wstążka świętokrzyska

Chmielnik 1241 i co potem...

Dziś przedstawiam kolejny fragment zapisu naszego filmu na kanale YouTube "Miotła czasu" - pt. "Jeźdźcy z Tartaru pod Chmielnikiem 1241", który jest jednocześnie zaproszeniem do oglądania tegoż filmu. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: Jak wyglądała bitwa pod Chmielnikiem i co było potem?

PK 

Związki operacyjne Ordu, zmierzając w stronę Krakowa, natknęły się 18 III 1241 r. na połączone siły rycerstwa krakowskiego i sandomierskiego.

PW

Miało to miejsce na polach pod Chmielnikiem, Skadlą, Pożogami, Gnojnem i Pierzchnicą, czyli właśnie tu, gdzie teraz jesteśmy. Posłuchajcie jak mogło się to zacząć...

PW

Przenieśmy się teraz do niewielkiego, suchego lasku, położonego w wyraźnym wcięciu terenu – niczym w centrum ludzkiej rozkoszy… Dodajmy jeszcze, że nie był to las Loth Lorien… W owym lasku krząta się gwałtownie kilku małopolskich rycerzy… Pssssyt… Tylko my o tym wiemy, bo żadne barwy ich nie zdradzają… Wiążą fachowo linę od drzewa do drzewa, a następnie maskują gałązkami i zeschłym listowiem… 

Gotowe – krzyknął jeden z nich w kierunku starszego i stojącego z boku rycerza, który spod sumiastego wąsa wycedził:

PK

Już ich słychać, nadjeżdżają diabły piekielne, kryć się, a żywo!

PW

Tętent kopyt stał się coraz bardziej słyszalny, wyraźny, potem wielokrotnie potężniał, wypełniał zmysły słuchu do granic, a granice umysłu rozszerzał do bólu… 

To cała potencja jeźdźców z Tartaru nadciągała ze wschodu. Ale główna fala minęła nasz lasek z ukrytymi weń rycerzami o kilka stajań… Zaś na wprost nich galopowało jedynie trzech jeźdźców… Zapewne za potrzebą...

PK

Wpadają pomiędzy drzewa lasku… Wtem z przeraźliwym rżeniem koni i ludzkim krzykiem, powstaje tumult straszliwy w owym spokojnym, marcowym, suchym zagajniku… To lina zawiązana fachowo pomiędzy drzewami spełniła swe zadanie… 

PW

Dwa konie – tańcząc diabolicznie – wychodzą chyba bez większego szwanku z pułapki i pędzą po chwili dalej… Jeden wieżowiec leży na ziemi i rzęzi ciężko… Podobnie jest w przypadku dwóch, wysadzonych z siodeł, jeźdźców… Z tym, że jeden z nich leży na wznak i broczy z ust ciemną posoką… Już po nim… Drugi zaś, próbuje pokracznie czołgać się po ziemi… Z chwilę przygwoździ go do niej miecz… Trzeci wyszedł bez szwanku z pułapki i cofa się przodem do postępujących w jego kierunku rycerzy… Oczy ma wielkie jak pięć dukatów, albo jak dwadzieścia złotych z Nowotką…

A z drżących ust wydobywa się szept, potem krzyk: Pomyłujte pane, jam nie winny, jam bez woli za prikazem psich synów szedł! 

Starszy, a raczej straszny, rycerz, unosząc prawicę ku górze, wycedził spod sumiastego wąsa: 

PK

To Rusin, brat Kingi może… Wołyń skąpany we krwi, a łuny w Bieszczadach…

Brać go, wiązać rezuna, a dobrze, mamy języka!

PW

Z niewielkiego lasku, w którym rozegrała się ta gwałtowna scena, wypada nagle na wolną przestrzeń marcowego pola kilku konnych, otaczających – wsadzonego na luźnego konia – skrępowanego jeńca… Pędzą co koń wyskoczy po łagodnym zboczu, a następnie galopują siarczyście (bo później wydobywali tam siarkę) przez równe jak stół pole...

PK

Wtem słyszą wyraźnie świst – poświst – przeraźliwy – przeciągły – strzał furkoczących ponad ich głowami… Dwóch jeźdźców spada z konia… Jeden z upiornym chargotem przebitej strzałą krtani… Jeniec jest cały… 

PW

Przez głowę starszego nad zwiadem przemyka myśl:

PK

Straszliwie daleko biją łuki tych piekielnych synów...

PW

Galop nie ustaje. Tak na wyrobione żołnierskie – wojowskie – ucho – świst strzał kończy się już teraz za końskimi zadami… Są poza zasięgiem łuczników… 

PK

W pospiesznej galopadzie dopadają rogatek obozu małopolskiego rycerstwa.

PW

Stój! Kto zacz? Hasło? - okrzykną się straże...

Starszy rycerz, wstrzymując podniesioną prawicą pochód szaleńczy jeźdźców pod jego komendą, odkrzyknął:

PK

Pięć gwiazdek, Mongołów!

Odzew?

PW

Takoż Rusinów i Połowców!

Kamandir razwietki, spod sumiastego wąsa wycedził: 

PK

Prowadź do wojewody Włodzimierza, mamy języka i to biegłego… tłumacza nie potrzebujemy!

PW

Co mógł powiedzieć wojewodzie krakowskiemu Włodzimierzowi ów pochwycony jeniec? I czy dzięki temu świadomość sytuacyjna wojewody na polu walki wzrosła?

PK

Ano pewnie mógł mu rzec, że idzie na niego kilka tysięcy jeźdźców z Tartaru pod przewodem Szojgu… Ups – Ordu… 

Nawiasem mówiąc Szojgu, to Tuwimiec...

PW

A co mógł na to rzec wojewoda Włodzimierz: Ano pewnie mógł mu odrzec tak:

PK

Powiedział już wszystko. Ściąć go! 

PW

I teraz spójrzmy na bitewne pole pod Chmielnikiem w oparciu o źródła historyczne… 

PK

Małopolskie rycerstwo, dowodzone przez swych wojewodów i kasztelanów, stanęło w zwartym ordynku – na prawym skrzydle sandomierzanie, na lewym krakowianie – nie pozostawiając żadnych odwodów – co potwierdza też Jan Długosz. 

Mongołowie nie zamierzali od razu rzucać wszystkich sił na szalę bitwy, dlatego – jak zwykle – podzielili swe wojska na dwa oddziały. Słabszy wystawili naprzeciw Polaków. 

PW

Gdy Polacy zaczęli przełamywać pierwsze szyki Mongołów , które z czasem poczęły podawać tyły, i ruszyli za nimi w pościg, nagle spadło na nich główne uderzenie sił przeciwnika.

Czyli Mongołowie zastosowali swój stary, sprawdzony numer – pozorowaną ucieczkę...

PK

Rycerstwo polskie, rozbite na kilka mniejszych grup starało się wprawdzie stawiać opór w różnych miejscach, ale wyczerpane wcześniejszą walką uległo szybko wobec przewagi Mongołów. 

PW

Jak pisze Długosz, choć części wojsk polskich udało się ujść z bitwy do okolicznych lasów, to jednak znaczna część zasłała swymi ciałami podchmielnickie pole. I nie wstawiajcie tam literki R...

PK

W bitwie polegli wszyscy dowódcy polscy, z wyjątkiem wojewody sandomierskiego: wojewoda krakowski – Włodzimierz, kasztelan krakowski – Klemens z Ruszczy oraz kasztelan sandomierski – Jakub Raciborowic. 

PW

Ponadto Jan Długosz, najprawdopodobniej opierając się na zaginionej kronice dominikańskiej, wymienia jeszcze kilku poległych pod Chmielnikiem herbowych panów: Krystyna Sułkowica z Niedźwiedzia – Toporczyka, Wojciecha ze Stępocic, Mikołaja Witowica, Sulisława oraz Siemiętę z Grabina.

PK

Część pokonanego pod Chmielnikiem rycerstwa podążyła na Śląsk, dostarczając tam cennych informacji i biorąc później udział w tragicznej bitwie pod Legnicą. Zaś część prawdopodobnie podążyła na północ, gdzie dzień później mogło dojść do starcia z Mongołami pod Tarczkiem opodal Łysicy. 

PW

Jedna z pobliskich miejscowości – jak już wiecie – nazywa się Pierzchnica, a nazwa ta ma pochodzić wg miejscowej tradycji od miejsca, gdzie pierzchało, czyli uciekało, po przegranej bitwie pod Chmielnikiem małopolskie rycerstwo. Zaś inna pobliska wieś – jak też już wiecie – zwie się Gnojno, co ma pochodzić od zasłania końskim łajnem – w wielkiej ilości – miejscowych pól. I tu już możecie wstawić literkę R… Natomiast nazwy kolejnej miejscowości – Pożogi – nie musimy już tłumaczyć, bo raczej jest oczywista.

PK

Spod Chmielnika Mongołowie udali się pod Kraków, który oblegli pod koniec marca. Prawdopodobnie gród wawelski był opuszczony, ale bronił się tzw. Okół, czyli jedno z podgrodzi, otaczających kościół Św. Andrzeja. Ponoć z tym najazdem związana jest krakowska legenda o przerwanym mongolską strzałą hejnale… 

Archeologiczne ślady tego najazdu możecie zobaczyć do dziś pod krakowskim rynkiem. Zaś na powierzchni rynku – jeśli tam będziecie – sami zapytajcie lajkonika, z którym z trzech XIII – wiecznych mongolskich najazdów się utożsamia… 

PK 

Połączone pod Krakowem siły Mogołów ruszyły na Śląsk… Po drodze owi straszliwi azjatyccy turyści zwiedzili Wrocław, ale tylko z zewnątrz, bowiem nie udało się im go zdobyć.

PW

Tragicznym epilogiem mongolskiego najazdu z roku 1241 była bitwa pod Legnicą, gdzie rycerstwo polskie legło niczym zżęte zboże, a książę Henryk Pobożny stracił głowę – również w sensie dosłownym. Ale to już jest temat na odrębną opowieść.

PK

Dziękujemy wam, drodzy widzowie, że byliście z nami w tym odcinku. Dziękujemy wam bardzo za dotychczasowe wsparcie i prosimy o kciuki w górę, komentowanie, subskrybowanie i przekazywanie znajomym. Do następnego odcinka, czyli do zobaczenia i usłyszenia na początku przyszłego miesiąca. 

Mówili do was: Paweł Wojtyś

PK

I Paweł Kobus.

Cześć, hej!