wstążka świętokrzyska

Pożegnanie z czarownicami

Dziś przedstawiam Wam kolejny fragment zapisu naszego filmu na kanale YouTube "Miotła czasu" - pt. "Czarownice, latawce, czarty i sabaty", który jest jednocześnie zaproszeniem do oglądania tegoż filmu, a idzie to tak:

PW

Zapędziłem się nieco w rozważaniach czarodziejsko – mrocznych;) i moja furtka myślowa – zakładka – margines – napęczniała na tyle, że poczęła przenikać do opowieści, skierowanej ku moim kochanym uczniakom licealnym z Mińska, którzy – nie nawykli do chłodów Łysicy – trzęsą się już i prawie szczekają zębami;) Czas najwyższy kończyć – zgrabną pointą – opowieści łysickie… 

Zejście ze szczytu Łysicy czerwonym szlakiem... z lekką czerwienią głazów i ziemi, z niedawno przebrzmiałą czerwienią listowia, z dawno przebrzmiałą czerwienią ofiarnej krwi sabatu... ;)

Wystarczy im, i mnie wystarczy;) 

Schodzimy – znów rozerwanym peletonem;) – „głaźną drogą” ku Źródełku Św. Franciszka… Mgła gęstnieje, mrok coraz bardziej ogarnia jodły i buki… Jakiś dziwny szelest słychać w koronach drzew – jakby coś delikatnie w locie muskało ich gałęzie… Cichy szmer przechodzi w jakiś dziwny chargot – chargot w przeciągły jęk – jęk w skowyt - skowyt w czarny krzyk…

No dobra… Znów mnie poniosło;) Chyba, że inni uczestnicy wycieczki też to słyszeli;) Mijamy Franciszka – tu krótka opowieść, do której kiedyś powrócę, by się z Wami nią podzielić, przechodzimy obok klasztorku i nieuchronnie zmierzamy do autokaru… To już koniec na dziś… Pożegnanie… Odjazd ku północy… Zapada zmierzch… Ciekawe, co teraz dzieje się na Łysicy… 

Tańczą tam zapewne - wijąc się w nieskromnym tangu - tajemnice życia i śmierci... Tańczą tam od milionów lat... A już zupełnie na koniec - bo mrok zapada, a ja wiję się z zimna szczękając zębami na przystanku - w oczekiwaniu na autobus od Bodzentyna;) - zarzućmy jakąś skoczną i wesołą nutę, nieodbiegającą jednak klimatem od naszej mrocznej opowieści;) Co byś polecił Paweł? 

PK

A ty Bogna znosz Black Sabbath? A jak nie znosz, to se posłuchoj po nocy!

PW

Posłuchom, a jużci ,Jagna garkotłuku, a teroz chyba kuńcymy, bo łod Bodzentyna pędzi jakosi drezyna!

PK

Ale naprzód dziękujemy wom żeśta beli z nami w tem łodcinku i dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i łocywiście prosiemy wos pieknie ło kciuki w górę, subskrybowanie, komentowanie i przekazywanie kumom oraz kumosiom. 

PW

Mówili do was… już sami nie wiemy, ale najprawdopodobniej – Paweł Wojtyś, czyli Bogna 

PK

i Paweł Kobus, czyli Jagna. 

Hej, cześć