Nazwa miejscowości, wg D. Kopertowskiej, pochodzi od staropolskiej nazwy osobowej „Masło”, a w 1573 r. zapisano ją jako „Maslow”.
Rys historyczny Niektóre źródła podają, że już wówczas znajdował się tu niewielki kościółek, a przy nim grzebalny cmentarz, ale o tym później. W XVII w. w kluczu kieleckim pracowała kuźnica zwana „masłowską”, która w 1645 r. należała do starosty kieleckich dóbr biskupich – Stanisława Czechowskiego, a w 2.poł. tegoż stulecia wróciła pod zarząd biskupów krakowskich. Z Masłowa pochodził ksiądz Mikołaj Radkiewicz, który w 1823 r., z polecenia zwierzchnika seminarium duchownego w Kielcach – po odbudowie budynków szkoły ze zniszczeń spowodowanych pożarem w 1812 r. – zajął się organizacją jego biblioteki. Po trzech latach mozolnej pracy ks. Radkiewicz przygotował „Katalog książek biblioteki seminarium kieleckiego”, obejmujący aż 2 059 pozycji.
W Masłowie 3 I 1836r. przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych malarzy – pejzażystów polskich XIX stulecia – Władysław Aleksander Malecki. Jego rodzicami byli – Ignacy i Katarzyna z Chmielewskich. Przyszły malarz ukończył gimnazjum w Radomiu, a następnie, w latach 1852 – 1856, studiował w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, gdzie jego nauczycielem był m.in. znany pejzażysta Chrystian Breslauer. Po ukończeniu studiów Malecki pracował w ekipie warszawskiego dekoratora teatralnego, sławnego Włocha – Antoniego Sacchettiego, m.in. przy wykonywaniu dekoracji do wystawianych wówczas oper Stanisława Moniuszki – „Halka” oraz „Flis”. Jesienią 1866 r., po przyznaniu stypendium rządowego, Malecki wyjeżdża do Monachium, gdzie zajmuje się malarstwem sztalugowym, krążąc także wytrwale ze szkicownikiem po okolicy bliższej lub dalszej. Z rejonem tym malarz zwiąże się na lat dwadzieścia – do 1886 r. (z przerwami na powroty do kraju). Powstają tam wspaniałe pejzaże związane z Bawarią i Alpami. Malecki studiował pejzaż najpierw pod czujnym okiem Eduarda Schleicha Starszego, zaś później samodzielnie. Współpracuje również i wystawia swoje prace z polskimi kolegami, a m.in. ze znakomitym malarzem – Józefem Brandtem. Malecki był w swojej twórczości zafascynowany rolą światła słonecznego w krajobrazie i często w swoich pejzażach uwypuklał ją – podkreślał. Niezwykle cenione są także jego „księżycowe nokturny”. Malarz, oprócz bytności w Niemczech, studiuje i podróżuje po innych zakątkach Europy, m.in. (jak podają niektóre źródła,) przebywając w Austrii i we Francji. Jednak do Polski wraca, zatrzymując się w Warszawie, Radomsku, Krakowie, na Wołyniu, a także w okolicach Kielc. Władysław Malecki zmarł w Szydłowcu dnia 5 III 1900 r., pozostawiając w swoim mieszkaniu w tamtejszym ratuszu ponad 600 prac – obrazów olejnych, gwaszów, akwarel i rysunków; wiele z nich znajduje się obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach.
W czasie powstań narodowych XIX stulecia przez okolicę ciągnęły zarówno wojska narodowe, jak i zaborcze, a wokół niósł się bitewny zgiełk i pachniało prochem. W końcu XIX w. Masłów znalazł się w granicach nowej parafii kościoła Św. Wojciecha w Kielcach, ale o tym za chwilę. Silniejsza duszpasterska opieka nie przeszkadzała jednak tutejszym mieszkańcom, trudniącym się głównie rolnictwem, w praktykowaniu, zwanych zabobonami, starych wierzeń i zwyczajów, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, a związanych z szeroko pojętą uprawą roli właśnie. Zwyczaje takie przetrwały do II wojny światowej, a niektóre nawet do dziś. Dla przykładu: w okolicach Masłowa, jak podają niektóre źródła, kobiety siejące len, używały do tego celu nowych zapasek, zaś wykonującym tę pracę mężczyznom owe kobiety wkładały do siemienia kilka jajek, by po skończonej robocie, przyrządzić z nich jajecznicę, którą siewca – zapewne z apetytem – ku pomyślności zasiewu – zjadał. Len najchętniej siano w dzień św. Zofii – uważanej za patronkę lnu. Termin zasiewu zbóż przypadał przeważnie w okolicach czasowych święta Matki Boskiej Siewnej (8 IX), a wielu gospodarzy zaczynało siać żyto tydzień przed tym terminem, natomiast pszenicę – tydzień po nim. Starano się, by zboże ozime zasiane zostało przed dniem św. Jadwigi (15 IX) – w myśl przysłowia: „Kto sieje na św. Jadwigę, ten zbiera figę”. Siew zboża jarego przypadał na okres wielkanocny. W okolicy Gór Świętokrzyskich, wg niektórych źródeł, podczas siewu zboża, rolnicy mieli zwyczaj zatykania w polu starej miotły, co ponoć gwarantowało ochronę zasiewu i plonów przed urokami. W tym celu należało również wypowiedzieć zamawiające zaklęcie: „Miotła – będziesz kluski gniotła”. Przezorny siewca nie zapominał także przeżegnać się – w myśl staropolskiej zasady: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.
Zobaczmy teraz, co słychać u znanego nam już dobrze kronikarza Kielecczyzny – Jerzego Fijałkowskiego: „W początku 1908 r. zaplanowano napad na pociąg pocztowy ze Strzemieszyc do Dęblina, gdzie przewożono pieniądze z wpływów podatkowych i obrotów kolei. Ruch oporu spodziewał się zdobyć milion rubli. (…) Nasi zaplanowali akcję na stacji kolejowej Szydłowiec, leżącej na uboczu w lasach. Sprowadzono z Zagłębia 30kg dynamitu i część przewiózł Jan Partyka do Aleksandra Ruteckiego ps. »Mamert« w Skarżysku Kamiennej dla wykonania min, a Gibalski przy udziale »Floriana« z Radomia zamówił trzy furmanki dla przewiezienia łupu z Szydłowca do Masłowa, gdzie ustalono bezpieczną kryjówkę”. Pieniądze te jednak tu nie dotarły, ponieważ „akcja nie powiodła się [nie zdołano odpalić mat. wyb.] i kasa działaczy ruchu oporu nadal była pusta”. Kielecczyzna była w okresie rewolucji 1905 roku (w latach 1905 – 1908) areną wielu demonstracji, strajków oraz akcji zbrojnych i zamachów, dokonywanych głównie przez członków PPS – FR, lecz nieco szerzej opowiemy o tym później. W tych niespokojnych czasach w okolicy Masłowa kręcili się nie tylko bojowcy, ale i pospolici zbóje, a m.in. trzyosobowa banda „Waligóry”, której skład i fragment działalności podaje J. Fijałkowski: „Bandyta z ziemi miechowskiej zwał się Waligóra, złodziejaszek z Gnieździsk miał nazwisko Syska, a dezerterem [z carskiego garnizonu w Kielcach] był niejaki Orłow. […] Rabowali gospodarstwa, folwarki i dwory położone na północ od Kielc. […] Włamania i rabunki rozpoczęli od Masłowa, Wiśniówki i Zagnańska, gdzie chroniły ich duże lasy”. Rabusie wpadli jednak w bardzo głupi sposób, gdyż jeden z nich – Orłow – w Kielcach wyrwał z rąk pewnej kobieciny garnek z masłem, a ta narobiła krzyku i zaalarmowała policjantów, którzy schwytali zbira. Orłow, potraktowany ostro jako dezerter, sypnął kryjówkę pozostałych kompanów. Trzech rozbójników rozstrzelano w publicznej egzekucji w lesie na kieleckim Stadionie. „Mieli wybitnego pecha, bo […] na terenie Rosji carskiej obowiązywał wtedy przez krótki czas ukaz, że każda kradzież jest karana śmiercią. O ile autor nie myli się, dotyczyło to roku 1907. Przestępców osądzono i egzekucja odbyła się jako jedyna tego rodzaju w Kielcach na terenie dzisiejszego Stadionu…” – dodaje J. Fijałkowski.
W roku szkolnym 1935/1936 nauczycielem kontraktowym w Masłowie był Teofil Obara – późniejszy żołnierz Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury – Nurt”, noszący pseudonim „Teoś”, autor wspomnień i pamiętnika z okresu walk z Niemcami – spisywanego w latach 1943 – 1944, wydanych pod tytułem „Dziennik z Wykusu”. Był on nauczycielem w masłowskiej szkole, tej, o której właśnie w ostatnim dziesięcioleciu II RP ks. Romuald Błaszczakiewicz z Leszczyn pisał, że dzieci z jego parafii „aż do Masłowa chodzą”. W latach 30. XX w. wybudowano w Masłowie lotnisko, ale szerzej o tym wyjątkowym obiekcie opowiemy za chwilę. W Masłowie w 1939 r. urodził się Czesław Wiącek – wybitny, uznany – nie tylko w kraju – artysta plastyk, specjalizujący się w grafice, rzeźbie oraz ceramice warsztatowej i architektonicznej. Dyplom z wyróżnieniem odebrał w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, gdzie zamieszkał i na stałe związał się z tamtejszym środowiskiem artystycznym. W latach 1965 – 1966 pracował w Zakładach Porcelany w Ćmielowie k. Ostrowca Świętokrzyskiego. Prace Czesława Wiącka były wielokrotnie nagradzane w konkursach krajowych i zagranicznych, a także wystawiane m.in. w Belgii, Francji, Włoszech, Szwajcarii, Niemczech i Argentynie. We Wrocławiu pracę podjęli również jego dwaj bracia – także artyści plastycy – Stanisław (spec. ceramika) oraz Jacek (ceramik i grafik).
Już pierwszego dnia września 1939 r. niemieckie bomby spadają na lotnisko w Masłowie, a w dniach następnych w okolicy toczą się ciężkie walki z szybko posuwającymi się naprzód zmotoryzowanymi kolumnami nieprzyjaciela. Dnia 5 IX 1939 r. po południu Niemcy zajmują Kielce, w kolejnych dniach walki w okolicy słabną, a 10 września w Masłowie pojawia się, jadąca od strony Kielc, silnie chroniona przez pojazdy opancerzone, kolumna samochodowa, wioząca jednego z największych zbrodniarzy w dziejach świata – Adolfa Hitlera, zdążającego, po odprawie sztabu w kieleckim zamku, na tutejsze lotnisko, by odlecieć samolotem na Śląsk (ale o tym wszystkim szerzej za chwilę). W dalszych dniach września 1939 r. w okolicznych lasach walczą resztki polskich jednostek wojskowych, a i w październiku przechodzą tędy, kąsając wroga, nierozbite jeszcze oddziały WP, jak ułani grodzieńscy z 23. pułku pod dow. ppłk. Zygmunta Miłkowskiego, a także słynny, wspomniany już, Oddział Wydzielony Wojska Polskiego, dowodzony przez mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Jednocześnie, jesienią 1939 r., w okolicy tworzą się zalążki konspiracyjnych placówek zbrojnego podziemia.
W styczniu 1945 r., w czasie walk niemiecko – sowieckich o Kielce, „Armia Czerwona atakowała od strony Białogonu, a w Masłowie stała artyleria niemiecka” – jak wspominał kielczanin – Stanisław Józef Żak. W czasach powojennych Masłów znalazł się mniej więcej w rejonie operowania oddziałów partyzantki niepodległościowej, wymienionych przez nas wyżej – w Rysie historycznym Leszczyn, a ponadto w okolicy tej działał także poakowski oddział, dowodzony przez Wacława Borowca ps. „Niegolewski”, „Szach”, „Mat”, liczący ok. 20 żołnierzy i walczący od maja 1945 r. do marca 1947 r. (w okresie VII – VIII 1945 r. wchodzący w skład ZO DSZ pod dow. kpt. A. Hedy „Szarego”, którego żołnierze – wg relacji świadków – wycofując się tędy w lasy Pasma Klonowskiego – po rozbiciu kieleckiego więzienia UB 5 VIII 1945 r. – ostrzelali sowiecki „Kukuruźnik”, który wystartował z masłowskiego lotniska). Do lat 50. XX w. w okolice Masłowa zapuszczały się jeszcze oddziały „leśnych” i działały tu terenowe siatki struktur podziemia. Później, jak mawiają jedni, „sowieckie dominium” lub, jak chcą inni, „polska republika rad”, pod nazwą PRL, okrzepła na dobre, a miejscowi i przyjezdni aktywiści partyjni, już bez strachu, wbijali do głowy mieszkańcom Masłowa i okolic „prawdy ludowej ojczyzny”.
Tutejsze lotnisko było pod szczególnym nadzorem służb specjalnych PRL – zwłaszcza w okresie stanu wojennego, o czym za chwileczkę jeszcze wspomnimy. Na początku tzw. „przemian ustrojowych” w Polsce, w 1991 r., podczas swojej IV pielgrzymki do Ojczyzny, na masłowskim lotnisku pamiętną mszę świętą w strugach ulewy odprawił Papież – Polak – Jan Paweł II. (i o tym także opowiemy za moment).
W latach 90. XX w. piękne tereny Masłowa upodobali sobie znani (nie tylko w grodzie nad Silnicą) kielczanie, budując tu swoje okazałe rezydencje, a w 1995 r., jak donosił jeden z kieleckich dzienników, „gmina Zagnańsk wypowiedziała wojnę gminie Masłów z powodu gazociągu…” (taka lokalna „wojna gazowa”). Na pocz. lat 90. rozpoczęła także swoją działalność, mająca od 2001 r. siedzibę w Masłowie, znana szeroko w Polsce i za granicą, firma produkująca znakomite opakowania z folii, a ulicę, przy której powstał zakład, władze gminy nazwały… Foliową. Niezwykle prężnie od lat 90. działa również Koło Gospodyń Wiejskich z Masłowa II, przy którym powstał Zespół Śpiewaczy „NOVE”, zdobywający wysokie miejsca w przeglądach wojewódzkich tego typu zespołów, a prezentujący, oprócz tradycyjnego, „typowo cygański repertuar”. Członkinie zespołu i KGW układają też liczne przyśpiewki, jak m.in.: „Ani be ani me ani kukuryku, Masłów drugi ma problemów bez liku”.
Jednak najsłynniejszym i najbardziej utytułowanym okolicznym ludowym zespołem śpiewaczym są „Masłowianie”, szczycący się ponadosiemdziesięcioletnią tradycją, o którym jeszcze niebawem wspomnimy. W 2004 r. w Masłowie powstał Klub Seniora, prowadzący ożywioną działalność na wielu płaszczyznach, wypełniającą kulturalną treścią jesień życia tutejszych rencistów i emerytów. Młodzi masłowscy sportowcy, trenujący pod opieką Szkolnego Związku Sportowego, odnoszą znaczące sukcesy w zawodach rangi ogólnopolskiej, a Masłów i Góry Świętokrzyskie miło wspominała, w wywiadzie dla jednej z kieleckich gazet, najlepsza polska zawodniczka w kolarstwie górskim – wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w 2008 r. – Maja Włoszczowska: „…Kielecczyzna. Bliski mi region, u was zdobyłam złote medale mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym, to było w 2006 roku w Masłowie, i w kolarstwie górskim”. Maja Włoszczowska, przebywając często na zgrupowaniach w Górach Świętokrzyskich, w ramach treningu, jeździła na rowerze także w okolicy Masłowa.
W jednym z kieleckich czasopism, w 2007 r., pisano tak: „W agroturystyczną siłę rośnie także Masłów. Tam z kolei jedno z gospodarstw oferuje możliwość nauki gry na instrumentach takich jak akordeon, puzon czy skrzypce. Pod okiem twórców ludowych można poznać tajniki haftu, wyplatania wikliny czy nawet… wykonywania kwiatów z bibuły! Taka własnoręcznie wykonana pamiątka budzić pewnie będzie miłe wspomnienia z agroturystycznego urlopu”. Warto skorzystać. A dodać należy, że już w pocz. lat 90. XX w. fachowcy wskazywali na duży potencjał okolic Masłowa w tej dziedzinie. Natomiast w roku 2008 w kieleckiej prasie codziennej ukazała się wzmianka, świadcząca o nieco innym – wynikającym z tradycji – potencjale, a raczej o zaradności tutejszych mieszkańców: „W Masłowie było ostatnio wesele i jak zwykle miejscowi nie darowali, żeby nie uszczknąć czegoś z alkoholowych zapasów. Obrotny sąsiad zagrodził wjazd do domu panny młodej i dostał pół litra. To potem poszedł po rozum do głowy i kolegę. Gdy przyszli małżonkowie jechali do Kościoła, ustawił się na drodze za stertą styropianu, wiadrem kleju i mieszalnikiem, że niby mu w robocie przeszkadzają. Tym sposobem zdobył aż trzy butelki. Widząc to starszy masłowianin zajechał trasę weselników traktorem z ziemniakami i też swoje dostał. Trzeba jednak przyznać, że zachował się jak przystało na jego generację, bo zanim wódeczkę wysępił, przeskoczył przez płot, zerwał jakieś kwiatki w pobliskim ogrodzie i wręczył zapłonionej dziewczynie w welonie. Na barykady ludu roboczy…”. Ot, „gry i zabawy ludu polskiego”.
Dziś Masłów – wieś przepięknie położona u podnóży Pasma Klonowskiego, między górami: Klonówką i Domaniówką (418m n.p.m.) – jest stolicą sporej, dobrze się rozwijającej gminy i składa się z takich „jednostek osadniczych”, jak: Masłów I, Masłów II, Stara Wieś oraz mniejszych przysiółków.