wstążka świętokrzyska

Więzienie kieleckie opisane inaczej – bez pudru i z mową „tak, tak – nie, nie” – po prostu jak było i jak jest…

Bł. Ks. J. Pawłowski - Kielce

 

MIEJSCE PAMIĘCI NARODOWEJ – WIĘZIENIE KIELECKIE

 

Dawne więzienie kieleckie, w którym obecnie znajduje się muzeum poświęcone jego dziejom w latach 1939 – 1956, działające w ramach szerszej ekspozycji Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej. Mieści się tu obecnie również galeria i ośrodek wzornictwa sztuki współczesnej, zwany „Instytutem Dizajnu”

 

RYS HISTORYCZNY

 

Prawdopodobnie – jak wskazują niektóre źródła – w miejscu obecnych budynków powięziennych w wiekach średnich wzniesiono nad stromym urwiskiem pierwszą rezydencję biskupów krakowskich w Kielcach, potem powstały kolejne kieleckie biskupie siedziby, a w 1. poł. XVII stulecia wybudowano nowy, okazały pałac, którego wieże widzimy po drugiej stronie ulicy. Setki lat temu wzgórze, nazwane później Zamkowym, było skaliste i wyższe niż obecnie, zatem biskupie obronne dworzyszcze powstało w miejscu bardzo dogodnym. Dopiero w XVII w. rozpoczęto prace nad obniżaniem terenu wzgórza. W XVII i XVIII w., w ramach rozbudowy biskupiej siedziby, powstał tu zespół nowych zabudowań gospodarczych, który mieścił obszerne stajnie, wozownie oraz kuźnię i budynki starosty.

Ulica Zamkowa - Kielce

Ulica Zamkowa w Kielcach - stary bruk i jeszcze starsza historia...

Więzienie kieleckie należy do najstarszych tego typu obiektów w kraju, a jego historia sięga roku 1816, kiedy to podniesiono Kielce do rangi siedziby województwa krakowskiego. Przeniesiono do miasta wszelkie komisje, trybunał, sąd kryminalny i grupę 150 skazańców, których początkowo osadzono w pobliskich Chęcinach (od XVI w. więźniów trzymano w areszcie odwachu przy kieleckim ratuszu). W latach 1826 – 1828 przeprowadzono prace remontowe przystosowujące budynki przy ul. Zamkowej do nowej roli i przetransportowano tu pierwszych więźniów.

W okresie Powstania Listopadowego trzymano tu zwolenników ugody z caratem, natomiast po klęsce 1831 r. było odwrotnie. W 1842 r. bardzo niekorzystne wrażenie zrobił na Bolesławie Pawle Podczaszyńskim spacer alejkami parku: „Tuż obok jest zamek, w którego skrzydłach pomieszczeni są zbrodniarze, co więc za przykry kontrast czyni ten nieustanny brzęk łańcuchów z muzyką, śmiechami i wesołością spacerujących. Dla człowieka myślącego to bardzo smutne”. W 1846 r. z celi tegoż więzienia wyrusza na syberyjską katorgę ksiądz – rewolucjonista – Piotr Ściegienny.

Ks. Piotr Ściegienny

"List otwarty do polskiego ludu roboczego Księdza Ściegiennego" - druk z 1900 r. (Polona)...

Przez cały czas istnienia więzienia prowadzono remonty, by w roku 1850 przejąć pozostałe zabudowania, które stworzyły jednolity kompleks więzienny. Niestety nie przetrwał on do dnia dzisiejszego w kształcie z tego okresu… A mógł… Jeszcze kilkanaście lat temu stał tu w całej okazałości i w dobrym stanie, ale do tego jeszcze wrócimy…  

Od 1861 r. mieszące się na terenie więzienia komisje: Wojenno – Śledcza i Wojenno – Sądowa, skazywały Polaków za udział w demonstracjach patriotyczno – religijnych i posiadanie broni. Pamiętny styczeń 1863 r. rozpoczął kolejny, mroczny okres dziejów więzienia, kiedy to jego cele zapełniły się jeńcami, wziętymi w bitwach powstania, m.in. pod Małogoszczem i Grochowiskami. Zakuto ich w łańcuchy, a następnie partiami przekazywano do twierdz i zsyłano na Sybir. Zapadły też pierwsze wyroki śmierci przez powieszenie i padły pierwsze wystrzały publicznych egzekucji. Byli tu osadzani żołnierze z oddziałów Langiewicza, Kurowskiego, Czachowskiego, Hauke – Bosaka i innych powstańczych partii. W szczytowym okresie stłoczono tu ponad 1 500 uczestników walk i konspiratorów. Ostatnich uczestników styczniowego zrywu wywieziono w 1866 roku.

Sybir

Pochód na Sybir - rys. A. Grottgera z 1870 r. (Polona)...

W latach 1905 – 1908, na fali rewolucyjnych wydarzeń, mury przy Zamkowej znów zapełniły się więźniami politycznymi. Kieleckie kręgi rewolucyjne zostały rozpracowane przez agentów Ochrany, która w owym czasie była jedną z nowocześniej zorganizowanych policji politycznych świata i perfekcyjnie posługiwała się narzędziem prowokacji oraz całą masą szpicli. Osadzonych torturowano, a rygor zaostrzał się z dnia na dzień. Sprawcą takiej polityki wewnątrz więzienia był jego naczelnik – zagorzały przeciwnik rewolty – Mikołaj Greckij. Rewolucjoniści planowali rozbicie więzienia, ostatecznie jednak grupa bojowców PPS Frakcji Rewolucyjnej wykonała na krwawym naczelniku wyrok śmierci. „W Kielcach został usunięty przez naszą O. B. naczelnik więzienia Greckij za znęcanie się nad więźniami politycznymi, względem których stosował sroższy regulamin niż wymagało prawo. Oprócz tego z własnej chęci trudnił się szpiclostwem, badał niejednokrotnie krewnych więźniów, którzy przychodzili do niego z prośbą o pozwolenie na widzenie. W ostatnich czasach otrzymaliśmy zbiorowe skargi uwięzionych towarzyszy na niego” – zapisano na łamach „Robotnika” – organu prasowego PPS FR – we wrześniu 1907 roku. Kolejne represje były nieuniknione. Znów ruszyły transporty na Sybir. W więzieniu przy Zamkowej, za udział w rewolucyjnej działalności konspiracyjnej, siedział pół roku – jako nastolatek – Fiszel Bimko – żydowski pisarz, który po wyjeździe z Polski w 1921 r. zrobił wielką karierę w USA. W więzieniu kieleckim w tym okresie zamykani byli również narodowcy – polityczni przeciwnicy socjalistów.

Rewolucja 1905 roku

"Szkice z lat minionych" - 1907 r. (Polona)...

Po wkroczeniu Strzelców Piłsudskiego do Kielc w sierpniu 1914 r. – w czasie ich pobytu w mieście do 10. września wraz z wojskami austriackimi – przejściowo mieściła się tu Komenda Intendentury i wojskowe magazyny. Potem wrócili Rosjanie, jednak nie na długo. W latach 1914 – 1915 więziono przy Zamkowej kilkaset osób związanych z ruchem legionowym i podejrzanych o współpracę z Austriakami. W głąb Rosji wywieziono ok. 200 osób. Gdy do miasta w 1915 r. weszły oddziały austriackie i nastała trudna, prawie trzyletnia okupacja, w celach więzienia znalazła się liczna grupa skazanych za działalność wymierzoną przeciwko C.K. monarchii i łamanie surowych przepisów prawa wojennego, obowiązującego na terenie Kielc.

W pamiętnikach Jarosława Haszka – autora „Przygód dobrego wojaka Szwejka” – znajduje się wzmianka o aresztowaniu go przez austriacką żandarmerię i osadzeniu w kieleckim więzieniu – najpierw w areszcie przy ratuszu miejskim, a potem przy Zamkowej. 

Dobry wojak Szwejk

Ilustracja do "Przygód dobrego wojaka Szwejka" Jarosława Haszka - wydanie polskojęzyczne z roku 1949 (Polona)...

Kiedy w 1918 r. Ministerstwo Sprawiedliwości przejmowało obiekt, w celach więzienia pozostawiono tylko więźniów kryminalnych. Pierwszy naczelnik – Eugeniusz Umgelter – zmagał się w latach 1918 – 1919 z szalejącą na terenie więzienia epidemią tyfusu. Zmarło wtedy 58 osadzonych.

W okresie międzywojennym kieleckie więzienie zaliczano do zakładów karnych II klasy, czyli mogących pomieścić do 450 skazanych. Przez cały ten okres przeważającą część więźniów stanowili kryminalni, ale odsiadywali tu wyroki również polityczni: polscy i żydowscy komuniści oraz ukraińscy, białoruscy i niemieccy nacjonaliści. Ze znaczących działaczy komunistycznych „odsiadkę” przy Zamkowej zaliczyli m.in. Aleksander Zawadzki i Berek Ścisłowski. Budynki były zdewastowane, a warunki sanitarno – higieniczne stały na tragicznym poziomie. Jednak kolejni naczelnicy stopniowo przyczyniali się do poprawy warunków i rozwoju technicznego oraz kadrowego więzienia. Działały tu wówczas m.in. szpital, kaplica, szkoła, biblioteka, warsztaty, a w świetlicy odbywały się nawet przedstawienia teatralne dla więźniów. W budynkach więziennych urządzone były mieszkania dla felczera i strażników. Ta znana w kraju „placówka penitencjarna” posiadała własne pola uprawne w podkieleckich Domaszowicach.

Więzienie kieleckie 1932 r.

Więzienie kieleckie - przedstawienie teatralne z udziałem więźniów w roku 1932 (NAC)...

We wrześniu 1939 r. wkraczające do Kielc oddziały zwycięskiego Wehrmachtu zmieniły więzienie w obóz jeniecki. Dyktator prasowy III Rzeszy – Otto Dietrich, towarzyszący Hitlerowi podczas pobytu w Kielcach, zwrócił uwagę na „cicho stąpające kolumny jeńców polskich”. W szybkim tempie więzienie zapełniało się jeńcami, w wyniku czego trzymano ich stłoczonych pod gołym niebem. Przy wejściu do obozu widniał umieszczony na mapie napis: „Obóz jeniecki przepełniony, nowych jeńców transportować do Jędrzejowa”.

W nocy 9 września Niemcy sprowokowali masakrę, w której życie straciło 19 jeńców. Stłoczenie jeńców w liczbie ok. 5 000 na tak małej powierzchni, w pomieszczeniach przeznaczonych dla przestępców, było niezgodne z wszelkimi konwencjami międzynarodowymi, lecz dopiero nadejść miały czasy, kiedy złamano wszelkie prawa boskie i ludzkie...

Jeńcy polscy w Kielcach w 1939 r.

Jeńcy polscy we wrześniu 1939 r. (NAC)...

Dnia 25 X 1939 r. więzienie przejęła Policja Bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei – Sipo), powszechnie zwana Gestapo. Jeńców wojennych wywieziono do obozów w Niemczech, choć najprawdopodobniej niewielką ich część pozostawiono i w 1940 r. rozstrzelano. Później znaleźli się tu konspiratorzy związani z pierwszym partyzanckim oddziałem II wojny światowej działającym już pod okrzepniętą okupacją niemiecką, dowodzonym przez mjr Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Rozpoczyna się okres nieokiełznanego terroru. Więźniowie byli stłoczeni w warunkach urągających wszelkiej godności. Przebywało tu wówczas ok. 2 000 osadzonych, czyli 4 – 6 razy więcej niż powinno (w zależności od pojemności poszczególnych oddziałów). Byli bici, torturowani, głodzeni i rozstrzeliwani, często dla kaprysu oprawców. Krwawe przesłuchania odbywały się w pobliskiej siedzibie Sipo – Gestapo przy dzisiejszej ul. Paderewskiego, w której również urządzono więzienne cele w piwnicach, albo bezpośrednio w więzieniu przy Zamkowej – w pomieszczeniu kaplicy...

Egzekucje odbywały się na terenie więzienia, a także na peryferiach miasta, m.in. na cmentarzu żydowskim oraz w lesie na Stadionie. Wśród osławionych katów Zamkowej byli funkcjonariusze wydziału IV Gestapo, m.in. Wolfgang Rehn i Otto Büsing, którego osądzono i stracono po wojnie.

Więzienie kieleckie 1939 - 1945 r.

Patrol niemiecki przy murze więzienia kieleckiego. Inscenizacja rozbicia więzienia w wykonaniu Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "JODŁA" (tot. ze zbiorów SRH JODŁA)

Niemcy pozostawili do pracy na oddziałach ogólnych część polskich przedwojennych strażników, jednak na oddziale politycznym – nazwanym Sonderabteilung (oddziałem specjalnym), mieszczącym się w środkowym pawilonie więzienia – pracowali wyłącznie gestapowcy – głównie Austriacy, m.in. takie bestie, jak Adolf Sempel i Toni Gruber. Również wysunięte posterunki wartownicze – brama, wieżyczki strażnicze – były obsadzone niemieckimi policjantami. W praktyce, to Sipo – Gestapo decydowała o losie wszystkich więźniów Zamkowej, nawet tych osadzonych pod zarzutami kryminalnymi czy też naruszania przepisów prawa okupacyjnego. Ponad 90 % zgładzonych przez Niemców więźniów zostało skazanych wyrokami sądów policyjnych – zaocznie i bez rozprawy…

Osadzonych przy Zamkowej wywożono też partiami do niemieckich obozów zagłady. Pierwszy taki transport wysłano już w czerwcu 1940 r. do KL Sachsenhausen. Potem – do końca 1943 r. – do KL Auschwitz – Birkenau, a następnie – od przełomu 1943/1944 – głównie do KL Gross – Rosen…      

Osadzeni na Zamkowej byli w przeważającej części żołnierzami organizacji zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego i członkami struktur politycznych z nim związanych. Polski konspiracyjny organizm państwowy nie miał sobie równych w ogarniętej wojną Europie.

Na terenie całej Kielecczyzny już we wrześniu 1939 r. powstają spontanicznie pierwsze organizacje niepodległościowe, m.in. Organizacja Orła Białego, Kadry Polski Niepodległej czy wreszcie Służba Zwycięstwu Polski – późniejszy Związek Walki Zbrojnej – Armia Krajowa, która była najliczniejszą ogólnopolską organizacją zbrojną. Okręg Radomsko – Kielecki AK „Rolnik”, później „Jodła”, podlegał bezpośrednio Komendzie Głównej w Warszawie i dzielił się na Inspektoraty. Siedzibą Inspektoratu i Obwodu były Kielce. Oprócz Armii Krajowej do najliczniejszych ugrupowań na tym terenie należały Bataliony Chłopskie, Narodowe Siły Zbrojne oraz w mniejszym stopniu sowiecka Gwardia – Armia Ludowa.

Matka Boska AK

Wizerunek Matki Bożej Armii Krajowej (fot. ze zbiorów Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Kielcach)...

W nocy 29 XI 1942 r., podczas szalejącej śnieżycy, miała miejsce udana ucieczka, która była również próbą rozbicia więzienia od środka. Pod dowództwem Edwarda Radomskiego ps. „Modar” piętnastu więźniom Sonderabteilung udało się zabić czterech strażników i otworzyć kilka cel. Można sobie wyobrazić, jaki spotkał ich zawód, kiedy ze sposobności ucieczki skorzystało jedynie kilku więźniów, zaś reszta po prostu bała się wyjść... Grupce „Modara” udało się przedostać na dziedziniec, otworzyć bramę i wśród śnieżnej kurzawy zniknąć w zaroślach parku. Niektóre źródła podają, że organizatorem ucieczki był żołnierz NSZ – Wacław Sokalski, który znał świetnie język niemiecki, co znacząco wpłynęło na powodzenie tej śmiałej akcji. 

„Modar” zaraz po ucieczce z kieleckiego więzienia biegł jak opętany pośród śnieżnej burzy, aby ostrzec swoją żonę... Nie zdążył... Zza rogu budynku, niesamowicie zmęczony, oblepiony śniegiem, ze łzami w oczach, patrzył jak gestapowcy wpychają ją do „budy” – więźniarki... Wywieziono ją do KL Auschwitz... W maju 1943 r. „Modar” dołączył do Oddziału AK „Wybranieccy” – oddziału dyspozycyjnego Obwodu a następnie Inspektoratu AK Kielce. Po wkroczeniu Sowietów „Modar” pracował jako mechanik w garażach tzw. Milicji Obywatelskiej w Kielcach. Pracował po swojemu – nikt go z przysięgi wojskowej nie zwolnił... Podkradał spore ilości amunicji i dostarczał ją swoim kolegom w lesie. Nigdy nie został rozpracowany przez sługi Stalina. Potem przez wiele lat prowadził firmę lakierniczą w Kielcach, gdzie zmarł i został pochowany.

Edward Radomski "Modar" - partyzant Gór Świętokrzyskich

Edward Radomski ps. "Modar" - fot. z 1943 r. (IKAR Nr 3, Kielce 2003 r.)... "Kozak" i "Pistolet" jakich mało...

Natomiast Wacław Sokalski po ucieczce z kieleckiego więzienia przedostał się do Warszawy, gdzie dalej prowadził działalność konspiracyjną w ramach NSZ w stopniu porucznika. Przypuszcza się, że przed wybuchem Powstania Warszawskiego został aresztowany przez Niemców. Nie znamy jego dalszych losów…

Niemcy po tej brawurowej ucieczce wpadli we wściekłość. Prawie natychmiast w odwecie zostali rozstrzelani polscy zakładnicy w liczbie 10 – 20 osób. Jak wspominają świadkowie, aresztowano także polskich strażników. Kilku z nich wywieziono do KL Auschwitz, skąd już nie wrócili…

W okresie od października 1939 r. do 11 I 1945 r. przez katownię na Zamkowej przeszło ok. 16 000 osób. Rankiem 12 I 1945 r. ruszyła znad Wisły sowiecka ofensywa, a 15. stycznia Armia Czerwona wkroczyła do Kielc. W dwa dni za frontowcami pojawili się funkcjonariusze ekspozytury polowej NKWD, tzw. „Smiersza” (skrót od „Specyalne mietody razobłaczenia szpionow”„Smiert’ Szpionam”„Śmierć Szpiegom”). Pierwszymi, podstępnie zwabionymi i osadzonymi na Zamkowej, byli kieleccy prawnicy, następnie ich los podzielili Volksdeutsche i żołnierze oraz członkowie wszelkich organizacji podziemia – głównie AK i NSZ. Sowieci wysiedlają też z mieszkań na terenie więzienia pozostały tu jeszcze polski personel.

Wiezienie kieleckie 1945 r.

Styczeń 1945 r. - Niemcy - narodowi socjaliści - opuszczają więzienie przy Zamkowej. Wkrótce więzienie zajmą socjaliści międzynarodowi - sowieckie NKWD... Inscenizacja rozbicia więzienia w wykonaniu Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "JODŁA" (tot. ze zbiorów SRH JODŁA)

Z rąk NKWD, po paru tygodniach, obiekt wraz z więźniami przejmują władze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i zaprawdę „godny” był to następca – jak przystało na polskojęzyczną (choć nie do końca…) filię sowieckiej bezpieki... Więzienie wciąż zapełniało się „elementem reakcyjnym”, a w lasach rosła zbrojna siła oporu...

W nocy 4/5 VIII 1945 r. Samodzielna Brygada Kielecka pod dow. słynnego partyzanckiego dowódcy – kpt. Antoniego Hedy ps. „Szary” – rozbiła kieleckie więzienie UB – NKWD, uwalniając ok. 350 osadzonych – głównie swoich towarzyszy broni z czasu okupacji niemieckiej, a wówczas sowieckiej.

Akcja rozbicia kieleckiego więzienia UB – NKWD przez Zgrupowanie Oddziałów kpt. A. Hedy „Szarego” – ze względu na opanowanie na kilka godzin miasta wojewódzkiego – było jedyną tego typu akcją podziemia niepodległościowego z czasów walk przeciwko sowietyzacji Polski w latach 1943 – 1963.

Obecnie – w rocznice rozbicia kieleckiego więzienia UB – NKWD przez ZO pod dow. kpt. A. Hedy „Szarego” – odbywają się widowiska historyczne, będące rekonstrukcją tego pamiętnego wyczynu leśnego wojska, prezentowane przez Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Jodła”

Rozbicie więzienia kieleckiego w 1945 r.

Noc 4/5 VIII 1945 r. - nadchodzi wolność w czasie niewoli... Choćby nadchodziła na krótko, jest gorąco witana pośród eksplozji i wystrzałów...  Inscenizacja rozbicia więzienia w wykonaniu Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych "JODŁA" (tot. ze zbiorów SRH JODŁA)

Wróćmy jednak na bruk i pod mury przy Zamkowej w Kielcach, sięgając znów głębiej w przeszłość. Więziony tu był, za przynależność do organizacji Wolność i Niezawisłość, późniejszy sławny publicysta, reżyser i podróżnik – Stanisław Szwarc – Bronikowski.

Obiekt w rękach Urzędu Bezpieczeństwa znajdował się do 1956 r., a więzienie przetrwało tu do lat 70. XX wieku. W części pomieszczeń w 1995 r. – w 50. rocznicę rozbicia więzienia – staraniem byłych żołnierzy Armii Krajowej – otwarto Muzeum Pamięci Narodowej, które znakomicie spełniło rolę edukacyjną w zakresie walki i męczeństwa Polaków w bardzo trudnym pod tym względem czasie. W tym niewielkim muzeum – mieszczącym się w zachodniej części dawnego więzienia i ukazującym najmroczniejsze jego oblicze dziejowe z lat 1939 – 1956, m.in. miejsce straceń, karcery i narzędzia tortur – zwłaszcza młodzież odkrywała prawdę o tym okresie historii Polski. Jeszcze w 2006 r. planowano wykorzystanie większej powierzchni budynku, w tym cel więziennych, do prowadzenia na szeroką skalę lekcji wychowania patriotycznego dla kieleckiej młodzieży szkolnej.  

W latach 2006 – 2008 powstały projekty przebudowy całości budynków powięziennych przy Zamkowej, aż w końcu doszło do wyboru jednego z nich i jego realizacji. Jesienią 2008 r. wywieziono stąd w pośpiechu wszystkie eksponaty i inne elementy dotychczasowej ekspozycji muzealnej, tłumacząc to rychłym rozpoczęciem prac budowlanych. W wyniku przebudowy obiektu w latach 2009 – 2011 – pomimo protestów części kieleckich krajoznawców oraz ludzi z całego kraju i z zagranicy – zatarto wyjątkowy – nie tylko w skali Polski – układ (założenie architektoniczne) budynków powięziennych z XIX i XX stulecia, będący również, a może przede wszystkim, wyjątkowym Miejscem Pamięci Narodowej. Tłumaczono to fatalnym stanem budowli. W rzeczywistości obiekt był w dobrym stanie technicznym, wyłączając elementy drewniane oraz tynki itp., zatem była możliwość remontu budynków w niezmienionym kształcie i urządzenia tu na całej powierzchni unikatowego, nowoczesnego muzeum, ukazującego w pełnym wymiarze historię kieleckiego więzienia oraz historię Polski z tego okresu. Niestety stało się inaczej...

Wyburzenie części więzienia kieleckiego w 2009 r.

Wyburzanie więziennych murów przy Zamkowej w roku 2009... Rewolucja znów zatriumfowała w Kielcach...

Istota tego miejsca – odizolowanej od świata enklawy męczeństwa – została zatarta, poprzez wyburzenie większości kluczowych elementów więziennego założenia – cel, bramy, wieżyczek strażniczych, murów itp., bez których to elementów przyszłe pokolenia nie będą mogły poczuć w pełni specyficznego, opresyjnego, mrocznego tutejszego dawnego klimatu. To pozostałościom pobiskupich budynków gospodarczych projekt przebudowy dał palmę pierwszeństwa. Ponadto po przebudowie zdecydowaną większość pomieszczeń zajmują tu instytucje związane ze współczesną sztuką użytkową – tzw. „Instytut Dizajnu”... Taka właśnie przebudowa zagwarantowała w tym miejscu dominację „świątyni sztuki” nad „świątynią pamięci narodu”… Niech każdy oceni to sam…

Na szczęście, działająca w ramach Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej, urządzona nowocześnie, multimedialna ekspozycja, nawiązująca do walk i martyrologii narodowejzlokalizowana w skrzydle zachodnim obiektu – także w pomieszczeniach dawnego Muzeum Pamięci Narodowej – zachowała część dawnej więziennej infrastruktury i niewątpliwie zasługuje na uwagę zwiedzających.

OMPiO Kielce

Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej

To, co mury te skrywają, wiedzą tylko one same, ale gdyby ktoś umiał je podsłuchać, może usłyszałby pewien więzienny tryptyk:

 

AKT I

Na świecie pozbawionym krat żelaznych, niebędącym jednak światem wolnym, zegary, którym było wszystko jedno, wybiły południe. Promienie słońca wpadały wprost przez niewielkie okienko, omijając sprytnie tkwiące w nim żelazne pręty. Blask padł na brudną i odrapaną celę, oświetlając połowicznie siedzącego w kącie skazańca. Głowę, która bezwładnie leżała na piersiach, uniósł nieznacznie w górę. Porastał ją bujny włos, a twarz umęczoną okalała gęstwa brody, która roiła się od wszy, zresztą jak wszystko wokoło. Tylko oczy, które patrzyły prosto w jasność słońca, były niezwyciężone, harde i gotowe do nowego wyzwania. Oczy te jarzyły się jeszcze blaskiem wiary i nadziei, ale była w tym blasku odrobina dzikości. Strój jego poszarpany był i zapuszczony tak, iż próżno byłoby domyślać się, jak kiedyś wyglądał.

Ciężkie kajdany na rękach i nogach oraz łańcuch przytwierdzony do ściany, zdawały się nie robić już na nim żadnego wrażenia. Smród celi mieszał się wściekle z zapachem kwiatów i wiatru za oknem. Siedział tak cicho i patrzył w to okratowane okienko. Tylko myśl miał wolną i serce, tego nie mogli skuć kajdanami, ni zamknąć w murach więzienia, więc myślał, a myślał sercem całem i swobodą myśli się upajał: „Po coś tu przyszło słonko? Po co? Jaśniejesz na niebie, jako car największym majestatem swoim. Jaśniejesz, gdyś dobry, a gdyś zły, albo gdy tylko zechcesz, stajesz się bóstwem gromowładnym, co w proch wszystko wokół ściera. Dobrze, że ciebie nie było na niebie w tę noc pamiętną styczniową, gdym ja i tysiące podobnie szalonych opuściło domostwa bezpieczne i w ciemność, w nieznane ruszyło, za broń mając nienawiść i wiarę. Głupcy, miateżniki i bohaterowie. Ci, co pod piekielnym Moskwy ostrzałem płakali jak dzieci, i Ci, co przed szarżą kozactwa tył podali, i Ci, co drągi jeno w rękach mieli lub kosy, a na dragonów poszli – straceńcy. Piekło na ziemi i szaleństwo. ORZEŁ, POGOŃ i ARCHANIOŁ! Langiewicza, Kurowskiego, Jordana i innych wodzów imiona krzyczano umierając. Padali książęta, szlachta, kupce i chłopy – wszystko w jednej, wściekłej rzezi. »ZA NASZĄ WOLNOŚĆ I WASZĄ!« Błysk szabli, tętent koni. »WOLNOŚĆ, CAŁOŚĆ, NIEPODLEGŁOŚĆ!« Eksplozja, żar ognia i grad ołowiu. »BEZPARDONNI ZA WOLNOŚĆ, RÓWNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ!« Bagnety wroga i lance kozunów. »NAJŚWIĘTSZA MARYJO PANNO BROŃ NAS OD POCISKÓW NIEPRZYJACIÓŁ!«. Poszedł kontratak. »A Z ARCHANIOŁEM TWOIM NA CZELE / PÓJDZIEMY ŚMIAŁO NA KRWAWY BÓJ / I NA DRGAJĄCEM SZATANA CIELE / ZATKNIEMY SZTANDAR ZWYCIĘSKI TWÓJ« Szumiały hasła chorągwi utkanych przez matki cierpiące. A rzeźba straszliwa trwała. Padali jak muchy, padali równi i wolni, lecz nie wobec carów, komitetów i rządów, ale wobec śmierci i Boga. Zwały krwawego mięsa leżały na polu roztapiając śnieg, a z ciał tworzono barykady, bo tędy było do wolności. A potem przyszedł ból i mróz siarczysty, który go złagodził, i była ręka chłopska siekierą odrąbująca palec z herbowym sygnetem. Zrublone po brzegi kieszenie i mózgi chłopskie i serca utopione w kwarcie gorzały. Ale cóż oni winni, skoro nigdy Ojczyzny nie znali, ani Ojczyzna ich uznać nie chciała. Potem pochód w kajdanach przy wtórze nahajek i sobaczenia. Odmrożenia, ból i wstyd. Na koniec cele zimne jak grób, a w głowie grób Ojczyzny".

Zamkowa - Kielce - 1864 r.

Skazaniec poruszył kajdanami, by zmienić pozycję siedzenia. Odczuł to boleśnie, gdyż rana na udzie jątrzyła się strasznie i za nic goić się nie chciała, tak jak dusza jego.

Z ogrodu spacerowego, który był tuż za oknem, dobiegał go wesoły śmiech i rozmowy młodych w obu językach. Pomyślał: „Może tędy do wolności?”… Duszę jego jednak coś strasznie ścisnęło, a łzy napłynęły do niezłomnych oczu…

„To dla nich umieraliśmy w chwale i zdychamy w zgrzybiałych kazamatach, to dla nich śmierć nasza, niewola, wygnanie i Sybir”. Z ust jego wraz z cichym szlochem wydobyła się pieśń: „Dalej bracia do bułata, wszak nam dzisiaj tylko żyć, pokażemy, że Sarmata umie jeszcze wolnym być...”. A liście za murem szumiały: „Boże chroń cara!”.

 

AKT II

Potężny blask żarówki jaśniał jak najgorętsze słońce Sahary, jaśniał już nawet nie w oczach, bo one tego długo znieść nie mogły, ale rozświetlał mózg od wewnątrz, jakby chciał wydobyć z niego to, co ukryte najgłębiej. Nie czuł już władzy w rękach, nie mógł też unieść głowy, aby spojrzeć na hak, do którego był przykuty, hak obryzgany jego własną krwią.

W głowie huczało mu ustawiczne: – NAME?!

Oczy miał przymknięte, jednak słyszał doskonale powolny, spacerowy stukot obcasów wkoło niego i miękkie, rytmiczne uderzenia pejczem o dłoń. Myśl, jak błyskawica, obiegła już całe jego krótkie, młodzieńcze życie. Zadawał sam sobie pytanie, co tak naprawdę miało miejsce, a co nie miało prawa istnieć. To oni, ci dumni i z honorem nieustającym, widział ich teraz jak na jawie. „Silni, zwarci, gotowi”, defilady, przemowy i szum gąsienic tankietek. „Wara!” Błysk radomskich bagnetów i pukanina ze starachowickich działek. „Ani guzika od munduru”, a potem szare kawalkady cieni bez guzików i bez orła na czapce.

Poczuł ból gorący, który przeszył go od krocza do przepony, chwila ciszy i jeszcze jeden cios nawoskowanego buta.

– NAME?! BANDITEN!

Niewola, poniżenie, potem jasna chwila ucieczki pod skrzydła „Orła Białego” i pierwsze kontakty w „Służbie Zwycięstwu Polski” i własnych ambicji. Ciemność! Tym razem uderzenie pięścią, okrytą aksamitną skórą rękawiczki. Po tym ciosie nie miał pewności, czy ma jeszcze nos, gdyż czuł w jego miejscu buchający, ciepły gejzer...

 – NAME?! TY WSZISTKO WYSZPEWASZ!

Ciemna oprawa konspiracyjnego lokalu, gorączkowe rozmowy i pełnia nadziei w zwycięstwo ostateczne i nigdy już połowiczne. „Walczymy nie tylko o Polskę, ale i o wolnego człowieka w wolnej Europie”.

Pies, który do tej pory leżał potulnie w kącie sali, dostał komendę wydaną przez nadczłowieka – nadpsu, oznaczającą przyzwolenie na krwawą ucztę. Usłyszał stłumiony gulgot głodnej gardzieli, a potem poczuł, jakby kilka tysięcy nerwów zostało wyszarpniętych z jego nogi.

– NAME?!

„Polska będzie, prawdziwie demokratyczna, sprawiedliwa dla wszystkich obywateli i zawsze praworządna”. Roześmiał się dziko do własnych myśli, jakże dziwnie to brzmi w lochach Gestapo! Tym razem wszystko podeszło mu do gardła, potężny obuch drąga wylądował na żołądku.

– NAME?! BEDZIESZ GADAĆ ALBO MY BEDZIEMY TU GADAĆ Z TOBĄ CAŁĄ NOC!

Jakimś nadludzkim wysiłkiem otworzył napuchnięte oczy i spojrzał na ołtarz, a na nim ujrzał wyglansowane oficerki kiwające się rytmicznie. Tak, to była więzienna kaplica, jeszcze niedawno ksiądz odprawił tu dla nich mszę, a organy zastąpiły lufy „Schmeisserów”. Zamiast krwi Chrystusa były krwawe plamy na podłodze. Poczuł ogień, który jasnym płomieniem objął jego stopę... Przecież ogień oczyszcza...

Więzienie kieleckie 1943 r.

W tym samym momencie pejcz, zakończony ołowianą kulką, owinął mu się wokół szyi. Doświadczył uczucia odciętej głowy i sam nie wiedział, czy granica bólu i przytomności nie zlała się w jakąś nierealną pustkę doznań. „Musimy podjąć i prowadzić nieustępliwą walkę z najeźdźcą...”.

Wsypa, kocioł, kajdany, cela, przesłuchanie i co dalej? Las na Stadionie, kirkut, Telegraf czy kacet? A może zamęczą tu na miejscu i wdepczą w ziemię germańskimi buciorami bez skazy, powiększając swój „lebensraum”. Jeszcze szpila pod paznokciem, kopniak w żebra i cios pałką.

 – NAME?! CO WIESZ O ZWIĄZKU WALKI ZBROJNEJ, SZWYNO?!

Żarówka jakby przygasła, myśli zbladły, a kałuża krwi na posadzce wciąż rosła. „To ma być ta ofiara, której od nas żądano?” – przemknęło przez dogasającą świadomość...

Patefon na stole grał skoczne kawałki w języku rasy panów, ale jemu wydawało się, że słyszy: „Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani...” A liście za murem szumiały: „Gott mit uns!”.

 

AKT III

 

Ciszę nocnego korytarza rozerwał stukot obcasów i mocne szuranie po posadzce. Zapewne ci, którzy spać nie mogli, a mieli jeszcze na tyle sił, przystawili uszy do drzwi cel w oczekiwaniu: „Czy żyje jeszcze? Bo jeśli jęczy, to większa szansa, że żyje. Kto będzie następny?”

Dwóch klawiszy ciągnęło za ręce bezwładne ciało skatowanego więźnia, zostawiając za sobą krwawy szlak z katowni. Szli w zielono – szarym półmroku więziennego korytarza, mijając ledwo jarzące się na suficie lampy, które krzywo oświetlały ich twarze sztywne od wódki. Ze zgrzytem, jak wieko trumny, rozwarły się drzwi do zimnej i zatęchłej celi. Ciało rzucone, opadło z łoskotem na betonową posadzkę, pryskając wokoło czerwienią. Jeden z UBeków sięgnął po wiadro stojące w kącie i chlusnął wodą na głowę skazańca, który lekko poruszył się. Drugi zaciągnął się „Kazbekiem”, a może to była „Wolność”? Potrącił butem leżącego i ochrypłym głosem wymamrotał: – NIE CZAS JESZCZE NA CIEBIE GNIDO, WYBIJEMY CI POWOLI ZE ŁBA TE TWOJE PAŃSKIE IDEAŁY!

Kompan mówiącego splunął na podłogę i oświadczył uroczystym tonem (choć język mu się mocno plątał): – TAK DEMOKRACJA WALCZY Z REAKCJĄ! Po czym wyszli obaj na korytarz i zatrzasnęli z hukiem drzwi. Klucz zgrzytnął w zamku. Nastała ciemność.

Więzienie kieleckie 1945 r.

W głowie czuł nicość, a ból był tylko dodatkiem do pustki i osamotnienia. Słyszał, jak klawisz krzyknął na całe gardło: – NA LITERĘ „K”! Wiedział, że dziś nie pójdą spać. Zimna posadzka jakby trochę koiła okrutnie rozpalone rany i rozedrgane ciało. Za chwilę usłyszał pierwszy krzyk rozdzierający serce i zacisnął bezsilnie pięści...

Po całym więzieniu rozpłynęła się melodia przedwojennego szlagieru, przeplatana dzikimi wrzaskami i straszliwym jękiem katowanego. Muzyka przeniosła jego myśli w ten inny świat, świat ideałów i młodzieńczego zapału. Widział kwitnące kasztany i świadectwo w ręku. Upragnione wakacje, pocałunki nad rzeką i twarze przyjaciół. Piekielny wrzesień bez jednej chmurki i warkot silników „Sztukasa”. Inne, dzikie granice i druty ogrodzenia. Językiem spróbował oblizać zbite wargi. Bolało. Nie wiedział, czy wkoło jest bardziej mokro od wody, czy od krwi. Jednak w ustach przeważał smak żelaza. Francuska plaża, potem dumna Szkocja i „morze ogromne jak śpiew”. Warkot maszyny w przestworzach, otwarty właz i skok do kraju na skrzydłach wolności... Bohater – wybawca. Konspiracja, zmiany melin i wreszcie upragniony las i śpiew braci: „Więc szumcie nam jodły piosenkę,/ Rodacy podajcie nam rękę./ Wśród lasów, wertepów, na ostrzach bagnetów,/ Wolności niesiemy jutrzenkę”.

Uniósł się nieznacznie na łokciach i powoli przekręcił na plecy. Ból zaparł mu dech w piersi...  Żebra były strzaskane. „Burza”, rozprysk granatu, poszli tyralierą, pierwsza, druga i trzecia pozycja „n – pla”, wzięte. Radość i smutek... Brzozowe krzyże. Niemieckie obławy i taktyczne oderwanie się od przeciwnika, i tak do znudzenia. „Rdzą nam dola na lufach osiadła”, a w sercach trwała wola niezłomna. „Nie możemy milczeć, gdy Sowiety wchodzą do Polski...” „Wąsate słońce Gruzji” wydało rozkaz: „Uzbrojone oddziały... AK... przy ujawnieniu natychmiast rozbroić... internować”. I przyszła wolność ze wschodu na tankach z czerwoną gwiazdą. Na murach pisali, CI, jeszcze niezłomni: „PPR – Płatni Pachołcy Rosji”. Ale „proletaryusze” łączyli się nad grobem „reakcji”, „szantażystów, zdrajców i nikczemników”, łączyli się, aby „wypalić zgangrenowane tkanki, w zdrowym organizmie narodu”. A ONI byli „gorsi od zwierząt”.

Ból rozciętej głowy palił jak żywy ogień. Zastanawiał się, czy czaszka jest cała. Wielka Trójka, Trójca Święta – wszystko zlało się w jedno. „ANTYNARODOWE ŻYWIOŁY Z AK I NSZ”, „SPRAWCY WALKI BRATOBÓJCZEJ”, „SŁUGUSY WROGIEJ AGENTURY”... Potem znów był las i znów jodły szumiały, tylko jakoś inaczej, bardziej gorzko. Była „Wolność i Niezawisłość”.

Leżąc tak, czuł się jak „gnijąca i rozkładająca się pod naciskiem woli mas pracujących czarna reakcja polska”. A przecież nie „strzelał zza węgła”, nie „walczył nożem i kastetem”, ale jak zawsze z wrogiem, twarzą w twarz – walczył z nowym okupantem. Obława, kajdany i bicie. Katownia – cela: stały rozkład jazdy. To były „Prawdy Odrodzonej Ojczyzny”, gdyż „Czujność cnotą demokracji”. „Demokracja to... wolność od strachu i od głodu, wolność osobista, wolność słowa i przekonań” – krzyczała „Klika Raczkiewiczów i Arciszewskich”. Jakże nisko to wszystko upadło. Dziś ludzie na ulicach zamiast od s...., ubliżają sobie od „demokratów”. „Demokrata – z przodu »d«...., z tyłu krata”, i to się akurat wypełniło…

Czuł powolne drętwienie członków i dreszcze. Pomyślał, że to po ostatnim wodnym karcerze, od którego miał także wodowstręt. „POD SĄD SKRYTOBÓJCÓW Z AK i NSZ – POMOCNIKÓW HITLERA” – jakże gorzko i strasznie to brzmiało, jakże strasznie i niesprawiedliwie. Polska zbita, stłamszona za kratą, umazana w gównie wszelka wolność i niepodległość. Niepewność. Czapa, Czelabińsk, Stalinogorsk, Szatura czy Astrachań, a może czekający niezłomnie w katowni jednoręki bandyta. Kto bił? Ci od Smiersza czy „rodzima” Bezpieka, nie miało już większego znaczenia...

Pomyślał o tym, co było jeszcze nie tak dawno, a teraz było niczym w niebycie tego miejsca. Rozbita, skrwawiona twarz spłynęła łzami gorzkimi, jak ten czas. Słyszał – wśród wrzasków i „sanacyjnej” melodii – hymn przyszłości: „Choć nagrodą było Ci wygnanie, kula w plecy, cela betonowa. Co się stało – nigdy nie odstanie, Armio Krajowa (...) aż spłynęłaś krwią na barykady (...) Nas nie stanie, lecz Ty nie zaginiesz. Pieśń Cię weźmie, legenda przechowa. Wichrem chwały w historię popłyniesz, Armio Krajowa!”...  A liście za murem szumiały: „Zapluty karzeł reakcji!”.

 

OBIEKTY ZWIEDZANE 

 

Podchodząc do żelaznej kraty – furtki, wiodącej na teren zach. części dawnego kieleckiego więzienia, widzimy po lewej stronie wejścia, wmurowaną w ścianę tablicę, upamiętniającą rozbicie więzienia w sierpniu 1945 r. przez Zgrupowanie Oddziałów pod dow. kpt. „Szarego”. Po przekroczeniu furtki, również po lewej, oglądamy na więziennym murze dalsze tablice pamiątkowe, poświęcone ofiarom zbrodni niemieckich i sowieckich dokonanych przy Zamkowej, a także upamiętniające dobroczyńców poprzedniej, działającej w tym miejscu, ww. placówki muzealnej, którą z własnych środków tworzyli i wspierali głównie byli żołnierze AK i NSZ z kraju i zagranicy.

Więzienie kieleckie 2019 r.

Północna furta więzienna - portal w świat mroczny - wzdłuż "Muru Pamięci" ku ścianie straceń...

Ruszamy wąską ścieżką, wiodącą pomiędzy budynkami więzienia a murem, który szczególnie pięknie wygląda jesienią, gdy spływają po nim pędy dzikiego wina, czerwone niczym krew, która po murze tym niegdyś spływała. Mur ten – zachodni mur dawnego więzienia – nazwany został „Murem Pamięci”, ponieważ umieszczono na jego kamiennym licu – na całej długości – porcelanowe tabliczki ze zdjęciami i nazwiskami tych, którzy stracili życie na terenie więzienia lub stąd zostali wywiezieni na śmierć w latach 1939 – 1956.

Każda z tych fotografii, to ilustracja niezwykle pasjonującej opowieści. Niektóre z tych życiorysów, to gotowy materiał na świetną książkę czy scenariusz emocjonującego filmu. Zdjęć na murze jest ponad sto, wciąż przybywają nowe… Przypomnijmy kilku z nich…

Błogosławiony ks. Józef Pawłowski (1890 – 1942) – profesor i rektor kieleckiego Wyższego Seminarium Duchownego, proboszcz parafii katedralnej w Kielcach. Zginął śmiercią męczeńską 9 I 1942 r. w KL Dachau. Papież Jan Paweł II 13 VI 1999 r. w Warszawie, w czasie swojej VII Pielgrzymki do Ojczyzny, zaliczył go w poczet 108 Błogosławionych Męczenników II Wojny Światowej… 

Bł. Ks. J. Pawłowski - Kielce

Bł.Ks. Józef Pawłowski - fotografia na Murze Pamięci OMPiO

Doktor mjr Mojżesz Pelc (1888 – 1941) – doktor medycyny i oficer – chirurg wojskowy. We wrześniu 1939 r. Mojżesz Pelc zostaje skierowany na stanowisko przewodniczącego „Judenratu” – żydowskiej rady administrującej swoimi pobratymcami w imieniu Niemców. Wywieziono go 30 VII 1941 r. do KL Auschwitz – Birkenau, gdzie 8 IX 1941 r. został bestialsko zamordowany przez niemieckiego strażnika, który butem zmiażdżył mu krtań… Posiadał numer obozowy 19066… 

Dr Mojżesz Pelc - Kielce

Dr mjr Mojżesz Pelc - fotografia na Murze Pamięci OMPiO

Stanisław Kozera ps. „Bogdan” (1920 – 1944) i Stefan Fąfara ps. „Dan” (1916 – 1945) – obaj byli żołnierzami oddziału dyspozycyjnego Obwodu AK Kielce, a później Inspektoratu AK Kielce, pod dow. ppor. Mariana Sołtysiaka „Barabasza”, któremu latem 1943 r. nadano nazwę „Wybranieccy”. Na początku listopada 1944 r. obaj zostali aresztowani przez Niemców. „Bogdan” został straszliwie skatowany i zamordowany w czasie śledztwa w Kielcach. „Dan” zostaje wywieziony do KL Gross – Rosen, skąd 5 1 1945 r. w grupie 30 więźniów wykradzionym samochodem niemieckim ucieka. Niemcy dopadli ich koło Częstochowy. „Dan” został rozstrzelany wśród 28 więźniów.

Dan i Bogdan - partyzanci Gór Świętokrzyskich

Stefan Fąfara ps. „Dan” i Stanisław Kozera ps. „Bogdan” - jedni z pierwszych partyzantów Gór Świętokrzyskich - fotografie na Murze Pamięci OMPiO

Porucznik Franciszek Jaskulski ps. „Zagończyk” (1913 – 1947) – przedwojenny nauczyciel, żołnierz wojny obronnej 1939 r., legendarny partyzant Lubelszczyzny i Kielecczyzny – wybitny oficer AK – DSZ – WiN – walczący bezwzględnie przeciwko Niemcom, a potem Sowietom. Wiosną 1946 r. „Zagończyk” niezwykle szybko i sprawnie tworzy silny organizm konspiracyjny pod szyldem Inspektorat WiN „Związek Zbrojnej Konspiracji”. Prężny rozwój organizacji przerwany został aresztowaniem „Zagończyka”, a następnie ujawnieniem Inspektoratu we wrześniu 1946 roku. Tylko niewielka część ludzi pozostała w konspiracji, a ostatni oddział wywodzący się z ZZK został rozbity w czerwcu 1948 roku. Podczas „procesu sądowego” por. Jaskulski 17 I 1947 r. w „ostatnim słowie oskarżonego” poprosił dumnie o karę śmierci… Tak też się stało, a wyrok wykonano 19 II 1947 r. – na 3 dni przed ogłoszeniem amnestii…

Zagończyk - Zamkowa Kielce

Porucznik Franciszek Jaskulski ps. „Zagończyk” - fotografia na Murze Pamięci OMPiO

Aleksander Życiński ps. „Wilczur” (1926 – 1948) – jak podają niektóre źródła – urodzony w Cechówce – Sulejówku, podczas okupacji niemieckiej żołnierz AK w Suchedniowie, a potem Brygady Świętokrzyskiej NSZ. W maju 1945 r., po przeszkoleniu, zostaje przerzucony z Zachodu do kraju w szeregach jednej z grup Brygady. W okolicach Suchedniowa w maju 1947 r. „Wilczur” organizuje kilkunastoosobowy, nieafiliowany oddział partyzancki. W kwietniu 1948 r. zostaje aresztowany wraz z narzeczoną – Józefą Zeb ps. „Zośka”. Dnia 24 IX 1948 r. w Zgórsku pod Kielcami Aleksander Życiński wraz z trzema żołnierzami z jego oddziału – po uprzednim przedśmiertnym skatowaniu – zginie od kuli w tył głowy nad leśnym, bezimiennym dołem śmierci…

Aleksander Życiński "Wilczur" - Kielce

Aleksander Życiński ps. „Wilczur” - fotografia na Murze Pamięci OMPiO

Dochodzimy do wieżyczki strażniczej, wewnątrz której zainstalowano multimedialną prezentację, przybliżającą złamane życiorysy ludzi uwiecznionych na Murze Pamięci. Następnie skręcamy w lewo – do miejsca kaźni pod więziennym murem, które wyznacza krzyż i symbol Polski Walczącej. Mur ten, ceglany, nosi ślady głównie po kulach kal. 9 mm – w tym zakątku więzienia, ze względu na szczupłość miejsca, egzekucje wykonywano z broni krótkiej...

Możemy przejść jeszcze parę kroków wąskim chodnikiem pomiędzy budynkiem więziennym a murem, za którym rozciąga się park miejski... W tej części więzienia trzymano m.in. powstańców styczniowych. Wracamy wąską ścieżyną do wyjścia. Tu kąty proste i perspektywy zbiegają się błyskawicznie, ograniczając i przytłaczając, a tuż za murami jest wolny, przestrzenny świat. Mury te do dziś skrywają ludzkie cierpienie, dźwięk łańcuchów księdza Ściegiennego i ściany zlane posoką powstańców narodowych. Krzyk oprawcy i jęk ofiary, gestapowska kula w więziennej kaplicy... Symbol Polski Walczącej, wyryty na ścianie celi ręką konającego z głodu. Świst ubeckiego pejcza i ostatnie tchnienie tych, którzy mówili: NIE! Cień klawisza, znikający w ciemnym korytarzu... 

Więzienie Zamkowa - Kielce - ściana straceń

Ściana straceń pod południowym murem kieleckiego więzienia... Ściana krwią znaczona obficie...

Wychodząc ponownie na ul. Zamkową skręcamy w prawo i idziemy w górę chodnikiem, by po chwili znów skręcić w prawo – w szeroki otwór wejściowy w surowym, betonowym murze z nieregularnie rozmieszczonymi otworami różnej wielkości. Mur ten – wedle wizji projektantów przebudowy obiektów powięziennych – zastąpił północne skrzydło całego kompleksu. Ten ażurowy pseudo mur w rzeczywistości odsłonił – odarł z tajemnicy to wyjątkowe miejsce. Nie zobaczymy już tutaj bramy, rzeczywistego muru i wieżyczek strażniczych, za którymi znajdowały się pomieszczenia gospodarcze. Owo skrzydło północne – stanowiące niegdyś granicę świata uwięzionych – z jednej strony, a zniewolonych w świecie niby wolnym – z drugiej – mogło stać się nieocenioną podporą w żywej edukacji i propagowaniu historii przy wykorzystaniu nowoczesnych i przemawiających skutecznie do widzów metod rekonstrukcji przeszłości w miejscach nią tak wyraźnie naznaczonych…

Wchodzimy na szeroki plac, będący dawnym głównym dziedzińcem – „podworcem więziennym” – spełniającym też funkcję spacerniaka dla osadzonych. Niegdyś po środku placu znajdował się klomb z fontanną. Na wprost widzimy skrzydło południowe dawnego więzienia, zaś po lewej piętrowy pawilon środkowy. W tej części więzienia trzymano podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej więźniów politycznych. Dziś te budynki zajmuje ww. galeria sztuki współczesnej – tzw. „Instytut Dizajnu”… Na piętrze środkowego pawilonu – w więziennej kaplicy – bezbożni gestapowscy i sowieccy oprawcy katowali więźniów… Ale dziś również nie powróciło tam Boże Sacrum… Dominuje tu „świątynia sztuki”: „Na piętrze część ekspozycyjna zlokalizowana jest w pomieszczeniu dawnej kaplicy (od strony parku). (…) Sala ekspozycyjna na piętrze poprzez częściowe wyburzenia przegród nawiązuje do przestrzeni dawnej kaplicy” – zapisali w projekcie przebudowy więzienia podszyci rewolucyjnym duchem projektanci… Ściany cel więziennych zostały wyburzone – praktycznie we wszystkich pawilonach… Niech każdy oceni to sam… 

Po prawej zaś widzimy piętrowy budynek skrzydła zachodniego dawnego więzienia, w którym umieszczono ww. Ośrodek Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej z bardzo ciekawą ekspozycją muzealną, gdzie właśnie zmierzamy.

Dziedziniec więzienny - Kielce

Główny "podworzec więzienny" współcześnie... Współcześnie - rewolucyjnie - otwarty na przestrzał...

Po zakupie biletów wstępu i pozostawieniu bagażu osobistego w szatni, kierujemy się z przewodnikiem muzealnym na prawo, aby zwiedzić pierwszą część wystawy. Wstępujemy po kamiennym bruku w świat przeszłości, w który wejrzymy mijając kolejne segmenty jakby dawnej biblioteki – tak została zaaranżowana ta multimedialna ekspozycja. Koncepcję wystawy OMPiO opracował Mirosław Nizio – autor słynnej ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego w stolicy. Pierwsza część wystawy, nazwana „Droga do Niepodległości”, przenosi nas do trudnych czasów walk powstańczych – od końca XVIII aż po początek XX stulecia i odzyskanie przez Polskę niepodległości w roku 1918. Wiele informacji na ten temat możemy znaleźć dzięki monitorom i ekranom dotykowym, wkomponowanym w „biblioteczną” przestrzeń wystawy. Całość wiarygodnie uzupełniają inne elementy ekspozycji, m.in. wybór twórczości literackiej z tamtego czasu, kopie dzieł sztuki, repliki ubiorów, sztandarów, umundurowania i uzbrojenia, mapy, fotografie, prasa, dokumenty, nagrania głosowe oraz filmy.

Spacer w czasie rozpoczynamy od Insurekcji Kościuszkowskiej… I tu wypada żałować, że nie wyeksponowano w tej sali wyraźnie dwóch pierwszych polskich powstań – tzw. Wojny o sukcesję z lat 1733 – 1736 (europejskiej wojny o tron polski pomiędzy stronnikami Stanisława Leszczyńskiego i Augusta III Sasa – z tzw. sejmowym „cudem zgody” większości szlachty, że królem Rzeczypospolitej może zostać jedynie Polak i katolik; z konfederacją szlachty sandomierskiej przekształconą w generalną konfederację dzikowską; z głównie podjazdową, trzyletnią walką rodu Tarłów – na czele z wojewodą Janem Tarło – przeciwko armiom trzech czarnych sąsiedzkich orłów; z zaciętymi walkami o Kraków i Gdańsk, Puszczę Kurpiowską, Podole z Okopami Świętej Trójcy i Wielkopolskę) i Konfederacji barskiej z lat 1767–1772 (pamiętnej rebelii szlachty polskiej w obronie wiary katolickiej i w obronie niepodległości Rzeczypospolitej – zagrożonych uległością wobec obcych króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i interwencją zbrojną Moskwy, niosących m.in. równouprawnienie innowierców – poprzedzonej porwaniem i wywiezieniem w głąb Rosji kilku nieugiętych wobec woli carycy Katarzyny II, m.in. biskupa krakowskiego – Kajetana Sołtyka; z walkami pod przewodem rodu Pułaskich za „wiarę i wolność” (hasło Sołtyka) od Baru na Podolu począwszy; z walkami o Kraków i heroiczną obroną Berdyczowa oraz Jasnej Góry; z bitwami pod Skrzynnem, Lanckoroną czy Zamościem; z nieudanym porwaniem „króla Stasia” przez specjalny oddział Kazimierza Pułaskiego). „Nigdy z królami nie będziem w aliansach,/ Nigdy przed mocą nie ugniemy szyi,/ Bo u Chrystusa my na ordynansach,/ Słudzy Maryi!...” – brzmią pierwsze wersy „Pieśni Konfederatów Barskich”

 

 

Czyżby hasła, wznoszone przez przywódców tych dwóch niepodległościowych zrywów, były zanadto powiązane z wiarą w Boga, czyżby były za mało rewolucyjne, aby bohaterowie tamtych walk mogli znaleźć sobie trwałe miejsce w powstańczym panteonie sławy oręża polskiego? Czy to przypadek, że od czasów tzw. Oświecenia aż po tzw. III RP niewiele mówi się na ten temat? Czy tak powinno być, że edukację o walkach narodowowyzwoleńczych zaczynamy przeważnie od Insurekcji Kościuszkowskiej? Każdy musi sam odpowiedzieć sobie na te pytania…

Na pewno hasła Kościuszkowskie były dużo bardziej rewolucyjne, bo przesiąknięte duchem rewolucji francuskiej, gdzie nie było miejsca dla wiary w Boga… Na szczęście na polski grunt ducha tej krwawej rewolucji w całości przeszczepić się nie dało. Jedynie częściowo… Polacy nadal chętniej umierali w boju pod sztandarami i hasłami, związanymi z Bogiem i ojczyzną, choć niektórzy przywódcy kolejnych powstań narodowych zapewne woleliby hasła bardziej „postępowe”…

Coraz częściej wskazuje się na silne działania obcych sił – nie tylko francuskich – w celu rozpętania w upadającej Rzeczypospolitej rewolucji. Coraz częściej mówi się, że to zagorzali zwolennicy rewolucji francuskiej – Hugo Kołłątaj i Ignacy Potocki byli rzeczywistymi autorami Insurekcji Kościuszkowskiej. I trzeba dodać, że sam Kościuszko najprawdopodobniej nie od razu zgodził się na jej przywództwo… Wszystko to doprowadziło do trzeciego – ostatecznego rozbioru kraju… Podobnie jak Konfederacja Barska była pretekstem do pierwszego rozbioru Polski… 

Gwoli ścisłości, trzeba również dodać, że w Wojnę o sukcesję – w rozgrywanie Polaków – zaangażowane były Austria, Prusy, Rosja, Dania, Francja, Hiszpania, Bawaria oraz Saksonia, i nie tylko, zaś powstanie Konfederacji Barskiej poprzedziła wyraźna prowokacja pruska, a także bezwzględne rozgrywki carycy Katarzyny II i jej przedstawiciela w Polsce – Nikołaja Repnina.

 

 

Niestety, ale po zmarnotrawieniu potęgi I Rzeczypospolitej w dużej mierze przelewaliśmy krew nie w swojej sprawie, jednak raczej nie dało się tego uniknąć…

Moja obszerna analiza tego tematu jest już prawie gotowa i wkrótce podzielę się nią z Wami w całości, a teraz zakończmy temat konkretnym podsumowaniem.

Wystawa OMPiO, poświęcona powstaniom, kończy się wkroczeniem I Kompanii Kadrowej do Kielc. Okoliczności temu towarzyszące również opiszę dokładniej w dalszej części książki – przy okazji przystanku obok pomnika tzw. „Czwórki Legionowej”, a teraz – zgodnie z całym powyższym wywodem – zastanówmy się, czy wywołanie kolejnego nieprzygotowanego powstania – rewolucji – na terenie Królestwa, w dodatku u samego zarania I wojny światowej, było dobrym pomysłem… Czy nie skończyłoby się to krwawą łaźnią na skalę dotąd niespotykaną? Czy Piłsudski – tajny i płatny agent austriackiego wywiadu o pseudonimie Stefan II – działając we współpracy z Austriakami i w niekwestionowanym ich interesie, był tylko człowiekiem „nieliczącym się z rzeczywistością”, czy też powodowały nim jeszcze inne cele? Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na te pytania i w konsekwencji na pytania o sens oraz przyczyny polskich „rewolucji narodowych” – o sens powstań…

legiony - ompio Kielce

Legionowy mundur kawaleryjski z czasów I wojny światowej - wystawa OMPiO

Grzegorz Braun, pisząc o wielu znanych postaciach tamtych czasów, podsumowuje: „…wielcy mistrzowie masonerii, zasłużeni w zaciekłej walce z tradycją narodową i katolicką – wszyscy oni mają u nas po całym kraju swoje »kapliczki«, w których trwa w najlepsze inteligencki kult oparty na wierze w urojone »zasługi dla Polski« tych, którzy Ją w istocie spychali do grobu. (…) Komuna Paryska nie zasługuje wszak na żadną taryfę ulgową, ani tym bardziej narodowe sentymenty – bardziej niż cała komuna XX – wieczna. A przecież to nie tylko czasy oświeceniowej i romantycznej awarii aksjologicznej są matecznikiem, w którym lęgły się te »biesy« deformujące i zatruwające polską świadomość historyczną – cały ten fałszywy postępacki paradygmat jest wszak jeszcze głębiej i bardziej rozlegle zakorzeniony w historii. Nie wystarczy więc wyświęcić raz na zawsze z czytanek i podręczników wszystkich tych polskich »Wolterów« i »Robespierrów« – trzeba poprzebijać osinowymi kołkami dawniejszych bywalców tego »balu wampirów«: ot, choćby Buonaccorsiego –Kallimacha czy Jana Amosa Komeńskiego”.

Być może to znów ocena zbyt surowa, jednak czy pozbawiona racji… Można tłumaczyć ludzi wrażliwych na biedę i krzywdę, którzy uwierzyli w utopijne hasła komunizmu – rewolucja w Rosji w 1917 r. też początkowo nie była tym, czym stała się już za chwilę... Ściegienny i jemu współcześni rewolucjoniści nie mieli okazji zobaczyć, na co będzie stać dalej rewolucyjne masy, bo ponieśli klęskę... Z drugiej strony Kościuszko, Staszic i późniejsi polscy „postępacy” powinni wiedzieć, co z końcem XVIII w. przyniosła rewolucja francuska – stosy ściętych głów – stosy trupów (nie tylko księży, szlachty, urzędników itp., ale też robotników i chłopów), rzeki krwi na ulicach, obdzieranie ludzi żywcem ze skóry, z której szyto później np. obcisłe wojskowe spodnie…

Jak już padło wyżej – żarliwi rewolucjoniści obcego postępu i często obcego interesu, potrafili sprytnie podszywać się pod znaki wiary chrześcijańskiej i bohaterstwa przeszłych pokoleń wielkiej Rzeczypospolitej, co przyciągało skutecznie także prostych ludzi, ale przede wszystkim młodzież, której w większości zdawało się, że owe święte znaki przodków znowu ożyły… Każde z powstań ma swoją odrębną historię, odrębnie jest rozpatrywane na wszelkie sposoby… Jednak wydaje się, że w polskich warunkach – przy polskiej rogatej duszy – zwłaszcza młodej duszy – tych zbrojnych zrywów bez szans na zwycięstwo militarne raczej uniknąć się nie dało… Iskrą i napędem każdego z powstań była właśnie patriotyczna młodzież ziemiańska – nawykła do broni i konia w obejściu, w domu do książek i opowieści o przodkach – pełnych bohaterskich czynów… Oni nie chcieli być gorsi… Także część młodzieży mieszczańskiej i chłopskiej na wezwanie bojowe rzucała terminy u szewców, kupców, pisarzy gminnych czy folwarcznych. Odrzucali los niewolników pod obcym panowaniem...

Wyznawali zasadę: „lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na klęczkach”. Nie do końca rozumieli komunistyczne ideały wielu rewolucyjnych przywódców, choć może nawet dla niektórych były one zwyczajnie modne, bo głosili je ci, którzy na polu walki „kulom się nie kłaniali”… Nie do końca chcieli słuchać, że walkę zbrojną trzeba dobrze przygotować i jeszcze poczekać…  

 

 

Wielu do dziś uważa, że każde polskie powstanie, oprócz celu zwycięstwa wojskowego, miało uczynić naród niestrawnym dla zaborcy – miało na celu przetrwanie, nawet za cenę wielu ofiar – było swoistym „przejściem narodu przez Morze Czerwone”… W naszym przypadku morze czerwone od krwi… I coś w tym pewnie jest, wszelako ważne, aby opór zbrojny wybuchał w odpowiednim momencie i w imię własnych interesów narodowych… Jednak, pomimo czerwonych ideałów większości przywódców, wpływów obcych interesów oraz wielu niepotrzebnych ofiar, wydaje się, że powstania spełniły pewną ważną rolę dla przyszłej polskiej armii w niepodległej już ojczyźnie. Ta sztafeta pokoleń pokonanych zrywów zbrojnych dała odrodzonemu Wojsku Polskiemu wzorce czysto żołnierskie – stworzyła legendy bohaterów z ich konkretnymi czynami na polach bitewnych, godnymi naśladowania, tworząc hart ducha żołnierskiego nowej polskiej armii – jej wyjątkowe morale. Ujawniło się to już w czasie walk o kształt granic II RP, a najwyraźniej latem 1920 r., gdy trzeba było stawić czoła Armii Czerwonej. Bolszewicy nieśli ze sobą rewolucyjne hasła bliskie wielu przywódcom przeszłych polskich powstań, jednak nikt już wówczas o tym nie pamiętał – liczyła się tylko legenda dawnego czynu zbrojnego przeciw Moskalom.

Inną sprawą jest to, że większość naszych powstań była w mniejszym lub większym stopniu wynikiem prowokacji obcych mocarstw – w konsekwencji i tak nasze ofiary służyły innym... To inni, co jakiś czas, polską krwią wznosili toast za własne zwycięstwa. Szczególnie zaś nasz kawałek ziemi w środku Europy upodobali sobie socjaliści – rewolucjoniści wszelkiej maści, jednak większość uczestników powstań polskich walczyła po znakiem Orła Białego i Krzyża Chrystusowego, dlatego też ich ofiara jest godna pamięci oraz szacunku. Amen.

Podobne rozterki przeżywało pokolenie Polaków, którego młodość przypadła na czasy najgorsze z możliwych – czasy II wojny światowej i lat późniejszych. Na pewno trzeba zastanawiać się nad sensem kolejnego powstania – akcji „Burza” z jej warszawską tragiczną odsłoną w roku 1944 – także w kontekście zdrady z Zachodu i nowego najazdu ze Wschodu... Tylko co w zamian? Jak można było powstrzymać wybuch tej burzy – kolejnej w dziejach Polski sztafety młodych pokoleń – gorących i bezkompromisowych?... Ci młodzi ludzie nie byli armią na żołdzie, nie walczyli za pieniądze – ich nagrodą miała być walka zbrojna ze znienawidzonym wrogiem, a tym wrogiem w pierwszej kolejności byli Niemcy. To miała być zapłata za pięć lat upokorzenia, śmierć najbliższych, chowanie się w podziemiu... To był swoisty „kontrakt”... Nie posłuchaliby tego rozkazu, prędzej skorzystaliby z zaproszenia do walki z Niemcami, wystosowanego przez Stalina... Najpewniej patriotyczna młodzież i tak musiałaby stanąć do walki o przetrwanie przeciw sowieckim bestiom, co przecież nastąpiło w latach 1944 – 1963... Rewolucja znów szła ze wschodu wraz z polskojęzycznym bolszewickim rządem… W tamtej sytuacji nie było dobrych wyborów, właściwie żadnych nie było, nie było nawet na to czasu… Wszystko rozbijało się o ruchy Stalina na mapie Europy... Znów polską krwią przetarto podłogi gabinetów obcych rządów…

I tak przechodzimy do kolejnej sali OMPiO – z ekspozycją poświęconą II Wojnie Światowej – kampanii letnio – jesiennej 1939 r., przebiegowi działań polskich jednostek wojskowych na wielu frontach w latach 1939 – 1945, a także działalności Polskiego Państwa Podziemnego.

Oprócz tradycyjnych eksponatów, jak mapy, dokumenty, elementy uzbrojenia i wyposażenia żołnierskiego, mamy tu do dyspozycji filmy i nagrania dźwiękowe, prezentujące relacje i wspomnienia uczestników oraz świadków tamtych mrocznych czasów beznadziejnej walki niepodległościowej, w tym dowódców partyzanckich działających na Kielecczyźnie. 

Już 1 IX 1939 r. Kielce są bombardowane przez lotnictwo niemieckie – celem bomb są przede wszystkim obiekty strategiczne: dworzec kolejowy, elektrownia, wodociągi, koszary wojskowe i lotnisko w pobliskim Masłowie. Podobny los spotyka sąsiednie miasta przemysłowe – Skarżysko, Starachowice i Ostrowiec Świętokrzyski. Dnia 3. września Kielecczyzna znalazła się w strefie bezpośrednich, szeroko zakrojonych, działań wojennych i zaczęła napływać tu pierwsza fala cywilnych uciekinierów ze Śląska, Zagłębia i okolic Częstochowy oraz żołnierze z rozbitych jednostek WP. W Kielcach wysłannicy naczelnego wodza, wraz z oficerami dowodzącymi siłami zebranymi w mieście, organizują obronę m.in. w rejonie Łysogór i Zagnańska. Jednakże po południu 5. września Kielce są już w rękach Niemców, lecz wystrzały w mieście nie milkną do godzin nocnych, a wycofujące się grupy polskich obrońców wzmacniają inne punkty oporu wokół miasta. Na płn. i wsch. od Kielc – na linii: Krasna – Samsonów – Zagnańsk – Dąbrowa – Klonów – Krajno – trwają zaciekłe walki… Dnia 6. września niemieckie natarcie na polskie pozycje pod Dąbrową zostaje odparte, jednak w Krajnie, gdzie szosę na Bodzentyn ryglują żołnierze 2. bat. zapasowego 154. p. p., silne uderzenie nieprzyjaciela rozbija polską obronę. Dzień później Niemcom udaje się przerwać również linie obronne 1. bat. 154. p. p. pod Dąbrową, skąd pod osłoną zmroku obrońcy wycofują się m.in. w stronę Łysogór, by podjąć walkę na modłę partyzancką pod dow. ppłk. Aleksandra Idzika, który grupuje rozbitków z jednostek WP.

mundury II RP - OMPiO Kielce

Mundury polskie II Rzeczypospolitej - wystawa OMPiO

W ślady tych pierwszych partyzantów II wojny światowej na terenie Gór Świętokrzyskich chcieli pójść sztabowcy SGO „Polesie” pod dow. gen. Franciszka Kleeberga, która kapituluje 6 X 1939 r. pod Kockiem. Wcielają te plany w życie inni żołnierze WP – na początku października walkę partyzancką prowadzą na tym terenie ułani z 23. grodzieńskiego pułku, dowodzeni przez ppłk. Zygmunta Miłkowskiego. Także w październiku – po walkach z Sowietami o Grodno i morderczym przedzieraniu się przez zagony obydwu wrogich armii na pomoc upadającej Warszawie, a następnie w kierunku granicy węgierskiej – docierają tu ułani ze 110. pułku rezerwowego, prowadzeni przez mjr. Henryka Dobrzańskiego, który podejmuje decyzję o pozostaniu w kraju i prowadzeniu dalszej walki z najeźdźcą, przybierając pseudonim „Hubal” i mianując grupę wiernych mu żołnierzy Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskiego. Oddział ten przechodzi następnie z rejonu Łysogór w lasy suchedniowskie, koneckie, przysuskie, opoczyńskie i spalskie, gdzie walczył aż do wiosny 1940 r., kiedy to 30. kwietnia został osaczony pod Anielinem. Tam w ostatniej swej walce poległ mjr H. Dobrzański, nazywany przez Niemców „Szalonym majorem”. Oddział Dobrzańskiego – liczący w szczytowym okresie ponad 300 żołnierzy – był przez pewien czas podporządkowany konspiracyjnym siłom zbrojnym w kraju – powołanym w Warszawie już we wrześniu 1939 r. – SZP – ZWZ – AK. 

Ponieważ już wyżej wspomnieliśmy o sile zbrojnej konspiracji na terenie Kielecczyzny, a więcej miejsca opisowi działań partyzanckich na tym terenie poświęcimy niebawem – przy okazji przystanku obok Pomnika Armii Krajowej, teraz jedynie zarysujmy w podstawowych danych i liczbach zwiastun tej przyszłej opowieści…

Siły Okręgu Radomsko – Kieleckiego AK „Rolnik” – później „Jodła” w 1944 r., po scaleniu z BCh i NSZ, ocenia się na ok. 42 tys. ludzi. W czasie akcji „Burza” dawne słynne oddziały partyzanckie AK – m.in. por. Jana Piwnika „Ponurego” / por. Eugeniusza Kaszyńskiego „Nurta”, por. Mariana Sołtysiaka „Barabasza” oraz por. Antoniego Hedy „Szarego” – i częściowo BCh weszły w skład batalionów, pułków i dywizji Kieleckiego Korpusu AK oraz jego jednostek osłonowych. Z oddziałami, które dołączyły z obszaru innych Okręgów AK, Korpus liczył ok. 10 000 żołnierzy (z jednostkami okołokorpuśnymi). Korpusem – dwoma dywizjami i kilkoma samodzielnymi pułkami – dowodził płk Jan Zientarski – „Mieczysław”, „Ein”.

 

Na początku sierpnia 1944 r. rośnie w siłę Armia Ludowa – zasilana już na niewielkie odległości w broń, amunicję i ludzi przez Armię Czerwoną. Powstają wtedy dwie duże jednostki AL, nazwane „Brygadami”, liczące do 700 ludzi, a we wrześniu tego roku – dwie kolejne brygady.

Narodowe Siły Zbrojne zorganizowały – z jednostek niescalonych z AK – 11 VIII 1944 r. Brygadę Świętokrzyską – ok. 1 500 żołnierzy pod dow. mjr. Antoniego Szackiego „Bohuna”.

Jeśli chodzi o Bataliony Chłopskie, to większość oddziałów weszła w skład pułków AK w czasie akcji scaleniowej, zaś niektóre przeszły do AL, jednak największy oddział BCh – pod dow. Jana Sońty ps. „Ośka”, liczący ok. 800 partyzantów – zachował samodzielność.

Na stosunkowo niewielkim terenie Kielecczyzny w czasie akcji „Burza”, nasyconym frontowymi wojskami niemieckimi, a także przez jakiś czas sowieckimi, działały skutecznie duże partyzanckie związki taktyczne, liczące wspólnie ok. 17 000 żołnierzy (połowa liczby powstańców w Warszawie), zdolnych skutecznie odciążać stolicę.

OMPiO Kielce - burza 1944

Mundur powstańczy z akcji "Burza" - wystawa OMPiO

W ramach ekspozycji OMPiO ukazano też historię rozbicia kieleckiego więzienia NKWD – UB w sierpniu 1945 r. przez Zgrupowanie Oddziałów pod dow. kpt. Antoniego Hedy „Szarego”. Możemy tu oglądać rusznicę p. panc. „Piat”, która miała zdolność przebijania pancerza grubości 100 mm z odległości 64 metrów. Z takiej rusznicy próbowali rozbić bramę więzienia żołnierze „Szarego”. Możemy też obejrzeć film, ukazujący widowisko historyczne „Rozbić więzienie – Kielce 1945” – w wykonaniu Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „JODŁA”.

W taki oto sposób przechodzimy do kolejnej części ekspozycji OMPiO – poświęconej okresowi sowieckiego zaboru Polski pod szyldem PRL. Tutaj – poprzez ukazanie zdjęć, plakatów i przedmiotów codziennego użytku – możemy zapoznać się, lub przypomnieć sobie siermięgę okresu sowietyzacji Polski – czasu kilkudziesięcioletniego zwycięstwa rewolucji i komunizmu w Polsce… Niestety do dziś nie wszyscy wychodzą stąd wyleczeni z socjalizmu… Dużej części zwiedzających ten prymitywny czerwony koszmar z przeszłości przesłania nostalgia za czasami własnej młodości… Tu też możemy obejrzeć filmy oraz nagrania głosowe, a wśród przedmiotów użytkowych tamtego czasu królują: emaliowana miednica, toporne maszynki do mięsa, nie mniej toporny aparat telefoniczny z tarczą – kiedyś szczyt marzeń, podobnie jak – znana nam już – pralka „Frania” produkcji kieleckiej SHL (której, sprawnego do dziś egzemplarza, piszący te słowa jest szczęśliwym posiadaczem)…  

Czas zejść do „Mordoru” – wąską klatką schodową po topornych, kamiennych stopniach zmierzamy do piwnic, powracając do rzeczywistego klimatu budynków przy Zamkowej – schodzimy do pomieszczeń, w których w latach 90. XX w. – staraniem byłych żołnierzy Armii Krajowej – otwarto Muzeum Pamięci Narodowej, a obecnie znajduje się ekspozycja OMPiO, ukazująca historię więzienia kieleckiego z lat 1939 – 1956.

Karcery więzienia przy Zamkowej w Kielcach

Zejście do kieleckiego "Mordoru"...

Zaraz po zejściu ze schodów – w wąskim, mrocznym korytarzu – napotykamy otwarte drzwi karcerów, zachowanych w pierwotnym stanie, a w większości pamiętających carskie czasy. Pierwszy jest, umieszczony pod schodami – odrażająco ciasny sowiecki wynalazek – karcer wodny, w którym skazany stał nawet kilka dni, zanurzony po szyję w lodowato zimnej wodzie, nie mogąc opuścić głowy, gdyż groziło to utopieniem... Inne karcery też napawają przerażeniem. Widzimy w nich np. przytwierdzone dość nisko do ścian łańcuchy z kajdanami, do których więzień był przykuwany w pozycji klęczącej… Możemy tu zobaczyć zachowane do dziś inskrypcje, wyryte przez więźniów. Cytowany już wyżej żołnierz Brygady Świętokrzyskiej NSZ – Włodzimierz Kołaczkiewicz ps. „Zawisza” – tak m.in. wspominał pobyt w sowieckiej ciemnicy: „Wtrącono mnie do karceru, w którym woda sięgała do kolan. Stojąc tak w niej śpiewałem: »Bogurodzico! Dziewico, usłysz nas, Matko Boża, usłysz nas (…) Wolnego ludu śpiew zanieś przed Boga tron«. Więźniowie, którzy to słyszeli, klękali płacząc. W tej ciemnicy był kłopot ze mną, bardzo chciało mi się śpiewać, a powinienem przecież wyć”. Inni przeważnie wyli, odchodząc od zmysłów i często zostawiając ślady wyryte paznokciami na ścianach i drzwiach karcerów

Karcer wodny - Zamkowa

Karcer wodny - diabelski wynalazek sowieckich bestii...

Tutaj też m.in. wykonywano wyroki śmierci, jednak najczęściej uśmiercano skazanych na peryferiach Kielc, a kaci z NKWD – UB upodobali sobie w tym celu swój ośrodek szkoleniowy w podkieleckim Zgórsku. Zwłoki były zakopywane w bezimiennych mogiłach – w miejscach znanych tylko zbrodniarzom – m.in. na terenie cmentarza na Piaskach, gdzie od 2016 r. trwają prace ekshumacyjne. Na terenie Kielc i podmiejskim zidentyfikowano ponad 20 siedzib sowieckiego aparatu terroru, które w sporej mierze stanowiły wcześniej siedziby Sipo – Gestapo. Tak właśnie było z ww. pobliską siedzibą Gestapo przy dzisiejszej ul. Paderewskiego, gdzie po wkroczeniu Sowietów umieszczono tzw. Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, funkcjonujący tam do końca lat 40. XX wieku. Takim symbolicznym dokumentem, ukazującym czarno na białym ciągłość okupacji Polski z lat 1939 – 1989, jest niemiecka księga ewidencyjna aresztantów więzienia kieleckiego, której czyste strony funkcjonariusze NKWD w styczniu 1945 r. wykorzystali do wpisania danych swoich więźniów… Wiemy też dziś o współpracy do roku 1941– w ramach paktu Ribbentrop – Mołotow – NKWD i Gestapo w ramach likwidacji polskich elit. Wiemy o tym, iż wówczas oficerowie NKWD rezydowali przy Gestapo, także w Kielcach… Tak oto ówcześni rewolucjoniści – neopoganie i narodowi socjaliści pod przewodem Hitlera oraz internacjonalni komuniści pod wodzą Stalina – owocnie współpracowali… Do czasu…  

Piaski Kielce - mogiła pomordowanych przez NKWD - UB

Mogiła pomordowanych przez NKWD - UB na cmentarzu na kieleckich Piaskach

Dalsza część ekspozycji jest bardziej przestronna, lecz nie mniej mroczna – poprzez surowość piwnicznych, kolebkowo sklepionych murów, rozjaśnionych sterylnie warstwą wapna oraz oświetlonych punktowo z różnym natężeniem… Oprócz karcerów, zachowano w piwnicy cele różnej wielkości, w tym celę zbiorową, w której przetrzymywano nawet ponad 80 więźniów. Więzienie kieleckie w okresie powojennym było uważane za jedno z najcięższych w Polsce. W całym kompleksie więziennym znajdowało się ponad 50 cel różnej wielkości, które były niewyobrażalnie przepełnione – więźniowie spali na tzw. „dyżury”, zmieniając się co godzinę… Często w celi jednoosobowej z czasów II RP przebywało 8 osób, którym przysługiwały 4 sienniki… „Cela bardzo mała, okno 70 x 55 cm i kosz na nim, a nas jest 7. Ciemno i przeraźliwie duszno. O 6-ej rano pobódka, trzeba wstać. Składamy sienniki w których szeleści sieczka i… »mieszkają« pchły. O 7-ej apel. Ustawiamy się w dwuszereg, starsza celi melduje: »panie przodowniku, melduję cela 5 kobiet 7«” – czytamy w relacji kobiety ps. „Nowada”, uwolnionej z kieleckiego więzienia przez żołnierzy „Szarego”, zamieszczonej w gazetce „Walka o Wolność” z sierpnia 1945 r. (pismo konspiracyjne ośrodka radomskiego DSZ).

Cela zbiorowa - więzienie kieleckie przy Zamkowej

Cela zbiorowa - piekło tłoku i pierwotnego strachu...

Oglądać tu możemy unikatowe dokumenty, grypsy, relacje, a także fotografie. Dużą część eksponatów umieszczono w podświetlonych betonowych „cembrowinach”, co wzmaga przygniatającą aurę tego miejsca. Dodatkowym elementem poznawczym są nagrania dźwiękowe

Rzeczą godną uwagi są narzędzia tortur stosowane przez Gestapo, a potem NKWD – UB. Przesłuchania odbywały się najczęściej w pobliskiej siedzibie Gestapo i WUBP lub na I piętrze środkowego pawilonu w pomieszczeniu więziennej kaplicy (gdzie – pomiędzy plamami krwi i pod lufami niemieckich karabinów – msze święte odprawiał ww. bł. ks. Józef Pawłowski). Gestapowcy używali – jako „przekonujących argumentów” – kijów, żelaznych prętów, pałek, pejczów, otwartego ognia oraz innych wymyślnych przedmiotów, jakie można obejrzeć na wystawie. Pośród tych narzędzi tortur wyróżnia się ołowiany młotek do rozbijania palców… Więźniów szczuto psami, bito na stojąco, siedząco i leżąco, przykutych do haków w ścianie, powieszonych za ręce, nogi lub na tzw. „huśtawce Bogera” (więzień z rękami skutymi pod kolanami był zawieszony na metalowej rurce). Bardzo częste były przypadki „zatłuczenia” więźnia na śmierć. Tak stało się też w przypadku sierż. Bronisława Walugi – żołnierza 4. p. p. Leg., od którego prawdopodobnie żądano m.in. wskazania miejsca ukrycia pułkowego sztandaru.

Wcale nie lepsze metody „pracy” mieli „specjaliści” śledczy z NKWD – UB, większość więźniów twierdziła, że były to metody dużo bardziej brutalne – nieludzkie… Na porządku dziennym było m.in. wyrywanie paznokci, łamanie placów, miażdżenie kości i jąder czy rażenie prądem. Do często stosowanych sposobów prowadzenia śledztwa należał tzw. „konwejer” – przesłuchiwanie więźnia przez całą dobę bez możliwości snu.  Bolało to też bardziej psychicznie, ponieważ robiły to sowieckie bestie w „polskich” mundurach… Przeważnie były to tępe typy spod ciemnej gwiazdy po paru klasach szkoły powszechnej lub wcale, ale w kadrze kierowniczej WUBP było kilku oprawców specjalnie wyszkolonych w ZSRR… Na marginesie można dodać, że w więzieniach NKWD – UB często używano jako strażników np. włoskich czy francuskich „ideowych komunistów”, właściwie nieznających języka polskiego, niewynoszących tym samym wiadomości na zewnątrz i święcie przekonanych, iż pilnują „faszystowskich zbrodniarzy”.

Więzienie przy Zamkowej w Kielcach - piwnice

Mroczne kazamaty Zamkowej - obecna ekspozycja OMPiO w piwnicach dawnego więzienia...

Bardzo ponurą sławą okrył się wyjątkowy sadysta – Edmund Kwasek. Walcząc w szeregach AL, został ranny w prawą rękę, za to lewą bardzo sprawnie posługiwał się podczas przesłuchań... Wspominał go ww. ppor. Stanisław Wiącek ps. „Inspektor”żołnierz legendarnego, jednego z pierwszych polskich oddziałów partyzanckich – działającego już od 1941 r. – „Odwet”„Jędrusie”, w 1944 r. dowódca plutonu i zwiadu konnego II bat. 2. p. p. w 2. DP Leg. AK: „Kwasek postawił taboret do góry nogami i kazał mi usiąść na nodze. Ja przykucnąłem nad nogą, wtedy Kwasek podbił mi nogi tak, że całym ciężarem upadłem na nogę stołka, która weszła mi w odbyt. Zemdlałem z bólu. Oblali mnie wodą i zaczęli bić pałkami gumowymi. (…) Po jakimś czasie przyszło ich ośmiu z pepeszami (…) i zaczęli pchnięciami luf podawać mnie sobie jak piłkę. W rezultacie miałem złamane cztery żebra i wybite sześć zębów (…) Kwasek powiedział (…) »masz podpisać bez czytania albo znajdziesz się pod schodami«. Pamiętając jak wyglądają zwłoki, które widziałem pod schodami, podpisałem…”. Stanisław Wiącek na pocz. 1945 r. przyjął posadę kierownika służby śledczej PWBP w Bełchatowie, jednak 20 III 1945 r. zdezerterował. Został aresztowany 4 IV 1945 r. i skazany na karę śmierci, którą zamieniono mu 27 VIII 1945 r. na 15 lat więzienia. Zwolniono go w 1954 roku.

Jego brat – ww. ppor. Józef Wiącek ps. „Sowa” – także był więziony przez wiele lat. „Sowa” był wybitnie uzdolnionym oficerem. Po śmierci Władysława Jasińskiego „Jędrusia” w 1943 r. został komendantem organizacji „Odwet”„Jędrusie”, a w 1944 r. dowódcą 4. komp. II bat. 2. p. p. w 2. DP Leg. AK. Został aresztowany 3 VII 1945 r., a kilka dni później kielecki prokurator wojskowy pisał w tej sprawie do Naczelnego Prokuratora LWP w Warszawie: „W związku z aresztowaniem za przynależność do AK Józefa Wiącka ze wsi Trzcianka, powiat Sandomierz, oddano bez żadnej potrzeby do tegoż serię strzałów z automatu, ciężko go kalecząc. Następnie już leżącego na ziemi, broczącego krwią, okrutnie zbito nahajką, dalej wprzęgnięto do leżącego Wiącka konia, usiłując go wlec, oraz w pewnych nie ustalonych dotąd okolicznościach złamano temuż Wiąckowi nogę. Nazwany na skutek tego leży dziś w szpitalu w więzieniu kieleckim. Niezależnie od tego cały dobytek tej gospodarki chłopskiej uległ całkowitemu rozgrabieniu: Zabrano 3 konie, 3 krowy, 2 jałówki, wieprze, niektóre meble, ubrania, buty itp.”.

Józef Wiącek "Sowa" - Góry Świętokrzyskie

Józef Wiącek "Sowa" (NAC)...

Niestety, również Józefa – po tym wszystkim – czekała wątpliwa przyjemność spotkania oko w oko z Kwaskiem i innymi zbrodniarzami Zamkowej… Często także w kieleckim UB bywał przyjaciel Kwaska – osławiony rzeźnik MBP – Adam Humer (właśc. Adam Umer – nawiasem mówiąc, stryj znanej piosenkarki Magdy Umer), z którym kat kieleckiej bezpieki ściśle współpracował...

Dobrze zapamiętała Kwaska ww. Józefa Zeb ps. „Zośka”narzeczona ww. Aleksandra Życińskiego ps. „Wilczur” (oboje aresztowani w 1948 r.), która po latach wspominała: „W Kielcach oficerem śledczym na UB był Kwasek, po tym jak złapali »Wilczura« dostał awans do Warszawy. W zeszłym roku [1994], byłam świadkiem na procesie Humera i Kwaska [ani jeden sowiecki kat w tzw. III RP nie odpowiedział za swoje zbrodnie…]. Pokazali mi chyba ze trzysta zdjęć, a to wszystko zdjęcia stare, czarno – białe, a człowiek do człowieka podobny, ale ja od razu pokazałam palcem na Kwaska. W piekle bym go poznała. On nie miał prawej ręki i bił lewą, a jak się zmęczył, to wołał takiego potężnego draba i ten bił dalej. Wiedzieli, że jestem w ciąży, przecież już było widać. Ale krzyczeli, że bandyckie nasienie nie musi się rozplenić”.

Oddajmy jeszcze raz głos wyżej cytowanej „Nowadzie”, uwolnionej z piekła przy Zamkowej przez oddziały „Szarego” 4/5 VIII 1945 r.: „A czasem ktoś na badaniu na Focha [dziś Paderewskiego], czasem w karcerze. Ach te badania. Najupiorniejszy był kwiecień. Badania trwały po 9 godzin bez przerwy. Mam żywo w pamięci trzy kwietniowe dni, piątek, sobota, niedziela. Czterech ob. ppor. oficerów śledczych, w tym dwaj żydzi (Kwasek, Kiec, Zelinger, Majchrzak) i 2 gumy. (…) »Więc mówicie, że to nie słuszne obskarżenie, co. A dlaczego macie przykrość do rządu sowieckiego«. Ob. ppor. pisze i mówi bardzo nie gramatycznie. (…) Świst gum i obelżywe słowa szumią w głowie. (…) Wracam do celi trzymając się ścian. (…) Na brzęk kluczy, zgrzyt zamka drgałyśmy nerwowo, jak pod pchnięciem noża. Nie zapomnę tego, póki żyć będę. Były też dni spokojne po podpisaniu aktu »obskarżenia« do sądu (sędzia – bolszewik w polskim mundurze i 2 żydów)”.

karcery więzienia przy Zamkowej w Kielcach

"Na brzęk kluczy, zgrzyt zamka drgałyśmy nerwowo, jak pod pchnięciem noża. Nie zapomnę tego, póki żyć będę".

Trzeba tu zaznaczyć, że blisko 60 % kieleckiej bezpieki i PPR stanowili Żydzi, m.in. mjr. Adam Kornecki – Dawid Kornhendler – syn Mojżesza – szef WUBP w Kielcach od 12 I do 1 X 1945 r. (Żydzi sowieckiej bezpieki w Polsce często zmieniali nazwiska na polsko brzmiące…), ale do tego jeszcze wrócimy przy okazji opowieści o tzw. pogromie kieleckim z 1946 roku… 

Katusze w sowieckich kazamatach przy Zamkowej przeszli także katoliccy księża wyklęci, m.in. ks. Stefan Rzemieniec – aresztowany 30 XI 1948 r. za przynależność do organizacji WiN – Służba Wolnej Polsce, brutalnie przesłuchiwany i skazany 23 IX 1949 r. na 6 lat więzienia. W grudniu 1950 r. wyszedł z więzienia, ułaskawiony przez „prezydenta” Bolesława Bieruta za wstawiennictwem swoich parafian z Biechowa. Wspomnieć należy także ks. Stanisława Połetka, również należącego do WiN – SWP. Aresztowany jesienią 1948 r., potwornie skatowany, uciekł z siedziby WUBP w Kielcach, ponieważ oprawcy zostawili go w pomieszczeniu z otwartym oknem… Ponownie aresztowany w październiku 1950 r., został skazany na dwa lata więzienia i wyszedł na wolność w 1952 roku. 

 

 

Przygnębiające wrażenie robi cela straceń, gdzie zwraca uwagę wymowny symbol tego miejsca – hak z pętlą szubienicy, pod którym znajdowała się zapadnia. Miejsce to, pamiętające jeszcze czasy carskie, wykorzystywali również później (niezbyt oszczędnie) Niemcy oraz Sowieci. Działają też na wyobraźnię wyroki i protokoły wykonania kary śmierci z czasów okupacji sowieckiej. Wiele wyroków śmierci wykonano bez żadnych protokołów… W uzasadnieniu takiego oficjalnego wyroku, sygnowanego przez „Prokuratora Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Kielcach”, czytamy: „Wyrok niniejszy powinien być przestrogą dla tych, którzy po przez bandycko – rozbójniczą działalność usiłują dezorganizować życie odbudowującego się Państwa Polskiego”. Jakie to było „państwo polskie”, to już wiemy, a przestrogą dla wszystkich powinny być wyżej cytowane słowa owego polskojęzycznego „prokuratora” na sowieckiej smyczy i to właśnie miejsce straceń, będące wyrazistą częścią kieleckich kazamatów towarzysza Stalina… Patrząc na kontekst całości powyższego wywodu, to właśnie w takich miejscach najdobitniej spełniał się czerwony sen rewolucjonistów końca XVIII, XIX i pocz. XX wieku… To w takich miejscach te utopijne idee kończyły w miednicy – postawionej pod zapadnią szubienicy – na ostatnie wypróżnienie powieszonego…

Protokoły śmierci - Zamkowa Kielce

Protokoły śmierci kieleckiej bezpieki - zdrada i śmierć czarno na białym...

W tej części budynku ulokowane były również warsztaty, laboratorium lekarskie i szpital. W latach 30. XX w. więziennym felczerem był Józef Fetela, który zajmował wraz z rodziną mieszkanie służbowe na terenie więzienia – w tzw. budynku strażników. Niemcy w 1939 r. pozostawili go na stanowisku pracy w więziennym szpitalu, pozwalając zachować – podobnie jak i polskim strażnikom – posadę oraz mieszkanie. Świadkowie tamtych dni wspominali, że Józef Fetela z wielkim zaangażowaniem niósł pomoc nieludzko skatowanym więźniom, a niektórych z nich udało mu się zatrudnić w szpitalu. Przy gestapowskich metodach prowadzenia śledztw, pracownicy szpitala mieli masę pracy, i to pracy niezwykle trudnej… Dzieci polskich strażników codziennie oglądały wojenny koszmar kieleckiego więzienia w rękach niemieckich socjalistów spod znaku swastyki i trupiej główki… Wśród nich był pasierb J. Feteli – Ryszard Idzik, który po latach wspominał: „Mama stała przy oknie w kuchni i płakała, widząc zbitych i zmaltretowanych więźniów po przesłuchaniach przez gestapo. Często nie mieli siły iść i wleczono ich pod ramiona z pawilonu politycznego do więziennego lazaretu, gdzie pracował mój ojczym. Te pokrwawione twarze śnią mi się po nocach…”. Te pokrwawione twarze nam wszystkim powinny zapaść głęboko w pamięć...

Na koniec trzeba dodać, że w czasie wyburzania w 2008 r. części XVIII – wiecznych budynków, odkryto tajemniczy tunel, biegnący pod ziemią w okolice stawu parku miejskiego.

Wychodzimy z „Mordoru” do holu OMPiO, by znów wyjść na przestronny – dziś otwarty szeroko – „główny podworzec więzienny”. Zbyt szeroko otwarty – pamięć tu zbyt szybko ulata …

 

RADY PRAKTYCZNE 

 

OMPiO czynne jest od wtorku do piątku w godz. 9.00 – 17.00, natomiast w soboty i niedziele  10.00 – 18.00 (w poniedziałki nieczynne). Tel. 41 367 68 01. Ceny biletów: normalny – ok. 5 zł, ulgowy – ok. 2 zł, rodzinny – ok. 9 zł.  

 

Ruszamy ku szerokiemu przejściu pomiędzy środkowym pawilonem a „ażurowym” współczesnym murem. Jeszcze do niedawna w tym miejscu zatrzymałby nas więzienny mur wewnętrzny z niewielką żelazną furtką z okratowanym okienkiem, po przekroczeniu której weszlibyśmy na tzw. dziedziniec wewnętrzny – służbowy – administracyjny. Czynimy to dziś bez tych barier. Po co dawne bariery i dawna martyrologia – na prawo przecież mamy ww. „Instytut Dizajnu”„świątynię sztuki współczesnej”… Tu rewolucja znów zwyciężyła. Oby w przyszłości ci, którym się to nie podoba, nie musieli wracać do kazamatów lub katakumb… Naprzeciw widzimy piętrowy, obszerny, dawny budynek administracyjny więzienia.

Więzienie kieleckie

Dawny budynek administracyjny więzienia kieleckiego

Po lewej – gdzie kończy się współczesny mur z prześwitami – stał tzw. dom strażników (budynek dwupiętrowy).  Jak już wyżej było wspomniane, niemieckie władze więzienia w 1939 r. pozostawiły polskich strażników do pracy na niższych stanowiskach, pozwalając im dalej zajmować wraz z rodzinami mieszkania służbowe. Gdy do Kielc weszli Sowieci, przejmując więzienie, natychmiast wysiedlili pozostały jeszcze tutaj polski personel wraz z rodzinami. Na piętrze mieszkała rodzina ww. więziennego felczera – Józefa Feteli.

Udając się na prawo – poniżej – po zejściu szerokimi schodami, mijając wejście główne do „świątyni sztuki współczesnej”, dotrzemy do kolejnej wyrwy w historii – wyrwy w pamięci – zrekonstruowanej dawnej bramy gospodarczej z XVIII wieku. Odbudowana została „w pierwotnej formie zgodnie z zachowaną ikonografią”. Brama ta w późniejszym okresie pełniła także przez jakiś czas funkcję szaletu… A dziś ma m.in. służyć „chwilowej kontemplacji dzieł sztuki użytkowej”, poprzez obrazy automatycznie przesuwające się po bokach jej wewnętrznych ścian… 

Więzienie Kielce - brama

Sklepienie zrekonstruowanej dawnej bramy gospodarczej z XVIII wieku...

Natomiast główna brama więzienia została zburzona… Zmierzając od środkowego pawilonu na lewo i opuszczając teren dawnego więzienia kieleckiego, zauważymy wyraźne miejsce po tejże bramie – pomiędzy dość niskim murkiem a dawnym budynkiem administracyjnym więzienia. Wjazd do więzienia odbywał się poprzez tzw. kompleks bramy. Był to budynek piętrowy – z tzw. zwyżką dla strażników nad przejazdem bramnym, którego strzegły dwie pary potężnych, okutych kilkucentymetrowym pancerzem wrót – pierwsza od strony ul. Zamkowej, a za kolebką przejazdu druga – od strony więziennego dziedzińca służbowego. To właśnie taką bramę forsowali z mozołem w noc sierpniową 1945 r. żołnierze „Szarego”.

Kierując się na wprost – ku wąskiej furtce w okratowanej bramie – wiodącej do Pałacu Biskupów Krakowskich, mijamy po prawej celowo utworzone wybrzuszenie bruku Zamkowej, nakryte tablicą, upamiętniającą masakrę polskich jeńców 9 IX 1939 roku. Tego dnia Niemcy – jak się szacuje – zabili 19 i ranili ok. 40 Polaków – przetrzymywanych pod strażą na terenie zaimprowizowanego obozu jenieckiego – stłoczonych na ulicy, pod gołym niebem, niemieszczących się już w przepełnionych budynkach kieleckiego więzienia. Jak doszło do tej zbrodni wojennej? Niektórzy uważają, że Niemcy celowo sprowokowali masakrę, jednak – wg relacji naocznego świadka tego zdarzenia – wyżej cytowanego Ryszarda Idzika (pasierba Józefa Feteli), to krwawe zdarzenie mogło powstać w wyniku nagłego chaosu: „Ulica była ogrodzona, a wartownicy stali w bramie do pałacu i bramie więzienia. Gdy ludzie jeszcze spali, wcześnie rano nadjechał wóz z żywnością z pól więziennych w Domaszowicach. Najechał na kogoś. Zrobił się szum, zamieszanie. Ludzie zaczęli wstawać, a Niemcy zaczęli strzelać w tłum. Zginęło 19 osób. To nie była egzekucja, nieszczęśliwy przypadek”. Jak było, tak było, ale tego ciemnego jeszcze poranka polska krew popłynęła obficie po bruku Zamkowej…

Zamkowa Kielce

Tablica na bruku Zamkowej upamiętniająca masakrę jeńców polskich we wrześniu 1939 roku...

POWYŻSZY ARTYKUŁ JEST CZĘŚCIĄ MOJEJ NOWEJ KSIĄŻKI „Z SERCEM W PLECAKU, CZYLI WĘDRÓWKI PO DROGACH I BEZDROŻACH ZIEMI ŚWIĘTOKRZYSKIEJ I SANDOMIERSKIEJ – GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE – KIELCE I OKOLICE”, BĘDĄCEJ WZNOWIENIEM POPRAWIONYM, ZAKTUALIZOWANYM I ROZSZERZONYM PIERWSZEJ ODSŁONY „WĘDRÓWEK” Z ROKU 2005 – „KIELCE I OKOLICE” WŁAŚNIE. KSIĄŻKA UKAŻE SIĘ BYĆ MOŻE NIEBAWEM... KSIĄŻKA TA BĘDZIE POŚWIĘCONA PAMIĘCI WYBITNEGO POLSKIEGO KRAJOZNAWCY – ROBERTA KULAKA – PRZEDWCZEŚNIE ZGASŁEGO W CZERWCU 2019 ROKU…