A oto kolejny fragment zapisu naszego ostatniego filmu na kanale YouTube "Miotła czasu" - pt. "Zbójcerze, zbójnicy, tołhaje i hajdamacy", a idzie to tak:
Jak już wiecie z dwóch naszych filmów – nie tylko faceci trudnili się zbójeckim rzemiosłem…
Obiecaliśmy wrócić na chwilę do znanej nam już dobrze z osobnego odcinka postaci osławionej zbójczyni – Barbary Rusinowskiej – pojmanej na Świętym Krzyżu, a straconej w czasie pamiętnego sejmu radomskiego w roku 1505…
I tutaj odpowiadamy na nasz pytajnik z ostatniego filmu: czy Barbara Rusinowska nosiła spódnicę? I co?
PW
No i nie – powieszono ją wówczas w Radomiu w męskim stroju, bo tak się nosiła i tak zbójowała. No sami powiedzcie, czy średniowiecze zasługuje na symbol zacofania?
No ale przejdźmy do kolejnej, przedstawionej już przez Kosmę i Damiana zbójczyni…
A imię jej?
PK
Kosma i Damian przedstawili ją jako Katarzynę Skrzyńską, bo pod tym nazwiskiem zasłynęła na zbójeckim szlaku, jednak urodziła się gdzieś na początku XV w. jako Katarzyna Słupska herbu Drużyna…
Wyszła za mąż za Włodka Skrzyńskiego herbu Łabędź – członka bogatego rodu szlacheckiego, wywodzącego się ze Skrzynna na Mazowszu…
W 1445 r. małżeństwo to otrzymało od swojego krewnego – słynnego Mszczója ze Skrzynna (podobno to on zabił Urlicha von Jungingena pod Grunwaldem) – w zastaw zamek w Barwałdzie – ten sam właśnie, który w 1451 r. oblegał pożegnany już przez nas wyżej Pietrzek Szafraniec.
Zamku bronili zawzięcie bowiem był on bazą wypadową dla rozbójniczej działalności Skrzyńskich.
Łupili kupców przejeżdżających przez nawet odległe okolice Barwałdu i dolinę Soły. Nie oszczędzali także kościołów.
Po śmierci męża w 1455 r. Katarzyna objęła komendę nad oddziałem rozbójników.
PW
I tu przejdźmy do jednego z najlepiej udokumentowanych napadów, dokonanych przez Katarzynę, który miał miejsce w 1457 roku.
No i słuchajcie, znów wracamy do Oświęcimia…
I trzeba podkreślić, nasza Kasia była upiornie sprytna…
Powiesz jak się to odbyło?
PK
W tym czasie z zamku w Oświęcimiu uciekli inni zbóje, dostając wcześniej 200 czerwońców od podstarościego za opuszczenie części fortecy, którą opanowali.
Zaś nasza Kasia słodka napadła na owych opłaconych sowicie obwiesiów, mordując ich bez pardonu i odbierając im niesłusznie wypłacone czerwone złote…
Czyli w pewnym – zbójeckim – sensie sprawiedliwości stało się za dość.
PW
Zaiste… Do powstania zbójeckiej legendy Katarzyny Skrzyńskiej przyczyniły się walnie Roczniki głogowskie z 1493 r., opisujące ją jako nieustraszoną i groźną niewiastę o niezwykłej sile fizycznej. Dopisano tam jeszcze, że doskonale posługiwała się mieczem i kuszą oraz świetnie jeździła konno.
Dodatkowo – jak pamiętacie – swój zbójecki proceder przerywała tylko wtedy, gdy rodziła dzieci…
I jeszcze dopowiedzieć trzeba, że Katarzyna na zamku w Barwałdzie zajmowała się ponoć fałszowaniem królewskich monet, za co groziło spalenie na stosie…
No to powiedz, jak skończyła nasza Kasia?
PK
Według zanotowanej opowieści – być może przez Bernardynów z Kalwarii Zebrzydowskiej – król Kazimierz Jagiellończyk nieźle na Katarinu razsierdiłsa – jakby rzekli kozacy – nakazał pojmać ją burgrabiemu zamku w Lanckoronie.
Jednak sprytna Kasia dowiedziała się o tym i postanowiła zaprosić burgrabiego na ucztę. Tam postanowiła go zabić.
No i znów trafiła kosa na kamień, bowiem ów burgrabia nie był w ciemię bity i założył na ucztę – pod szatę wierzchnią – coś w rodzaju kamizelki „kuloodpornej”, a dodatkowo przygotował skrupulatnie atak na zamek w Barwałdzie.
Co stało się dalej?
PW
Sztylet Katarzyny natrafił na zbroję ukrytą pod okryciem burgrabiego, a jego ludzie szybko obezwładnili opryszków.
I teraz jest pytanie, w jaki sposób stracono Katarzynę Skrzyńską?
PK
No to posłuchoj Damianie… Tero bedzie najprzedniejsze…
Mamy kilka wersji…
Według jednej została spalona na stosie… I tu jak pamiętacie, taka była kara nie tylko za czary, ale i za fałszowanie pieniędzy…
PW
Gdzie ją spalono? Tak naprawdę nie wiemy… Może w Żywcu, może w Krakowie…
A według innych źródeł miała być rozerwana końmi… No gdzie?
No w Oświęcimiu oczywiście… Konkretnie na rynku.
A żeby tego było mało, to inna wersja utrzymuje, że została zrzucona z zamku Wołek w beczce nabijanej gwoździami.
No i według tej opowieści zamek Wołek w chwili śmierci Katarzyny Włodkowej (pamiętajcie o jej mężu) zapadł się pod ziemię razem ze skarbami, które w nich ukryła. Taka to legenda...