wstążka świętokrzyska

"Dla Ojczyzny ratowania rzucim się przez morze..."

Dziś przedstawiam kolejny fragment zapisu naszego filmu na kanale YouTube "Miotła czasu" - pt. "Stefan Czarniecki - cyborg VXII stulecia", który jest jednocześnie zaproszeniem do oglądania tegoż filmu. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: Jak Czarniecki dotarł za morze i co z tego wynikło?

PW

Jesienią 1657 r. dywizja Czarnieckiego uderza na Nową Marchię – dziedzinę elektora brandenburskiego – Fryderyka Wilhelma. 

Czarniecki udaje, że nic nie wie o traktatach welawskich Rzeczypospolitej z elektorem, ale uchodzi mu to na sucho, jednak Nowa Marchia spływa krwią. 

W październiku najeżdża Pomorze Szwedzkie w okolicach Szczecina. 

Kapelan Czarnieckiego – ks. Adrian Piekarski – zapisał:

PK

„Wojsko tak do pomsty żarliwe było, że żadną siłą ogniów zabronić się nie mogło. Wsie ludne, budowa gęsta, pałace, kościoły, w popiół poszły. Prowincja dymem śmierdzi, wielkie i gęste trzody głodne ryczą”. 

W okolicach Szczecina wojska Czarnieckiego spopieliły około 160 miejscowości...

PW

W roku 1658 Stefan na czele swej dywizji blokuje Toruń, który pada 23 grudnia.

Ale już w październiku tego roku wyrusza na pomoc Danii i bierze udział w walkach na Półwyspie Jutlandzkim. 14 XII Polacy zdobywają wyspę Als (Alsen). 

PK

Tu mamy do czynienia ze słynną – uwiecznioną w naszym hymnie narodowym – przeprawą przez morze.

„Jak Czarniecki do Poznania

Po szwedzkim zaborze

Dla ojczyzny ratowania

Wrócim się przez morze”. 

Nie do końca jest to zgodne z prawdą, ale może o tym kiedy indziej, jak i o całym naszym hymnie...

PW

23 grudnia 1658 r. - w wigilię wigilii – pada Koldynga – dawna rezydencja królów duńskich. Za jej zdobycie Czarniecki otrzymuje od króla duńskiego złoty łańcuch. 

Niestety nie raperski – bez symbolu dolara...

PK

Jak myślicie, czy przejście w warunkach wojennych od Lwowa do Koldyngi nie mogło naruszyć twardych jak stal nerwów Stefana? Nie tylko mogło, ale musiało… 

Nawet cyborg ma swoje ograniczenia w funkcjonowaniu...

PW

Wiosną 1658 r. Czarniecki poważnie zaniemógł był, a duńscy lekarze – rozpoznawszy melancholię – zalecili mu muzykoterapię… I jest to pierwszy w dziejach odnotowany w polskich źródłach przypadek zastosowania u pacjenta muzykoterapii…

Co byście puścili Stefanowi?

PK

Może Napalm Death, może Morbid Angel, może Slayer, może Metallica, może Iron Maiden, może Guns’n Roses, może Def Leppard, a może chociażby Scorpions – Wind of change? 

A może Stachurskiego lub Zenka Martyniuka?

PW

Nic z tych rzeczy – zalecono mu cichą muzykę kojącą nerwy, czyli – jak dziś powiedzielibyśmy – muzykę relaksacyjną...

PK

Doktor Gizmo, pewnie by się z tym nie zgodził…

Ale idźmy dalej...

PW

Po roku regeneracji, słuchania muzyki i wdychaniu jodu, w październiku 1659 r. Stefan powraca do Polski. 

PK

Potop szwedzki dobiegał końca… Ale nie dobiegała końca żołnierska służba Czarnieckiego… 

Ludzie zwali go: „mężem jako piorun strasznym, zgoła narodzonym do wojny”, „lisem chytrym”, „dziadem starym”, „Lisowskiego zabytku dowódcą”...

PW

Czarniecki walnie przyczynił się do przegnania z Polski Szwedów, a kronikarz Joachim Jerlicz pisał o nim w tym czasie tak:

PK

„Ani o domie, ani o żonie, ani o dzieciach, ani o zbiorach nie dbając, żywot swój tak prowadził. (…) Nie czekając ani dnia, ale o północku, albo z wieczora nieprzyjaciela łowił i znosił, którego spraw i dzielności wypisać żaden nie zdoła”.

PW

Dodajmy jeszcze, gwoli podsumowania, że te prawie czterdzieści lat wojaczki Stefana, przyniosły mu wielkie korzyści materialne oraz znaczące awanse – stał się jednym z magnatów – panem na wielkich włościach, wojewodą i senatorem. A zaczynał jako prosty żołnierz...