wstążka świętokrzyska

Pod bramą i wewnątrz piekła przy Zamkowej

Dziś przedstawiam kolejny fragment zapisu naszego filmu na kanale YouTube "Rozkaz - rozbić więzienie - Kielce 1945", który jest jednocześnie zaproszeniem do oglądania tegoż filmu. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: Jak przebiegła akcja przy Zamkowej?

O godzinie 22 kolumna ruszyła na szosę Skarżysko – Kielce. Nasze wojsko załadowaliśmy na ciężarówki. Jeden wóz był zapasowy. Oficer patrolowy ppor. Edward Nadarkiewicz kontrolował na motocyklu co parę godzin trasę, którą mieliśmy przejeżdżać, a także same Kielce (…) Wjazd do Kielc odbył się według założonego planu. Posterunek na rogatce miasta został sprawnie rozbrojony, a żołnierze zabrani do naszego pojazdu. Równie sprawnie wykonane zostały inne zadania, wyznaczone poszczególnym oddziałom operacyjnym: zerwanie linii telefonicznych, założenie ładunków wybuchowych wokół jednostek wojskowych (koszary na Bukówce, Stadionie itd.), posterunków milicyjnych i ubeckich oraz obłożenie ich bronią maszynową…” – wspominał Antoni Heda. 

PW

Nie do końca wszystko idzie „według założonego planu”, bowiem opóźnienia na trasie przejazdu do Kielc spowodowały, że zamiast o godz. 23.00 pododdziały Zgrupowania znalazły się na wyznaczonych stanowiskach dopiero ok. godz. 23.30. Mimo to poszczególne pododdziały grupy osłonowej sprawnie zajmują swoje pozycje i wykonują powierzone im zadania. 

PK

Żołnierze „Ostrolota” przy katedrze kieleckiej ubezpieczają akcję od strony ul. Sienkiewicza. Oddział „Harnasia” przy dzisiejszej ul. Jana Pawła II osłania działania grupy szturmowej od strony parku miejskiego oraz ulic przy tzw. Krakowskiej Rogatce. Ludzie por. Henryka Wojciechowskiego „Sęka” zajmują pozycje po drugiej stronie parku – z zadaniem ubezpieczania akcji od strony dzisiejszej ul. Paderewskiego. Grupa „Niegolewskiego” opanowuje pocztę główną przy ul. Sienkiewicza, zrywając łączność. Oddział „Zygmunta” osłania od wschodu przewidzianą trasę odwrotu wszystkich grup oraz organizuje w podkieleckim Zagórzu podwody. 

PW

Tymczasem grupa szturmowa pod dow. „Szparaga”, w sile ok. 30 – 40 ludzi, przy której znajduje się również „Szary” (dowodzący całym Zgrupowaniem), podchodzi od strony dawnego cmentarza przykatedralnego, pokonuje mur i staje pod bramą więzienia na ul. Zamkowej.

PW

Jan Pająk ps. „Sęp” wspominał: 

PK

Pamiętam, że »Szary« krzyczał do strażników na zwyżce: – Poddać się, jesteśmy żołnierzami Armii Krajowej, przyszliśmy uwolnić naszych uwięzionych ludzi”

PW

„Szary” rozumie doskonale, że ci na zwyżce, to także Polacy… 

Strażnicy odmówili złożenia broni i zagrozili otwarciem ognia. Wtedy rozpętało się piekło… 

PK

»Szary« krzyknął: – Strzelać! Wtedy oddano strzał z piata [brytyjskiej rusznicy p. panc.] w bramę. Jeden, drugi. Ostrzelaliśmy także wartownika. Krzyknął i spadł z góry. Zaczęło się!” – wspominał dalej „Sęp”. Natomiast sam „Szary”, wspominał te gorące chwile tak: 

Odpalaliśmy z piata – jeden, drugi strzał, ale brama dalej pozostawała zamknięta, główne rygle nie chciały puścić. Trzeba więc było przygotować nowe ładunki i założyć je wprost na rygle. Puściło wreszcie! Ale po pierwszej trzeba było zdobywać następną bramę. Odbyło się to w podobny sposób. Znaleźliśmy się na głównym podworcu więziennym”.

PW

Spójrzmy teraz na dalszy przebieg wypadków, przytaczając słowa z raportu WUBP w Kielcach z 5 VIII 1945 r., przesłanego do MBP w Warszawie: 

Na skutek alarmu skoszarowani strażnicy i żołnierze wybiegli z bronią, lecz natychmiast zostali tak silnie obrzuceni granatami i strzałami z karabinów maszynowych, że zmuszeni byli cofnąć się na korytarz i z ukrycia strzelać z okien i drzwi. (…) Kluczy od bramy głównej, oddziałów i cel nie mogli zdobyć, gdyż takowe były zachowane w piwnicy”

PK

Dokładnie wrzucone przez strażnika pośród ziemniaki... vel kartofle und pyry ili kartoszki… 

I teraz oddajmy jeszcze głos „Sępowi”

Kiedy okazało się, że kluczy nie będzie – do przodu wysunęliśmy się my, minerzy. Zaczęliśmy przywiązywać kostki trotylu do krat”

PW

Rozpoczęło się mozolne i niełatwe otwieranie cel więziennych przy pomocy odpowiednio dobranych gramaturą ładunków wybuchowych – tak, by nie zrobić krzywdy osadzonym… Antoni Heda „Szary” dodaje: 

PK

Najłatwiej było rozbić cele na dole, w kobiecym pawilonie. Za chwilę na podworcu zapanował niesłychany harmider i bieganina. (…) Powoli opanowaliśmy sytuację i zabraliśmy się do cel męskich, idąc od dołu w górę. Robota z wysadzaniem cel szła powoli, gdyż trzeba było zachować dużą ostrożność, żeby nie ucierpieli uwalniani”

Ludwik Wiechuła ps. „Jeleń”, który wówczas czekał niecierpliwie na uwolnienie w jednej z cel, wspominał: 

PW

Z trzaskiem wylatuje krata na naszym korytarzu. Biegną wzdłuż cel z okrzykiem: – Gdzie »Lin«? Gdzie »Siwy«? Gdzie siedzi »Jeleń«?”

Henryk Czech „Śmigły” zapamiętał – wśród tego chaosu piekielnego – taki oto moment: 

PK

Widziałem, jak komendant »Szary« witał się z pułkownikiem »Linem« 

[płk Antoni Żółkiewski ps. „Lin”dowódca 2. DP Leg. AK Korpusu Kieleckiego podczas Akcji „Burza” w 1944 r.]

,obejmując go jednym ramieniem. »Szary« już wtedy musiał być ranny – dostał rykoszetem w nogę pod bramą, ale jeszcze nie zwracał na to uwagi”.

PW

Oprócz płk. „Lina”, który zaraz po oswobodzeniu umiera na atak serca, uwolniony zostaje wówczas m.in. mjr Michał Mandziara ps. „Siwy” – szef sztabu 2. DP Leg. AK – który po opuszczeniu celi 

PK

od razu włączył się w akcję, wydając uwolnionym polecenie ustawienia się w jakimś porządku do wyjścia i temperując nastroje. Witałem także z radością innych naszych uwolnionych kolegów i koleżanki, a także ludzi ze sztabu NSZ, między innymi kpt. Józefa Wyrwę »Starego« 

[kpt Józef Wyrwa „Furgalski”, „Stary” – Hubalczyk, żołnierz ZWZ, twórca oddziału NSZ „Las 2”, od X 1944 r. dowódca II bat. 25. pułku piechoty AK, ojciec znanego historyka emigracyjnego – Tadeusza – również partyzanta, ps. „Orlik”]. 

Nie było jednak wśród uwolnionych moich braci i szwagra” – wspominał dalej „Szary”

PW

Natomiast w cytowanym wyżej raporcie WUBP, zapisano: 

Razem cel było 56, w czym pozostały 4-ry cele, z reszty cel zostali więźniowie rozpuszczeni i zabrali ich ze sobą reakcjoniści. (…) Głównym ich celem było oswobodzenie braci »Szarego«, jednak ich nie wypuścili”

PK

Nie wypuścili… „Szary” dopiero podczas odskoku z Kielc dowiaduje się od uwolnionych o losach swoich braci – Jana i Stanisława – okrutnie skatowanych w śledztwie i zamordowanych: 

Najwięcej dowiedziałem o zamordowanym bracie Janie. Jego ciało prawdopodobnie wrzucono do kloacznego dołu. O Stanisławie opowiadał mi ktoś, kto był razem z nim w szpitalu więziennym. Stasia zawieziono tam z rozbitą czaszką. Kiedy prosił doktora Balickiego o ratunek, ten powiedział: – Ciebie, bandyto, nie warto ratować. Te wieści napełniły mnie bólem i goryczą. Jednocześnie upewniały w postanowieniu: rozbijanie ubeckich więzień musi stać się nakazem chwili!”

PW

Właśnie… Nakazem chwili – kołem ratunkowym, pomocną dłonią, reakcją obronną, nie zaś straceńczą Kozietulszczyzną w oczekiwaniu na utopię III wojny światowej…

I choć „Szary” nie podjął się już później podobnego wyzwania, to jego akcja na kieleckie więzienie zmieniła losy wielu ludzi, m.in. osiemnastoletniego Stanisława Kosickiego, który 16 I 1945 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim zlikwidował przypadkowo znaczącego członka PPR – Jana Foremniaka – namaszczonego na stanowisko wojewody kieleckiego. 

Staszek Kosicki ukrywał się w Trójmieście, potem zamieszkał w Olsztynie i spisał swoje wspomnienia. Najprawdopodobniej stał się pierwowzorem postaci Maćka Chełmickiego z powieści Jerzy Andrzejewskiego „Popiół i diament”, co odkrył i opisał Krzysztof Kąkolewski w książce pt. „Diament odnaleziony w popiele”.

PW

Wróćmy jednak do nocy sierpniowej 1945 r. na terenie kieleckiego więzienia UB… Na wysadzenie drzwi pozostałych cel nie starczyło trotylu i trzeba było wycofać się, pozostawiając resztę wołających o ratunek więźniów. Jan Pająk „Sęp” wspominał: 

PK

Przy wysadzaniu poszczególnych cel pracowaliśmy w pocie czoła. Żal nam było bardzo, że ostatniej w korytarzu, dużej celi, nie było już czym otworzyć (…) Kiedy posłyszeliśmy rozkaz odwrotu, jeszcze mozoliliśmy się nad zamkiem celi, daremnie jednak. Dopiero kiedy posłyszeliśmy wystrzały z granatników – wybiegliśmy na podwórze…”

PW

Możemy sobie wyobrazić, co czuli więźniowie, których ludzie „Szarego” musieli pozostawić w celach „piekła na Zamkowej”Kazimierz Śliwa ps. „Strażak II”, który wraz z kolegami za późno wydostał się na dziedziniec i pod ostrzałem strażników musiał powrócić do celi przez mozolnie wybity wcześniej otwór w ścianie, wspominał: 

PK

Jakie były nasze nastroje i jakie myśli – opisywać nie będę! (…) Nie została oswobodzona jedna cela śmierci, w której przebywał Stanisław Wiącek »Inspektor«, brat Józefa Wiącka »Sowy«, szefa »Jędrusiów« 

[pionierskiego, legendarnego oddziału partyzanckiego Sandomierszczyzny]. 

Wyszedł z więzienia dopiero po 10 latach”. 

PW

Podobne odczucia zapamiętał żołnierz 202. pułku piechoty Brygady Świętokrzyskiej NSZ – Włodzimierz Kołaczkiewicz ps. „Zawisza”

„…ja znowu miałem pecha, dla kilku cel zabrakło trotylu. W tym dla mojej. Krzyczeliśmy wyciągając ręce”

Zawisza” wyszedł na wolność w 1956 roku… 

PK

Dobiegające z pobliża odgłosy wybuchów i strzelaniny słyszeli również uwięzieni w celach aresztu siedziby UB – NKWD przy dzisiejszej ul. Paderewskiego, m.in. Marian Rutkowski ps. „Osa” – żołnierz 204. pułku piechoty Brygady Świętokrzyskiej NSZ – późniejszy profesor Politechniki Wrocławskiej, autor wielu cenionych prac naukowych, a także swoich wspomnień pt. „Z Ziemi Świętokrzyskiej na Ziemie Odzyskane”

W meldunku Komendy Wojewódzkiej MO w Kielcach z 10 VIII 1945 r., wysłanym do Komendy Głównej MO, czytamy m.in.: 

PW

Po dwugodzinnej operacji reakcjoniści wraz z więźniami opuścili więzienie udając się w kierunku ulicy Bandurskiego [dziś ul. Jana Pawła II].