
Dziś przedstawiam kolejny fragment zapisu naszego filmu na kanale YouTube "Miotła czasu" - pt. "Herkus Monte - Waleczne serce Prusów", który jest jednocześnie zaproszeniem do oglądania tegoż filmu. Przyjrzyjmy się magdeburskim dniom Herkusa:
PK
Wtem nasz śpiący bohater poczuł mocne szarpnięcie za ramię i usłyszał – jakby z oddali – znajomy – szorstki a jednocześnie – ciepły głos:
Wstawaj Herkusie, kapituła wzywa, wielki szpitalnik chce cię wziąć na detox i biczowanie za nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu!
PW
A to ty Hirzhalsie! Czego chcą te łapiduchy, dewoty jedne?
PK
Zanim Hirzhals odpowie, musimy tu koniecznie dodać, że jest on serdecznym przyjacielem Herkusa. Żeby było jasne – jest Niemcem.
Herkus z Hirzhalsem często wprawiali się w walce na miecze. Pewnego dnia podczas takich ćwiczeń Herkus, po dzbanie, nieopatrznie wstąpił na cieńszy w tym miejscu lód Łaby, który zarwał się pod nim. Wówczas uratowała go pomocna dłoń Hirzhalsa.
PW
A teraz oddajmy już głos Hirzhalsowi:
PK
Spoko nie chcą cię szyć. Najpierw pewnie odpoczniesz – w ramach pokuty – o chlebie i wodzie – w tej białej celi bez okien i klamek, a potem wyślą cię z ważną misją do Prus. To akurat podsłuchałem pod drzwiami komtura.
PW
A jakie wieści z Prus? Nie dosłyszałeś czasem? Czy bracia jeszcze wyżynają mój lud? Czy walki ustały?
PK
Pokój z Prusami zawarto w Christburgu i papież wziął twój lud w opiekę. Ale wiesz, musicie zrezygnować z pogańskich obrzędów i wyrzec się wielożeństwa.
PW
Serio? Nie wiem czy to przejdzie na wiecach...
PK
Ale to nie wszystko. Musicie odbudować zburzone kościoły, a wszystkie przyznane wam prawa będą obowiązywać dopóki będziecie wierni Kościołowi i Zakonowi.
PW
To może przejdzie, ale czy wszyscy przystąpili do pokoju?
PK
Konkretnie twój lud – Natangowie nie zakopali wojennych toporów i pobili naszych pod wsią Kruki, przez co wielu barci zakonnych przeniosło się do krainy wiecznych łowów – jak pewnie ty mógłbyś to ująć… Dlatego chcą cię wysłać do Prus… Pewnie chcą byś wygasił wojenne zarzewie.
PW
No to mają problem… O przepraszam… Enschulidigung zie bitte… To ja mam problem...
PK
Mijały tygodnie, Herkus tkwił bezczynnie w izolatce. Kolorowa jesień zmieniała się w szarą i zgniłą, a następnie płynnie przeszła w srogą śmiertelną biel zimy…
W końcu wychodzi na światło dzienne i podrażniony jego wzrok ogarnia przestrzeń wokół.
Ma przy sobie glejty, winietki, pieczęcie i asygnaty. Po prostu wyrusza z misją do Prus.
Hirzhals postanawia odprowadzić przyjaciela. Wychodzą na dziedziniec, jest trzaskający mróz.
PW
Hirzhalsie, co to za wrzawa w mieście, że aż tutaj dociera?
PK
To brat Jurgen organizuje Winter Hilfe.
PW
Co? Was?
PK
No taką świąteczną, zimową pomoc dla chorych i ubogich. Wrzucisz talara do puszki i dają za to wołowe serce na rosół.
PW
A co na to wielki szpitalnik?
PK
Jest kontent, bo ludzie sami się powtórnie opodatkowują i z własnej woli wpłacają na duchackie cele.
PW
Aha… Sprytne, strasznie głupi ci Niemcy, ale ruszajmy.
Przejeżdżają przez miasto, a Herkus znów pyta ze zdziwieniem:
Hirzhalsie, skąd tyle straży w mieście?
PK
A odkąd brat Adolf z Austrii powybijał szyby w sklepach Icka i Abramka, nazywając to kryształowym zmierzchem, wzmożono czujność w Magdeburgu.
PW
Nadchodzi czas pożegnania…
Herkus, ściskając dłoń przyjaciela, rzecze:
Dalibóg, obaczym się jeszcze...
PK
Hirzhals odrzekł:
Oby nie w gorących czasach, bywaj zdrów Herkusie!
PW
I tu dodamy, tak z zupełnie innej beczki, że kilkaset lat później w Magdeburgu – podobnie jak Herkus Monte – przebywał internowany pewien wąsaty socjalista i legionowy brygadier bez wojskowego wykształcenia – nazwiskiem Piłsudski, Józef Piłsudski...