Życzenia świąteczne i noworoczne…
Czasem wydaje nam się, że są proste do ułożenia, często bywają standardowe – wręcz sztampowe, ostatnio przybierają najczęściej formę gotowych wierszyczków pobranych z internetu – sprowadzających sens Czasu Świątecznego do „promocyjnego” Mikołaja z Laponii i całej tej złoto – purpurowo – świetlistej otoczki… To jeszcze pół biedy, bo niektórych „świątecznych” wierszyków z internetu nie ośmieliłbym się tu przytoczyć;)…
Często zapominamy o tym, że są to ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA, a Święty Mikołaj pochodził z ciepłego południa – krańców Europy… Można i tak…
Czemu nie… Sam często wchodzę w tę promocyjną świetlistość… Ale może czasem warto inaczej… Szczególnie w tym roku – Roku 2018 – ROKU SETNEJ ROCZNICY ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI…
Wizerunek Świętego Mikołaja na obrazie w kościele parafialnym w łysogórskim Dębnie - w Górach Świętokrzyskich... Święty Mikołaj z Miry zasłynął cudami oraz pomocą biednym i potrzebującym, był biskupem Miry w Licji - krainie leżącej w płd. - zach. części Azji Mniejszej - w dzisiejszej Turcji - na płd. - zach. terenach prowincji Antalya... Swoją drogą, ciekawe, co "wywiało" go ze skrajnego południa na skrajną północ - do Laponii;) Może powinniśmy raczej wyglądać Świętego Mikołaja na wielbłądzie, a nie w saniach zaprzężonych w renifery;)
Biegając dniem i nocą po ulicach miasta Kielce w przedświątecznej gorączce zakupów i spraw zawodowych, domykających brutalnie stary rok, zastanawiałem się usilnie nad formą Życzeń Świątecznych dla Państwa…
I…pośród pięknych ozdób oraz iluminacji… wyłoniłem w myślach – jakoś naturalnie – konkretne ścieżki i obiekty, związane już na wieki z pierwocinami - Narodzinami Niepodległej, czyli z pobytem Strzelców – Legionistów Piłsudskiego w Kielcach latem 1914 roku…
I tak oto wyskakuję w pędzie na Rynek Kielecki – przyozdobiony okazałą, rozświetloną pięknie choinką – i wzrok swój kieruję na fasadę XIX – wiecznego ratusza – nie mniej świątecznie przyozdobioną…
Rynek kielecki świątecznie - Bożonarodzeniowo - przyozdobiony świetliście... Choinka, że hej... ;)
Wszak to tutaj początkowo działało Biuro Werbunkowe, przyjmujące ochotników w szeregi Legionów, ale już w 1916 r. rezydujący tu Austriacy, wprowadzili mocne ograniczenia w przydziale żywności, jak i swobodzie obywateli. Zakazana była jazda na rowerze, za pomoc udzieloną jeńcom wieszano, a kotom i psom, także się dostało, gdyż surowo zakazano im „swobodnego biegania” w okolicy rynku.
W Pamiętniku Janiny Konarskiej, pod datą 9. XI 1918 r., czytamy: „Byliśmy na wiecu socjalistycznym – odbył się na Starym Rynku. Na trybunie powiewały trzy czerwone chorągwie z odpowiednimi napisami i różni »towarzysze« przemawiali, ale taki był hałas, że niewiele słyszeliśmy. Tylko ci, co byli bliżej, mówili nam, że to było na bardzo bolszewickim podkładzie. W czasie tego wiecu wszystkie sklepy i cukiernie były pozamykane”.
To tutaj - obecny ratusz kielecki wzniesiony w roku 1835, strawiony pożarem i odbudowany - jak Niepodległa... Co roku w grudniu przyozdobiony świetliście - świątecznie...
W dniu 20. X 1921 r. w kieleckim magistracie nadano Józefowi Piłsudskiemu tytuł honorowego obywatela miasta Kielce. Podczas uroczystości w ratuszu, związanej z tymże wydarzeniem, Naczelnik Państwa powiedział m.in.: „Moi Panowie! pozwólcie, że odpowiem Wam nie jako Naczelnik Państwa ani jako Marszałek Wojsk Polskich lecz jako człowiek zostający pod urokiem tych wspomnień, które mnie wiążą z Kielcami. Pozwólcie, że odpowiem jako jeden ze znanych Wam »szarych żołnierzy«, który ze wspomnieniami serdecznymi z Kielc przeszedł długie lata walk krwawych i ciężkich przeżyć moralnych. Wierzajcie, że te wspomnienia były tak szczere serdeczne, że ilekroć sam o nich myślałem lub z moimi podkomendnymi o Kielcach mówić zaczynałem, to nam się czoła rozchmurzały i pogodna radość w nas wstępowała.(...) Kielce są dla mnie czem pierwszy uśmiech ukochanej, czem pierwszy promień rannego brzasku”.
Aleksandra i Józef Piłsudscy w Kielcach podczas V Zjazdu Legionistów w roku 1926 (Polona)... "Kielce są dla mnie czem pierwszy uśmiech ukochanej, czem pierwszy promień rannego brzasku”... Kielce i Jego ukochana żona u boku... Czyż trzeba więcej?... Zwróćmy uwagę na szacunek dla spodni Marszałka - poduszkę - prowizoryczny klęcznik - u jego stóp...
Biegnę dalej i tak się składa, że mam sprawę do załatwienia w Muzeum Narodowym… Wpadam zatem jak pocisk na Wzgórze Zamkowe, po drodze na jego wierzchołek kupuję święcę Caritasu, i oto przystaję na placu – pośrodku obszernej dość przestrzeni mocno naznaczonej historią…
Mam w bliskim zasięgu wzroku dwie najważniejsze budowle w mieście – bazylikę katedralną oraz pałac biskupów krakowskich, który dziś stanowi siedzibę Muzeum Narodowego w Kielcach…
Gdy – stojąc na koronie schodów głównych katedry – odwrócimy się w kierunku Placu Panny Marii, ujrzymy wspaniałą panoramę starego miasta i okolicznych wzgórz. Z tego miejsca możemy wyobrazić sobie, jak podniosłą uroczystością musiały być msze polowe, odprawiane tu w latem 1914 r., z udziałem Legionistów. W miejscu, gdzie stoimy, ustawiony był ołtarz, znad którego płynęły w przestrzeń ponad placem płomienne kazania krakowskiego kapucyna – ojca Kosmy Lenczowskiego. Poniżej siedział Komendant w towarzystwie oficerów „własnych i sprzymierzonych”, na placu zaś „ustawiły się w szyku rozwiniętym – z dobrym równaniem i pokryciem – wszystkie bataliony strzeleckie. (...) Na zakończenie odbyła się dziarska, strzelecka defilada” – wspominał Strzelec właśnie – Ludwik Nowakowski…
A oto i katedra kielecka w przedświątecznej szacie (poniżej - w dawnym zajeździe biskupim - siedziba Caritasu - nie zapomnijcie nabyć świecy Wigilijnego Dzieła pomocy Dzieciom, to już 25 lat tej chwalebnej akcji)... Zdjęcie z wyżej wspomnianej mszy polowej Strzelców - Legionistów zamieściłem w poprzednim artykule, poświęconym Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości... A teraz na zdjęciu cicha noc, pusty plac... Święta idą...
W gmachu pałacu natomiast 12. VIII 1914 r. Michał Sokolnicki – Komisarz Wojska Polskiego ogłosił objęcie miasta w posiadanie Rządu Narodowego. Mieścił się tu także Sztab Główny Legionów Józefa Piłsudskiego. Komendant tak wspominał pałac: „Zgodnie ze zwyczajami wojennymi, najokazalszy budynek na kwaterę zajmuje ten, kto jest rangą najwyższy. W ten sposób siłą faktu, bo wyrzucić mnie z pałacu nie ośmielono się, zdobyłem pozory wyższości. Toteż Austriacy i Niemcy przychodzili do mnie z pokorą, uważając widocznie, że skoro mieszkam w pałacu, to tym samym jestem już wyższy. I nie mogę zapomnieć goryczy, jakiej doznałem, gdy przejeżdżając później przez Kielce, tłukłem się na przedmieściu, gdy inni ten pałac zajmowali”.
Kielecki Pałac Biskupów Krakowskich w śnieżno - świątecznej szacie...
To we wnętrzu tej historycznej budowli uroczyście otwarto 2. X 1938 roku Sanktuarium Marszałka Józefa Piłsudskiego. Obecnie zajmuje ono 3 sale na parterze pałacu. Nad wejściem z loggi do Sanktuarium, wyryto w marmurze słowa Komendanta : „RZECZĄ ŻOŁNIERZA JEST STWORZYĆ DLA OJCZYZNY PIORUN, CO BŁYSKA, A GDY TRZEBA UDERZY”…
Obejrzeć tu możemy pamiątki związane z Piłsudskim i jego pobytem w Kielcach, m.in.: mundur Marszałka i maskę pośmiertną, sporządzoną tuż po jego zgonie 12. V 1935 r.; sztandar 1. Pułku Piechoty Legionów WP - wywodzącego się z 1. Kompanii Kadrowej; tryptyk „Wejście strzelców do Kielc w 1914 r.”, namalowany przez lwowskiego malarza Stanisława Batowskiego oraz zdjęcia i relikty dawnego wyposażenia Sanktuarium. Należy tu nadmienić, iż w 2002 r. kielecki malarz Andrzej Syska - Szafrański, stworzył monumentalną „Panoramę Świętokrzyską”, przedstawiającą wkroczenie Legionów do Kielc. Niestety, nie znaleziono wówczas miejsca w Kielcach, aby ją wyeksponować, zawisła więc we Wrocławiu obok słynnej „Panoramy Racławickiej”. W skład Sanktuarium Marszałka wchodzi także zrekonstruowana Kaplica Matki Boskiej Ostrobramskiej (ulokowana w pałacowej baszcie), w której zobaczyć możemy m.in. kopię obrazu M. B. Ostrobramskiej z Wilna.
Uroczyste nadzwyczaj otwarcie Sanktuarium Marszałka Piłsudskiego w 1938 roku (Polona)... Uroczystość przy udziale "najwyższych czynników państwowych i samorządowych"... Do tego miejsca i tej uroczystości na pewno jeszcze wrócę - obiecuję świątecznie ;)
Marszałek Józef Piłsudski zmarł w wyniku choroby nowotworowej, lecz przed śmiercią, przeczuwając grożące Polsce niebezpieczeństwo, wypowiedział znamienne słowa: „Wy w wojnę beze mnie nie leźcie, wy ją beze mnie przegracie”. Na pewno nie opłakiwał Marszałka biskup kielecki – Augustyn Łosiński, który już w sierpniu 1914 r. nie chciał wybaczyć mu tego, iż przejściowo zmienił wiarę na ewangelicką, by poślubić rozwódkę, oraz przynależności do PPS. Biskup był otwartym wrogiem Piłsudskiego i po jego śmierci odmówił odprawienia mszy w intencji zbawienia duszy Komendanta. Sam zaś Marszałek, będąc w jesieni życia, stwierdził: „Tak żyć jak żyłem – warto było”…
Oj warto… Tych miejsc związanych z pobytem „Legunów” Piłsudskiego jest w Kielcach wiele, ale to przecież forma życzeń świątecznych dla Państwa, więc czas na szersze opowieści na ten temat jeszcze nadejdzie i już w tym roku niemało było na ten temat… Muszę lecieć dalej – Święta za kilka dni… Jeszcze tylko chwila wspomnień legionowych – świątecznych…
Reprezentacyjna ulica Kielc - główny deptak Miasta Legionów - w świątecznym anturażu... To po bruku tej ulicy w sierpniu 1914 r. niosły się echem stokrotnym pierwsze strzały w Walce o Niepodległość...
Pierwszy Pułk Piechoty Legionów Polskich wymaszerował z Kielc 10. IX 1914 r. i czekał go chwalebny szlak bojowy – później również szlak bojowy I Brygady Legionów… Ale w szczegółach, to również zupełnie odrębna opowieść być musi… Jednak, skoro są to Życzenia Świąteczne, zobaczmy jak żołnierze 1. Pułku spędzili ostatnie dni roku 1914…
„Wymarsz z Nowego Sącza
Wyszykowały się na Rynku Nowego Sącza wszystkie bataliony I pułku równym, poważnym frontem. Pada komenda… Sino – niebieski pluton za plutonem na zakręcie placu wyłamuje się z frontu. W kilku chwilach wielka kolumna czwórkowa gotowa już jest do wymarszu. Wymarsz smutny i radosny, konieczny, a przecież z takim zakłopotaniem przyjęty przez miasto. Chciało mieć Legion u siebie na wilii… Mieszkańcy drzewko żołnierzom wyprawić mieli…
Widać w oczach ludności, zalegającej chodniki myśl szczerą, delikatną i jakby pewne zawstydzenie, że gdy oni tu w mieście wilię będą obchodzić, my tam gdzieś w polu… w okopach, w szturmie, lub już ranni… Orkiestra gra »Hej strzelcy wraz!«, szeregi, rzekłbyś, jeszcze silniej same w sobie okrzepły.
Nowy Sącz - Pomnik Legionów Piłsudskiego wystawiony w okresie międzywojennym (Polona)...
(…)
Ruszyliśmy drogą do Zbyszyc na Paleśnicę. Drogą, jakiej nie streści żaden poemat i nie zawrze w sobie najlapidarniejsze słowo. Drogą i krajem, gdzie bili się ludzie. W rowach przydrożnych leżą nieszczęsne, poharatane konie, w dolinach wyświechtane łysiny ze słomy postojów. Na gościńcu, na polach, puste blaszanki konserw, wdeptane w błoto naboje, to znów przez górę wyrżnięta szara pręga okopów. Drzewa poranione, gałęzie ostro złamane wystrzałami, ówdzie dom z rozwalonym przez granat oknem. Pod nogami kałuże krwi rżniętego bydła, kości, stare czapki żołnierskie i błoto.
22 grudnia 1914 r. ponure, wietrzne południe zastało I pułk w okolicy Brzezia, skąd widać było lesiste piękne góry” – zapisał Juliusz Kaden – Bandrowski – wybitny literat, kapitan WP, pierwszy redaktor naczelny „Żołnierza Polskiego”… Zginał 8. VIII 1944 r. podczas Powstania w Warszawie…
A oto i autor wyżej przytoczonych świątecznych wspomnień - Juliusz Kaden - Bandrowski - portret - pocztówka z roku 1915 (Polona)... Pewnie żal było domowej "wilii"... w okopach...
„Zakliczyn, 21/XII 1914 r.
Czas tak biegł szybko, że nie było czasu zapisywać: w Nowym Sączu uwolnił mię szef sztabu z oddziału wywiadowczego i ponieważ nie było koni u Beliny – oddał mi pluton w pułku drugim (Norwida), w baonie Grudzińskiego.
Oficerowie 2. batalionu 1. Pułku Legionów Polskich - pod dow. Mieczysława Norwida - Neugebauera (Polona)...
Wczoraj przyszedł w południe alarm i maszeruję już drugi dzień z kompanją. Idzie nas dwa pułki (brygada Piłsudskiego) ale razem niespełna dwa tysiące ludzi. Idą trzy działa austrjackie górskie. Przez cały dzień słychać armaty. Gdzieś pod Tarnowem bitwa i my tam idziemy. Dnie dość pogodne, ale błoto wszędzie wielkie i męczę się trochę. Przed kolumną idzie orkiestra i gra. Słucham i myślę: wilja się zbliża – a gdzie my ją przepędzimy, a gdzie?” – zapisał w swoim pamiętniku ppor. Jerzy Tetera – niezwykle utalentowany poeta, podpisujący swe dzieła pseudonimem artystycznym Stanisław Długosz – który notował dalej tak:
„Lichwin pod Tarnowem, 25/XII 1914 r.
Od trzech dni już tu jesteśmy. Zaraz po przybyciu wzięto do wielkiej bitwy, która się tu toczy, 1-szy pułk i obsadzono nim wzgórze pomiędzy Łowczówkiem a Pleśną. Opuszczone tegoż dnia przez Austrjaków okopy odebrał pułk 1-szy atakiem bagnetowym. O 9-tej wieczór powołano moją kompanię na pozycje. Deszcz lał jak z cebra i ciemno było w wąwozach; błoto takie lepkie, że nogi grzęzły czasem po kolana. Już pod lasem zostawiono w rezerwie pierwszy pluton, a mój i trzeci (Jagmina) pod komendą moją odesłano na linję [w tym miejscu – tak na marginesie – warto zwrócić uwagę – w kontekście mowy o „ocieplaniu klimatu” – na fakt, że w Polsce białe i mroźne Święta Bożego Narodzenia nigdy nie były regułą;)]. Okopy ciągnęły się wygiętą w półkole linją na stoku góry zalesionej brzezinką. Długa noc oczekiwania na atak. Chodziłem nad okopami przemoknięty z brauningiem w ręce, pilnując chłopców, żeby nie posnęli w rowach. A pomimo to spali snem ludzi znużonych. Po wzgórzach sąsiednich pełzały bez ustanku światła patroli rosyjskich i rozwidniały las reflektory. Świtem trzasnęły w okopy nasze karabiny rosyjskie – potym zagrały armaty i karabiny maszynowe. Zaraz pierwszego dnia poległ mój trzeci sekcyjny »Mahomet« – Antoni Polak, chłopak smukły i szczupły, zdaje się suchotnik, o jasnych kędzierzawych włosach. Ranni dwaj żołnierze z mojego plutonu. W sąsiednich okopach też wołają sanitaryuszy.
Legiony Polskie w okopach 1914/1915 (fot. ze zbiorów Szczepana Mroza)... Wigilia jest tu jak mgliste wspomnienie... Wróg nie pości - szuka armatniego mięsa...
N o c. Zimno dojmujące. Glina w okopach całymi warstwami przylega do odzieży. Pękną czasem eksplodujące kule nad głowami. Trzasną gałęzie na dnie wąwozu – to idą do ataku Moskale. Więc zrywa się po okopach szept, zaczym rozlegnie się grzechot karabinów naszych i wściekła kanonada salw rosyjskich. I tak aż do świtu.
Wilja. Dzień jest chłodny – prawie mroźny, a pogodny. Biją bez przerwy karabiny maszynowe, szrapnele. Wielka ognista kula granatu poszła nad moim okopem – tuż nad głową; zerwał mi prąd powietrza czapkę, odchylił gwałtownie głowę.
O zmroku, kiedy zaświeciła pierwsza gwiazda – nie ustał ogień uporczywy; a nam brakuje amunicji – dwie bezsenne noce, dwa dni bez żywności i wody. O 7 wieczorem krótkie złudzenie: nakazano odwrót z pozycji, ale wnet zawrócono z drogi – by zająć na nowo okopy. Noc całą strzały i coraz to nowe gwałtowniejsze ataki na naszą linję, bronioną już teraz na pół przytomnie, gorączką ludzi wyczerpanych do ostatka.
Szarym świtem zluzowano mój pluton dziś dopiero. Teraz siedzę we wsi, gdzie stoją rezerwy, obsypywanej pociskami działowymi i ogniem karabinów. Zdaje mi się, że Moskale idą do ataku. Jeżeli wyjdzie rozkaz obrony…”.
Oto i nasz kolejny bohater - czasu świątecznego i codziennego - Jerzy Tetera vel Stanisław Długosz - fotografia z pierwszych stron tomu poezji Długosza "Przed złotym czasem" - wydanego w 1917 r. nakładem rodziny poety (Polona)... Piękny profil młodego mężczyzny, zamyślona twarz, piękne myśli i Ofiara z nich stworzona w realności okopów Wielkiej Wojny... Jakże dziś brakuje nam takich Elit... Prawdziwych Polskich Elit... Bezkompromisowych, gotowych na wszystko w imię Niepodległej...
Wyszedł jeszcze niejeden rozkaz… Niejeden rozkaz Jerzy Tetera vel Stanisław Długosz wykonał… Ten ostatni podczas ciężkich walk I Brygady na Lubelszczyźnie latem 1915 roku… Ginie tam – ugodzony rosyjską kulą – pod Kamionką koło Lubartowa… Początkowo pochowany w pobliskich Samoklęskach, zostaje później przeniesiony na Powązki, by spocząć obok Melchiora Wańkowicza…
Na pomniku Tetery – Długosza wryto znamienny fragment wiersza Jego autorstwa:
„Ano – trzeba pieczętować krwią
Co się kiedyś wyszeptało skrycie.
Trzeba młode dziś położyć życie…”.
Okładka Tomu Poezji Długosza - wydanego z okazji Rajdu Indywidualnego "Szlakiem Pierwszych Bojów Legionów Polskich 1914 - 1915" przez PTTK Oddział Świętokrzyski w Kielcach w 1989 r. pod red. Jerzego Kowalczyka
I w tym miejscu warto przytoczyć jeszcze jeden fragment wiersza na naszego Bohatera, napisanego w grudniu roku 1913:
„Szukam drogi zasypanej śniegiem.
Ktoś nią przeszedł, śnieg zasypał ślad.
Ktoś nią przeszedł – i w stronach nieznanych
od wysiłku śmiertelnego padł…”.
Padł autor tych słów półtora roku później – jak wielu innych – Jemu podobnych – w „stronach nieznanych”, a jednak jakże bliskich sercu – bo polskich po prostu…
Obraz Adama Setkowicza z 1915 r. z fragmentem pieśni legionowej autorstwa Józefa Nawrockiego (Polona)... I znów przyszło "strzelać do wroga z Brylantów"...
Pamiętajmy, że Bóg się właśnie rodzi, ale już za chwilę odda za nas życie…
A jak pół roku później Święta Bożego Narodzenia spędzali Ci, co przeżyli?
Ano – było dużo spokojniej – był nawet czas na wieczerzę wigilijną w porządnie skleconych chatach… Było to podczas ciężkich, długotrwałych walk pozycyjnych na Wołyniu… To także temat na odrębną opowieść…
Był czas na opłatek, także kolędowanie…
Kolędowanie żołnierzy I Brygady Legionów Polskich w Karasinie na Wołyniu 1915/1916 r. (Polona)... Był czas na kolędowanie, świętowanie i zadumę - tęsknotę za rodzinnym domem... za Kielcami, Górami Świętokrzyskimi również - jako ich Pierwszym Żołnierskim Domem... A na zdjęciu wyraźna odwilż - znów kłania się bajeczka o "ociepleniu klimatu";)
Potem przyszła Niepodległa… Nadeszła niespodziewanie jak Narodzony Zbawiciel – najpierw skromna w żłóbku okopów… Potem potężna i zbawienna dla Kraju – Kraju wyzwolonego z okowów mroku… okowów niewoli ponad stuletniej…
I MY WZAJEM MOŻEMY ŻYCZYĆ SOBIE TAKIEJ NADZIEI WYZWOLENIA, KTÓRA NADCHODZI W TĘ SZCZEGÓLNĄ – JEDYNĄ W ROKU „CICHĄ NOC”…
I PAMIĘTAJMY O TYCH, KTÓRZY W TĘ – NIEJEDNĄ W HISTORII CICHĄ NOC – ZŁOŻYLI OFIARĘ ŻYCIA… NIE DLA SIEBIE PRZECIEŻ…
JA ŻYCZĘ WAM –SZANOWNI PAŃSTWO – NAJPIĘKNIEJSZEJ NOCY Z GWIAZDĄ NADZIEI NA NIEBIE I W SERCU… ŻYCZĘ WAM – WSZYSTKIM BEZ WYJĄTKU – ZDROWYCH, RODZINNYCH, PEŁNYCH RADOŚCI I WSZELKIEGO SPEŁNIENIA ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ORAZ POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU – 2019.