wstążka świętokrzyska

Psary - Syzyfowe prace i Gwiezdna stacja

Nazwa ta odzwierciedla średniowieczne stosunki społeczno – prawne, wskazując na zajęcie dawnych mieszkańców tutejszej osady, polegające na hodowli i tresurze psów – na rzecz biskupiego dworu; ludzi wykonujących takie posługi określano mianem – „psarzy”, a określenie to przekłada się również na staropolską nazwę osobową – „Psarz”. W dokumencie z 1351 r. nazwę wsi zapisano – „Pszari”

Rys historyczny Mieszkańcy osady, oprócz pełnienia tej wdzięcznej, ale i uciążliwej psiej posługi na rzecz biskupiego dworu, musieli także płacić proboszczom „kościoła Bodzęckiego” tzw. „Dymowe” i „Siekierne”, też „czynsik z Ogrodów” – najczęściej w naturze, wożąc plebanom do Bodzentyna kury, gęsi, owies czy „jaya”. Pełnili też mieszkańcy wsi powinności na rzecz tutejszego dworu, a w 2. poł. XVIII w. i na pocz. XIX w. gospodarzył psarskim majątkiem (znany nam już ze wzdolskiej opowieści o nawróconym zbóju – Janie Bogusławskim) imć Walenty Kruszewski, który w 1772 r., po upadku Konfederacji Barskiej, powrócił do chylącego się ku upadkowi dworu w Psarach. Na miejscu przygnębiła go wiadomość o śmierci siostry i jej męża – Kajetana Bogusławskiego, zmarłych w wyniku epidemii cholery. Osierocili oni syna Janka, którym Kruszewski postanowił się zaopiekować. Jednak, ratując od upadku majątek psarski, nie miał czasu zająć się jego należytym wychowaniem, czego pokłosiem było Jankowe zbójowanie. Koniec końców, jak pamiętamy, Jan Bogusławski ostatnie lata swego życia wiódł w spokoju i szczęściu – u boku swej ukochanej małżonki Michaliny – córki pana Iżewskiego – sąsiada ze Wzdołu.

Mroźną zimą – w styczniu 1873 r. – wieźli saniami rodzice do Psar małego Stefana Żeromskiego, by oddać go na nauki do tutejszej szkoły elementarnej, pod opiekę nauczycieli: Honoraty z Jaworskich i Pawła Strachowskich. Pod ich kierunkiem dziewięcioletni przyszły pisarz przez kilka miesięcy przygotowywał się tu do dalszej nauki w gimnazjum kieleckim, gdzie wymagana była znajomość języka rosyjskiego. Rozstanie z domem i ukochanymi rodzicami zapadło mu w pamięć na długo, a przeżycia z tamtego okresu odmalował później bardzo plastycznie na kartach „Syzyfowych prac”, gdzie Psary zostały nazwane przez pisarza „Owczarami”, zaś tutejsi pedagodzy otrzymali imiona i nazwisko: Marcjanna i Ferdynand Wiechowscy. W powieści tej ma zatem Marcinek Borowicz do czynienia z panią Marcjanną, a „była to kobieta przystojna, choć nieco za wielka i za otyła”, zaś „oczy miała przykryte szafirowymi okularami”. W rzeczywistości Honorata – Marcjanna była też ponoć osobą bardzo pazerną, żądającą od państwa Żeromskich terminowych i niemałych świadczeń za pobyt w psarskiej szkółce małego Żeromskiego – Borowicza. Natomiast nauczyciel Marcinka – surowy „prefesur” Ferdynand Wiechowski – miał „twarz zwiędłą i zastygłą” oraz „szerokie, żółtawe wąsy”. Przez wzgląd na cenzurę, F. Wiechowski został przedstawiony w powieści jako zawzięty rusyfikator, choć w rzeczywistości jego pierwowzór literacki – Paweł Strachowski – był dobrodusznym człowiekiem, patriotą, czytającym uczniom „Pana Tadeusza” i inne wybitne dzieła literatury polskiej. 

Na przełomie 1914 i 1915 r. toczyły się tutaj zaciekłe walki frontowe pomiędzy wojskami rosyjskimi a austrowęgierskimi i niemieckimi, podczas których poległo niemało żołnierzy obu walczących stron. Pogrzebano ich w Psarach (podobnie jak w kilku innych okolicznych wsiach) w zbiorowej mogile, usypawszy na niej kopiec ziemny, a następnie w 1915 r. ciała ekshumowano i przeniesiono na cmentarz wojenny w Bodzentynie. Podobnie – w pierwszych dniach września 1939 r. toczyły się w okolicy walki, czego świadectwem jest – odnaleziony później podczas prac polowych w Psarach – polski karabin przeciwpancerny, wz. 35, „Ur”, kal. 7,92mm – najlepsza i najnowocześniejsza wówczas broń tego typu na świecie – zdolna wyeliminować z boju każdy czołg niemiecki i sowiecki w tamtym czasie – do której amunicję produkowano w Państwowej Fabryce Amunicji w Skarżysku – Kamiennej. Karabin „Ur”, odnaleziony w Psarach, możemy dziś oglądać w skarżyskim Muzeum Orła Białego. 

Dnia 29 V 1943 r. Niemcy mordują tu kilku mieszkańców wsi. Partyzanci nierzadko obozują w leśnych rejonach Bukowej Góry, na zboczach której rozciągnęła swe przysiółki wieś Psary, co wspominał m.in. Mieczysław Kazimierski ps. „Orkan” – żołnierz BCh, będący przez pewien czas podkomendnym „Ponurego” i „Nurta”: „Byłem wówczas przydzielony do konnego zwiadu zgrupowania [por. „Mariańskiego”] i aktualnie – w chwili otrzymania rozkazu – kwaterowaliśmy na Bukowej Górze, niedaleko wsi Psary, w paśmie Gór Świętokrzyskich. (...) Była to późna jesień – około 20 października 1943 r.”. 

W wydanym w roku 1987 zbiorze reportaży pt. „Ściegny”, Zbigniew Nosal przytoczył wypowiedzi regionalnych twórców ludowych, chętnie posługujących się gwarą, a zawarł w tejże pracy opowieść pt. „Zapis o młodych uroplankach, okropelnym buku, Zaborowskim i pocztmistrzu Paziu...” – autorstwa Władysława Zaborowskiego – gospodarza z Psar.

Obiekty zwiedzane Ze Wzdołu do Psar dojeżdżamy drogą 751 (zdążając w kier. płd. –wsch.), a następnie skręcamy z niej na prawo – w główną ulicę wsi. Zaraz na początku osady – na łące obok mostu na rzece Psarce – stoi kamienny krzyż z 2. poł. XIX w., na postumencie którego znajdują się m.in. takie oto inskrypcje: „D. O. M. W dniu 11 kwietnia 1877 r. w tym miejscu niewinnie zamordowanym został Filip Biskup ze Wsi Psary”, „Stroskana żona po stracie tak dobrego Męża pomnik ten na wieczną rzeczy pamiątkę wystawiła prosząc przechodnia o łaskawe westchnienie do Boga za duszę jego”. Krzyż ten jest niemym wspomnieniem mordu, który swój początek ma w mrocznych żądzach i namiętnościach ludzkiej ułomnej natury. Otóż Filip Biskup – osoba najmniej z jego uczestników w dramat cały zamieszana – padł w tym miejscu z ręki niejakiego Zygmunta Łakomca. Był ów Łakomiec zięciem powstańca styczniowego, człowieka majętnego, będącego tutejszym wójtem – Jana Kozła, który w tym czasie przebywał na syberyjskim zesłaniu. A wydał go Rosjanom nie kto inny, jak ów Łakomiec, który – gdy Jan w tajgach Sybiru wiódł żywot straszny – pojął za żonę jego córkę z pierwszego małżeństwa – Rozalię, lecz zamiast ze świeżo upieczoną małżonką, spędzał upojne noce z jej macochą – Agnieszką – żoną Jana Kozła (z którą miał troje dzieci z nieprawego łoża). Jednak wkrótce miara nieobyczajności i trwonienia majątku Janowego przebrała się i wójtowa została pozbawiona sądownie praw rodzicielskich do czwórki dzieci oraz prawa do zarządzania mężowskim gospodarstwem. Rada rodziny Kozłów powierzyła opiekę nad dziećmi Jana – znanemu z uczciwości i piśmiennemu – Filipowi Biskupowi, co stało się przyczyną jego zguby. Łakomiec napadł go na łące i uśmiercił. Zabójcę jednak szybko wykryto, bowiem na miejscu zbrodni zgubił czapkę. Osądzono Łakomca i zesłano na Sybir, gdzie słuch po nim zaginął. 

Dla polepszenia nastroju warto spojrzeć na widok, jaki mamy przed sobą – prostą drogę wiejską, oflankowaną domami i zabudowaniami gospodarczymi, pnącą się na wschodnie ramię Bukowej Góry. Ta część Psar – najstarsza i centralna – zwana jest Stara Wieś, a Stefan Żeromski w „Snobizmie i postępie” tak wspominał obraz wsi łysogórskich z lat swej wczesnej młodości: „Długie wsie, »kolenije«, o chatach dużych, niebielonych z zewnątrz, dachu gontowym, oknach szerokich, z podłogą, niekiedy u zamożniejszych przybierające postać dworków z gankami (w Psarach) – wrąbały się w lasy biskupie, wtargnęły na same przełęcze gór i rozpostarły się na ich zboczach, zwłaszcza południowych...”

Główną ulicą osady, wzdłuż której biegnie turystyczny szlak pieszy – zielony (z Łącznej do Starachowic) oraz szlak rowerowy – czarny (wiodący z Kielc do Bodzentyna i we wsch. obszary Gór Świętokrzyskich), docieramy do miejscowego kościoła parafialnego pw. MB Pięknej Miłości, który w latach 1979 – 1986 dobudowany został (wcześniej mieszkańcy wsi należeli do parafii w Bodzentynie) do – również wówczas rozbudowanej, a istniejącej tu od 2. poł. XIX w. – kaplicy Św. Rozalii, zwanej przez tutejszych mieszkańców swojsko – „Rozalką”. Święta Rozalia znana jest powszechnie jako patronka chroniąca przed zarazą, a okolice Bodzentyna kilkakrotnie nawiedzane były w XIX w. przez epidemie cholery. Gdy zaraza szczególnie dotkliwie dotknęła w poł. XIX w. Psary, mieszkańcy wsi postanowili wznieść – sporą, drewnianą, zbudowaną z okrąglaków okręconych powrósłami – kapliczkę ku czci św. Rozalii, a ufundował ją w 1874 r. – znany nam już, zabity w kilka lat później – Filip Biskup. Kult św. Rozalii szczególnie zakorzenił się wśród mieszkańców Psar – ustanowiono wówczas nawet lokalne święto, przypadające na dzień 4 września, a za zgodą biskupa sandomierskiego – A. Juszyńskiego, w kaplicy poczęto odprawiać msze święte. W dniu 4 września – dniu odpustu „na św. Rozalię” – mieszkańcy Psar nie pracowali, a szkoła tutejsza była zamknięta – taki stan rzeczy istniał jeszcze w okresie międzywojennym. Do dziś starsi (i nie tylko) mieszkańcy wsi, idąc na nabożeństwo do kościoła parafialnego, pierwsze swe kroki kierują do stojącej obok kaplicy Św. Rozalii, licząc na jej opiekę w trudnych chwilach.

W kaplicy Św. Rozalii zobaczyć możemy stary obraz MB Częstochowskiej i patronki kaplicy. Natomiast wnętrze kościoła parafialnego zdobią m.in.: ołtarz główny, zbudowany na bazie marmuru, w którym przedstawiono scenę Ukrzyżowania; obraz MB Pięknej Miłości, usytuowany na ścianie bocznej; zaś w drzwiach świątyni widzimy ciekawe witraże

Warto pojazd zostawić obok kościoła i udać się dalej pieszo, by odbyć niezapomnianą przechadzkę malowniczymi psarskimi traktami, ruszając w kier. zachodnim. Za kościołem – przy rozwidleniu dróg – znajduje się budynek miejscowej szkoły (wzniesionej w latach 80. XX w.) oraz remizy strażackiej. Przy tymże rozwidleniu dróg stał ongi – nieistniejący już – drewniany krzyż przydrożny, prezentujący „osobliwy kształt, wzbogacony górą drugim podwójnoramiennym krzyżykiem – karawaką”, wystawiony najprawdopodobniej w pocz. XIX wieku. Przedwojenne pismo kieleckie „Radostowa” zamieściło jego rysunek, wykonany przez Włodzimierza Adelta. Niektórzy uważają, iż był to tzw. „krzyż pokutny”, wystawiony – na wzór krzyży średniowiecznych tego typu – przez jednego ze zbrodniarzy – ku przebłaganiu za grzechy (na krzyżach takich umieszczano też symbol narzędzia zbrodni). Ten stary krzyż z opadającymi ramionami usunięto stąd podczas budowy remizy i rozbudowy szkoły. 

Jeżeli skręcimy w drogę odchodzącą na lewo – wiodącą do osady Psary – Kąty – dojdziemy do, stojącej przy owej drodze, zabytkowej figurki, a skręcając spod niej w lewo, polną drogą dotrzemy do, położonej nad rzeczką Krupką, gajówki Kąty i znajdującego się w jej pobliżu – u podnóża Góry Psarskiej (415 m n.p.m.) – dawnego cmentarza cholerycznego. Powstał on najprawdopodobniej w poł. XIX w., lub nawet wcześniej. Jego powierzchnia wynosi 40 arów, teren porośnięty jest lasem jodłowo – bukowym, a zarysy mogił są już bardzo słabo widoczne. Gdy w poł. XIX w. szalała tu epidemia, miejscowi postanowili zarazie drogę „zastawić” – w tym celu wykradli ze starego biskupiego młyna nad Psarką stawidła i wkopali je za chałupą, w której stwierdzono ostatni przypadek zachorowania. Ponoć pomogło, ale dla pewności postanowiono wybudować dodatkowo, wyżej opisaną, kapliczkę św. Rozalii – zgodnie ze staropolską zasadą: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Znaleźliśmy się u stóp Góry Psarskiej, należącej do Pasma Klonowskiego

Nasza główna trasa marszruty biegnie jednak prosto – główną ulicą wsi – w kier. zach. – zgodnie ze znakami szlaku zielonego – pieszego i czarnego – rowerowego. Mijamy szkołę oraz remizę i przybliżamy się do rozwidlenia dróg – prosto droga wiedzie na Psary – Podlesie, zaś w lewo – na Psary – Podłazy. Około 600m od rzeczonego rozwidlenia dróg – w miejscu dawnej bazy Kółek Rolniczych – naprzeciw posesji nr 94 – znajduje się plac, gdzie stała psarska szkoła elementarna, w której przyszły polski pisarz światowej sławy – Stefan Żeromski – rozpoczął swoją przygodę z edukacją w ramach rosyjskiej machiny szkolnej. Starej, lichutkiej, drewnianej, wiejskiej szkółki próżno dziś szukać, pozostało po niej jedynie wspomnienie najstarszych mieszkańców osady, ślad w dokumentach i jej literacki obraz na kartach „Syzyfowych prac” Żeromskiego. Szkoła w Psarach istniała od 1865 roku. 

Czas ruszać dalej, trzymając się wciąż tego samego kierunku i znaków zielonych – szlaku pieszego oraz czarnych – szlaku rowerowego – na teren Psar – Podlesia – by osiągnąć po dość stromym podejściu wysunięty kraj wsch. zbocza Bukowej, zwany – ze względu na kształt – Lisim Ogonem, i stanąć na skraju lasu. Specyficzny – podkowiasty układ terenu i lasów go porastających, tworzy jakby bramę w nieznany, czarowny wymiar, zaś my stoimy na jednym z dwu wysuniętych krańców wrótni tejże bramy – podkowy: „Psary, nasze Psary, brama malowana,/ Kto do niej przyjezdzo – otwiera się sama” – głoszą słowa ludowej piosenki. Rozciąga się stąd jeden z najpiękniejszych widoków na Dolinę Wilkowską oraz pasma – Masłowskie i Łysogorskie, zaś na tle Łysogór widać góry Pasma Klonowskiego – Psarską i Miejską (z położonym u jej stóp Bodzentynem), natomiast poniżej – na płd. stokach Bukowej Góry – widoczne są – jawiące się niczym baza kosmiczna w dzikim nieznanym otoczeniu założona – urządzenia i budynki Centrum Satelitarnego w Psarach

Ruszając dalej w dotychczasowym kierunku, dochodzimy do – stojącej po prawej stronie drogi – pamiątkowej płyty, poświęconej zamordowanym przez Niemców mieszkańcom osady, na której widnieje napis: „Miejsce uświęcone krwią bestialsko pomordowanych obywateli wsi Psary – Podlesie przez hitlerowców w dniu 19.05.1943 r. ku wiecznej pamięci społeczeństwa wsi Psary – Podlesie”. W miejscu tym, tego dnia, niemieccy żandarmi rozstrzelali – wg różnych przekazów – 8 – 9 mieszkańców wsi. 

Idąc dalej za znakami pieszego szlaku zielonego w kier. zach., dotrzemy m.in. w partie szczytowe Bukowej Góry (484 m n.p.m.). Natomiast schodząc z tegoż szlaku – w miejscu, gdzie rozdziela się on z rowerowym szlakiem czarnym – i podążając drogą wiejską na płd. za znakami tego drugiego szlaku, a dalej z Psar – Kątów przechodząc do przysiółka Psary – Cerkle – gdzie – na skraju lasu, na rozwidleniu dróg przy leśniczówce, skręcamy w lewo – zejść możemy – za znakami szlaku rowerowego zielonego (z Łącznej do Psar) – do położonego na śródleśnej polanie Centrum Usług Satelitarnych. Lokalizację stacji wybrano spośród kilku rozważanych miejsc na terenie całego kraju. Wybór padł na płd., dzikie zbocza Bukowej Góry, ze względu na wyjątkowe w skali Polski warunki radiowe i magnetyczne, przejawiające się brakiem zakłóceń i naturalnych szumów. Miejsce to – z przyległościami – cieszyło się wśród tubylców złą sławą i nazywane było m.in. „złym miejscem” – roboty leśne kończyły się tu często wypadkami i nie zostawały ukończone, ginęli ludzie, ptaki tu nie śpiewały, „wariowały” urządzenia wszelkiego rodzaju itp., nawet kradzieży drzewa unikano w tym rejonie. „Był czerwiec 1973 r., gdy wbito pale pod wykopy fundamentowe, a jesienią następnego roku stacja już pracowała. (...) Projekt sporządziło Biuro Studiów i Projektów Radia i Telewizji w Warszawie, konsultując się ze Związkowym Instytutem Projektowym Ministerstwa Łączności ZSRR. [...] kiedy uruchomiono na polanie leśnej pod Psarami naziemną stację łączności satelitarnej, był to pierwszy w Polsce punkt służący do odbioru i przekazywania programów telewizyjnych i radiowych oraz rozmów telefonicznych za pośrednictwem kosmicznej sieci łączności satelitarnej, umieszczonej na sztucznym satelicie obiegającym Ziemię. (...) W owym czasie satelitów komunikacyjnych i aparatury naziemnej dostarczał chętnym odpłatnie Związek Radziecki. Były to satelity ruchome typu »Mołnia«...” – wspominał J. Fijałkowski, a pierwsza stacja, otwarta tu w 1974 r., działała w systemie „Intersputnik”, zapewniając łączność przede wszystkim z tzw. krajami socjalistycznymi – „satelitami” ZSRR. W 1982 r. oddano do użytku stację, pracującą w systemie „Intelsat”, umożliwiającą łączność z rejonem przyległym do Oceanu Atlantyckiego. W następnych latach otwarto stacje działające w systemach „Inmarsat” (1987 r. – zapewniające łączność ze statkami pływającymi po wodach całej kuli ziemskiej) oraz „Eutelsat” (o zasięgu regionalnym). Stacja jeszcze kilka lat temu uznawana była za jedną z najnowocześniejszych, obok podobnych instalacji naziemnych w Niemczech i Anglii, a na świecie zajmowała miejsce w czołówce, pod względem niezawodności i jakości usług. 

Jednak technika rozwija się błyskawicznie i dziś „gwiezdne miasteczko” w Psarach, które przegrało bój z telefonią komórkową, jest powoli demontowane – na pierwszy ogień poszły najstarsze i największe anteny z czasów sowieckich – „Intersputnik” i „Intelsat”, ale docelowo prawdopodobnie prawie wszystkie anteny zostaną zdemontowane i trafią najpewniej na złom, ze względu na zbyt wysokie koszty wymiany elektroniki. W przyszłości obiekt ma się zajmować m.in. usługami satelitarnymi na rzecz nadawców i operatorów telekomunikacyjnych, lub porośnie go las...