Najbardziej znanym więźniem okresu międzywojennego na Świętym Krzyżu był Sergiusz Piasecki – legendarny zabijaka, as polskiego wywiadu i „król przemytników” – późniejszy żołnierz AK i wzięty literat oraz publicysta polityczny, który odbywał tu karę za napad i zabójstwo w latach 1931 – 1937.
Urodził się 1 IV 1901 r. w Lachowiczach k. Baranowicz, jako nieślubne dziecko zubożałego i zrusyfikowanego szlachcica, urzędnika pocztowego – Michała Piaseckiego i białoruskiej wieśniaczki – Kławdii Kułakowicz.
„Gdyby zrzucić wieczorem w głuchą, jesienną noc z granicy welon zmroku, zobaczylibyśmy na dłuższym odcinku ciągnące się ku granicy partie przemytników. Idą po trzech, po pięciu, a nawet dziesięciu i kilkunastu. Większe partie prowadzą doskonale znający granicę »maszyniści«. Małe partie chodzą przeważnie na swoją rękę. Idą nawet kobiety, po kilka naraz, aby za złoto, srebro i dolary kupić w Polsce towary, które można sprzedać ze sporym zyskiem w Sowietach. (...) Żyliśmy jak królowie. Wódkę piliśmy szklankami. Kochały nas ładne dziewczyny... Szumiały nam w głowach wichry, w oczach grały błyskawice, tańczyły nam chmury, śmiały się gwiazdy. Witały nas i żegnały karabinowe salwy...” – wspomni później „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”, zamknięty w świętokrzyskim więzieniu.
Piasecki trafia na piętro – do narożnej celi nr 21. Król przemytników nie był łatwym współtowarzyszem więziennej niedoli – zwadliwy, niepokorny, skory do bójki o błahostki – za co zamykano go często w izolatce, w której spędził tu ponoć ogółem 2 lata. Te częste pobyty w wilgotnych, zimnych, ciasnych izolatkach oraz wybór palenia tytoniu kosztem jedzenia, spowodowały, iż podupadał mocno na zdrowiu. W końcu Piasecki zapada na gruźlicę. Być może – w obliczu choroby go toczącej – chciał zostać zapamiętanym. Piasecki – jak sam potem stwierdzi – zaczął pisać „poważnie” w marcu 1934 roku. W więzieniu król przemytników czytał też Biblię oraz tygodnik „Wiadomośi Literackie” i dopiero wówczas nauczył się literackiego języka polskiego.
Z braku w celi stołu, pisał na ławce, parapecie i podłodze, pokrywając mozolnie i wielokrotnie kartki niewielkich brulionów – z braku miejsca – pismem poziomym, a następnie pionowym. W więzieniu na Świętym Krzyżu powstało pięć pierwszych jego utworów literackich. Pewnego dnia znany pisarz, dziennikarz i publicysta – Melchior Wańkowicz – otrzymał przesyłkę z Więzienia Ciężkiego na Świętym Krzyżu, a w niej dwa bruliony „zapisane drobnym maczkiem i kiedy wczytawszy się w nie, zrozumiał, że to pisze swoje wspomnienia były przemytnik na odcinku Raków – Iwieniec”. Zrozumiał Wańkowicz, że oto staje się odkrywcą wyjątkowej próby samorodnego talentu literackiego. Poruszony do głębi, rozpoczął starania o wydanie drukiem nadesłanego mu rękopisu, a także o zwolnienie Piaseckiego z więzienia. Powieść „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” została wydana w 1937 r. przez Towarzystwo Wydawnicze „Rój” i zdobyła olbrzymią popularność nie tylko w Polsce, bowiem przetłumaczono ją na wiele języków obcych.
Wyobraźcie sobie tylko warunki pracy wschodzącego literata – schodzącego bandyty… A może to właśnie te warunki świętokrzyskiego więzienia stworzyły od podstaw owego literata, zrzucającego powłokę złoczyńcy… No może nie do końca jeszcze zrzucającego tę powłokę…
Wiosną 1937 r. w więzieniu świętokrzyskim zjawił się Melchior Wańkowicz, który otrzymał zgodę na widzenie z Piaseckim, a swój pobyt tutaj opisał później w „Wiadomościach Literackich” („Cukier krzepi”). Wańkowicz wciąga w walkę na rzecz przedterminowego zwolnienia ciężko chorego na gruźlicę Piaseckiego całą plejadę polskich pisarzy. Prezydent RP – Ignacy Mościcki – nie pozostał głuchy na te apele i – biorąc też pod uwagę wcześniejsze zasługi Piaseckiego dla Ojczyzny – ułaskawił pisarza, który latem 1937 r. opuścił mury świętokrzyskiego więzienia.
Po wybuchu II wojny światowej przebywał w Wilnie, które znalazło się pod okupacją sowiecką. Tam obejmuje dowodzenie oddziałem specjalnym ZWZ – AK, wykonującym wyroki śmierci, wydawane przez sądy podziemne. Za swoje zasługi Piasecki został odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Bardzo ciekawa i wymagająca jeszcze badań jest sprawa niewykonanego przez Sergiusza wyroku śmierci na innym znanym pisarzu tamtych czasów – Józefie Mackiewiczu – autorze słynnych słów: „tylko prawda jest ciekawa”… Otóż Mackiewicz zostaje oskarżony o współpracę z Niemcami – to skomplikowana sprawa i zajmiemy się nią w oddzielnym odcinku, ale teraz warto przypomnieć, że Józef Mackiewicz w maju 1943 r. – na zaproszenie władz niemieckich – był świadkiem ekshumacji w Katyniu grobów pomordowanych przez Sowietów polskich żołnierzy. Jednak był tam za zgodą wileńskiej AK i złożył władzom podziemnym w Warszawie i Wilnie dwa raporty na ten temat – oba zaginęły… Dodatkowo Mackiewicz publikuje w w „Gońcu Codziennym”, piśmie wydawanym przez Niemców, kilka antysowieckich artykułów… Mackiewicz nie krył się także, wg świadków, ze swoim poglądem, iż duża część władz AK przeżarta jest sowiecką agenturą, co było wówczas rozumiane, jako pchnięcie młodego pokolenia między młot a kowadło – między cofających się Niemców a wkraczających Sowietów…
Sergiusz Piasecki odmówił wykonania tego wyroku, choć nie miał problemu z uśmierceniem redaktora „Gońca” – Ancerewicza, ale może oddajmy mu głos:
„Zaznaczam, że wykonanie wyroku śmierci na Ancerewiczu zorganizowałem ja — jako inspektor, wydelegowany przez Komendę i na zlecenie 2 zastępcy komendanta ‘Michała’, do badania braku wyników w działalności egzekutywy. Wyrok wykonano w marcu (zdaje mi się 16-tego) 1943 r. w przedsionku kościoła św. Katarzyny, który wyzyskałem złośliwie jako pułapkę, bo Ancerewicz wyzyskiwał go jako punkt obserwacyjny przed wejściem do domu. Wyrok wykonali ‘Fakir’ i ‘T. 5’. Kierownikiem egzekutywy był ‘Drobinka’. Plan i rozpracowanie zamachu moje”.
Władze AK w ostatniej chwili akceptują odmowę wykonania wyroku śmierci na Mackiewiczu przez Sergiusza, który w swoim oświadczeniu z 24 VI 1946 r. pisze dalej tak:
„Uważam, że Mackiewicz nie powinien być w najmniejszy sposób szykanowany. Sprawa jego jest jasna i stosunek do niego Komendy — do lata roku 1943 — jest mi znany. Nie możemy wskutek rzeczy mętnych, nie wyjaśnionych, zrażać i krzywdzić zdolnego pisarza i publicystę, który jest znawcą spraw bolszewickich i — prawdopodobnie — największym w Polsce znawcą spraw litewskich. Może właśnie wskutek tego znalazł się w ogromnie przykrej dla niego i dla nas sytuacji. Ze swej strony zaznaczam, że mam do Józefa Mackiewicza całkowite zaufanie i nie wysuwam żadnych zastrzeżeń. Natomiast uważam go w okresie obecnym, za ogromnie wartościowego dla naszej walki o wolność Polski pisarza i publicystę. Wszelkie nagonki przeciw niemu są szkodliwe dla naszej wspólnej sprawy, walki o uwolnienie Polski od krwawego terroru bolszewickiego. Całkowite wyświetlenie sprawy Józefa Mackiewicza może nastąpić w czasach normalnych. Ja swoje zeznanie mogę zaprzysiądz – Sergjusz Piasecki”.
To całkowite wyświetlenie sprawy Józefa Mackiewicza właściwie nie nastąpiło do dziś… widać nie doczekaliśmy się jeszcze „czasów normalnych”…
W 1946 r. opuszcza potajemnie Polskę. Na emigracji pisał dużo. Odtworzył też „Żywot człowieka rozbrojonego” (Londyn 1962), którego pierwowzór powstał w więzieniu na Świętym Krzyżu. W Wielkiej Brytanii żył w bardzo skromnych warunkach. Zmarł na raka 12 IX 1964 r. w Londynie.