych – ludziach, którzy dokładnie 155 lat temu, właściwie bez broni, „wychodzili z domu w noc ciemną”, zdarzając ku śmiertelnej, mroźnej przygodzie – ku drodze do Wolności, Niepodległości, która m